[b]Przeczytaj także [link=http://www.rp.pl/artykul/336807.html" "target=_blank]Igor Janke: Widmo nieuchronnej klęski[/link][/b]
Politycy Platformy Obywatelskiej przestrzegają zwolenników Andrzeja Olechowskiego, że swoimi ambicjami prezydenckimi wzmacnia on szanse Lecha Kaczyńskiego na reelekcję. Wkrótce stronnicy Olechowskiego będą mogli szczerze na to odpowiedzieć, że to upór Donalda Tuska, który obstaje przy walce o najwyższy urząd w państwie, zapewnia (przynajmniej w pierwszej turze) sukces Kaczyńskiemu. Logika podziału sceny politycznej jest bowiem nieubłagana.
[srodtytul]Czekanie na efekt motyla [/srodtytul]
Jeżeli ktoś jest pewny wyników przyszłorocznych wyborów prezydenckich, to nie wie, co mówi, albo ma dobre kontakty z siłami nadnaturalnymi. Pewny do niedawna sukces Donalda Tuska zaczyna być podważany nie tylko przez jego byłych przyjaciół, ale i przez sondaże. Wierząc tym ostatnim, wybory wygra Jolanta Kwaśniewska, spore szanse mieliby też Radosław Sikorski i Włodzimierz Cimoszewicz. Tylko że nikt z nich nie zgłosił woli startu w kampanii. Kwaśniewska z mężem poprą zapewne Andrzeja Olechowskiego, Radosław Sikorski być może pozostanie lojalny wobec Tuska, o ile utrzyma się rząd i sam Sikorski w rządzie, a Cimoszewicz zapewne w drugiej turze postawi na Olechowskiego. Nie wiadomo też do końca, co tkwi w głowie Lecha Wałęsy. Tusk już się przekonał, że może na niego liczyć w umiarkowanym stopniu i na pewno nie za darmo.
Sam premier będący do niedawna niekwestionowanym liderem wyścigu ma kilka poważnych problemów. Jego rząd i on osobiście są coraz mniej popularni. Popularność zaś Platformy Obywatelskiej to dla wielu wyborców efekt braku alternatywy. Gdy wystartuje partia Pawła Piskorskiego, szybko może się to zmienić. W dodatku kolejne wybory pokazują, że sondaże przewartościowują PO od 5 do 10 procent. Jeszcze większe różnice były w sondażach prezydenckich. W 2005 r. Tusk do końca kampanii miał w kieszeni niemal pewną wygraną; w niektórych rankingach prowadził nawet ponad 20 punktami procentowymi.