[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/05/11/piotr-skwiecinski-nie-traktujmy-rosji-z-pogarda/" "target=_blank]Skomentuj[/link][/b]
[link=http://www.rp.pl/artykul/9157,300543_Wroblewski__Rosja_pijana_i_niebezpieczna_.html" "target=_blank]"Rosja pijana, nieprzewidywalna, niebezpieczna"[/link] – ten tytuł artykułu Tomasza Wróblewskiego ("Rz", 5.05.2009) dobrze oddaje zarówno jego treść, jak i – szerzej – rozpowszechniony, niestety, w Polsce sposób myślenia o Rosji. Nie tylko myślenia, ale i artykułowania myśli. I od tego sposobu artykulacji, tonu, w jaki uderza publicysta, warto zacząć polemikę z Wróblewskim. Bo jak mówi francuskie przysłowie, to ton czyni piosenkę. Innymi słowy: wszystko zależy od tego, w jaki sposób coś się powie.
Wróblewski pisze o współczesnej Rosji językiem pogardy, niemal nienawiści. Ten ton trudno zaakceptować. Nie tylko dlatego, że jest on po prostu brzydki, nie tylko dlatego, że w ten sposób nie należy mówić o żadnym narodzie. Także i przede wszystkim dlatego, że jest on przeciwskuteczny z punktu widzenia celu, jaki przyświeca Wróblewskiemu.
Publicysta uważa, że amerykańska polityka wobec Rosji jest skażona słabością, i wzywa do jej radykalizacji. Sęk w tym, że jeśli taką diagnozę formułuje się w języku pogardy i nienawiści, to szanse na to, żeby została ona poważnie potraktowana, są mizerne. Bo takim językiem – zwłaszcza do ludzi Zachodu – mówić nie wolno. Taki język kompromituje tam samą treść przesłania.
Oczywiście – Wróblewski nie jest dyplomatą, tylko dziennikarzem, ma prawo do skrajnych ocen i emocji. Ale warto uważać, żeby takie oceny i emocje nie dominowały w medialnym obrazie naszego kraju – i na Wschodzie, i na Zachodzie. Obrażanie potężnego sąsiada po prostu nie jest rzeczą roztropną. Warto też wystrzegać się pogardy z jeszcze jednego powodu. Skutecznie utrudnia ona racjonalne myślenie.