[b]Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/blog/2009/05/22/szewach-weiss-znak-kaina-na-niemieckim-czole/" "target=_blank]blog.rp.pl[/link][/b]
Od zakończenia II wojny światowej minęły 64 lata. Zdecydowana większość dzisiejszych Niemców urodziła się już po wojnie. Prawie cały naród niemiecki nie ma więc żadnego bezpośredniego związku z narodowym socjalizmem i jego zbrodniami. Istnieje jednak coś takiego jak odpowiedzialność historyczna. Odpowiedzialność za największą zbrodnię w dziejach ludzkości – Holokaust – który był dziełem Niemców.
[srodtytul]Aby było lżej[/srodtytul]
Niestety widać dziś, że część niemieckich elit nie daje sobie rady z brzemieniem tego ogromnego grzechu, ze znakiem Kaina wyrytym na niemieckim czole. Stąd właśnie wypływają tendencje do podzielenia się tą winą z członkami innych narodów. Przerzucenia części odpowiedzialności na przedstawicieli innych narodów, aby Niemcom było nieco lżej. Ostatnim przykładem tych działań jest artykuł w tygodniku „Spiegel” zatytułowany „Wspólnicy. Europejscy pomocnicy Hitlera w mordowaniu Żydów”.
To jednak nic nowego. Pierwsze próby Niemcy podejmowali już zaraz po wojnie, a nasiliło się to w latach 80. Wtedy grupa znanych niemieckich historyków zaczęła „pisać historię od nowa”: Ernst Nolte, Andreas Hillgruber, Michael Stürmer czy słynny biograf Hitlera Joachim Fest. Usprawiedliwiano Wehrmacht. Hillgruber dowodził, że niemieccy cywile byli narażeni na akty zemsty: masowe mordy i zbiorowe gwałty na kobietach dokonywane przez żołnierzy Armii Czerwonej. Podobne wątki widać w ostatnich książkach Güntera Grassa, który coraz częściej pisze o niemieckich cierpieniach.