W kieszeni nie ma bossa

Warto zadać sobie pytanie – co gorzej wpłynie na kręgosłup moralny młodego człowieka: skręt czy wspólna odsiadka z regularnymi gangsterami? – pisze publicysta „Krytyki Politycznej”

Publikacja: 11.08.2009 01:47

Jan Smoleński

Jan Smoleński

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Red

Polityka narkotykowa jest uznawana za temat kontrowersyjny. Nie wynika to jednak z wielości uprawnionych punktów widzenia, ale z uporczywego reprodukowania nieporozumień i ideologicznych mitów na ten temat. I niestety te szkodliwe mity leżą u podstaw polskiej polityki.

[srodtytul]Dzieci z podwórka[/srodtytul]

Najpopularniejszym mitem jest przekonanie, że karanie za posiadanie nawet niewielkich ilości jest dobrą metodą walki z narkomanią i związanymi z nią negatywnymi zjawiskami społecznymi. Jest on uporczywie powielany, mimo że dziesięć lat restrykcyjnej polityki narkotykowej nie zdało egzaminu. Jak mówi Kajetan Dubiel ze Służby Więziennej, w więzieniach siedzą głównie okazjonalni użytkownicy, a nie handlarze.

Mitowi o zbawiennych skutkach represji uległ ostatnio sam premier Donald Tusk, wypowiadając się na temat proponowanych zmian w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii. Po pierwszych sygnałach o zamiarach łagodzenia prawa przyszedł kubeł zimnej wody. „W Polsce nic się nie zmienia, kara jest wciąż taka sama za posiadanie narkotyków. Chcemy dać szansę osobie złapanej z niewielką ich porcją, by ta pomogła nam złapać dilera, wskazać producentów” – mówił Tusk. Różnica polegałaby na tym, że prokurator mógłby odstąpić od wymierzenia kary.

Można sobie wyobrazić, jak w praktyce będzie wyglądało postulowane „dawanie szans”: jak nie sypniesz, to pójdziesz siedzieć. Policja w poszukiwaniu współpracowników wciąż będzie przetrzepywać plecaki i wywracać kieszenie. Nietrudno zgadnąć, w kogo to wszystko uderzy najbardziej. Łatwiej będzie zatrzymać dzieciaki z biednego blokowiska przesiadujące na ławce na podwórku niż gości modnego klubu.

Podobnie wyroki więzienia częściej otrzymywać będą ludzie z okolic biedniejszych niż małolaty z dobrych szkół. Ci drudzy sypną, bo mają wiele do stracenia. Ci pierwsi, stawiając się policji, znienawidzonemu (między innymi za wywracanie kieszeni) wrogowi, nie tracą zbyt dużo, zyskują za to respekt wśród znajomych.

Powiedzmy sobie też wprost: absurdem jest twierdzenie, że od dzieciaka ze skrętem lub bezdomnego narkomana trafi się do bossa wielkiego gangu przemytników czy producentów narkotyków. Walką z narkobiznesem powinny się zajmować wyspecjalizowane jednostki policji. Powinny opierać się na informacjach zebranych podczas pracy operacyjnej, a nie na zeznaniach przestraszonego małolata czy uzależnionego na głodzie lub haju.

[wyimek]Policjanci patrolujący nasze ulice nie powinni kojarzyć się nastolatkom z upokarzającym wywracaniem kieszeni, bo w tych kieszeniach nie znajdziemy adresu szefa narkotykowej grupy przestępczej[/wyimek]

A funkcjonariusze patrolujący nasze ulice nie powinni kojarzyć się nastolatkom z upokarzającym rytuałem wywracania kieszeni, bo w tych kieszeniach nie znajdziemy adresu szefa grupy przestępczej. Czas więc zrezygnować z karania za posiadanie, a wysiłki skupić na redukcji szkód, nie na represjach.

[srodtytul]Szeryf z dowcipu[/srodtytul]

Za postulatem represji za posiadanie najmniejszych ilości stoi nieuzasadniony strach, że tolerancja dla drobnych przestępstw prowadzi do wzrostu przestępczości. Bez kar cały naród zacznie nosić przy sobie, a w efekcie sprzedawać dragi. Spirala przestępczości (niczym spirala roszczeń – analogia nie jest, jak się okaże, taka odległa) zacznie się nakręcać.

Sztandarowym przykładem, jak radzić sobie z drobną przestępczością, jest Nowy Jork pod rządami Rudiego Giulianiego. Stosując politykę „zero tolerancji”, szeryf Giuliani rzekomo zmienił to miasto, uchodzące za wyjątkowo niebezpieczne, w oazę spokoju. W ramach realizowania nowej doktryny miasto Nowy Jork zwiększyło budżet policji o 40 procent (do 2,6 mld dolarów) i liczbę funkcjonariuszy o ponad 35 proc. (do 46 tysięcy).

Jednak z Giulianim i przestępczością jest trochę tak, jak w dowcipie Radia Erewań o samochodach rozdawanych na placu Czerwonym: w sumie to nie samochody, tylko rowery, i nie rozdają, ale kradną.

Nie ma dowodów, że to represyjna polityka „zero tolerancji” Giulianiego doprowadziła do spadku przestępczości w Nowym Jorku. Ten spadek zaczął się trzy lata przed reformą policji i był objawem ogólnoamerykańskiej tendencji.

Na przykład w latach 1990 – 1996 w San Diego na zachodnim wybrzeżu USA, gdzie siły policyjne zwiększono tylko o 6 proc., przestępczość spadła o tyle samo, co w tym samym okresie w Nowym Jorku. W tym czasie na wybrzeżu Pacyfiku liczba skarg na policję spadła o 10 proc., a w mieście szeryfa Giulianiego wzrosła o 60 proc.!

W swej polityce i propagandzie Giuliani – a wraz z nim polscy zwolennicy karania za posiadanie – powiela konserwatywną frazę, że kto ukradnie jajko, ten ukradnie i wołu. Ta mądrość ludowa weszła do kanonu nauki pod nazwą: teoria zbitej szyby. Według niej tolerancja dla najmniejszego wykroczenia zachęca do kolejnych wykroczeń.

Teorii tej nigdy nie potwierdzono empirycznie, a jednak pozwoliła na brutalne kryminalizowanie biedy. Na celowniku znalazły się „zachowania aspołeczne związane z bezdomnymi” (jak to eufemistycznie określił jeden ze zwolenników teorii zbitej szyby), takie jak żebractwo, prostytucja, pijaństwo, mycie szyb samochodów na światłach w zamian za drobne (sic!) oraz posiadanie i drobny handel narkotykami. W Nowym Jorku w 1996 roku za drobne przestępstwa narkotykowe aresztowano aż 54 tys. osób, czyli tysiąc osób tygodniowo!

Drugim, również niebezpiecznym mitem związanym z narkomanią jest przekonanie o moralnych źródłach uzależnienia. Człowiek bierze, bo ma słaby charakter, jest rozpustny i na skróty dąży do przyjemności (zamiast ciężką pracą i przywiązaniem do cnoty zasłużyć sobie na szczęście). Temu przekonaniu towarzyszą również konkretne pomysły na terapię uzależnionych – nie substytucja, ale abstynencja. Ból związany z głodem narkotykowym jest karą za poprzednie występki, a podawanie metadonu – ułatwianiem narkomanom życia.

[srodtytul]Ciężka praca i modlitwa[/srodtytul]

I mimo że takie przekonanie podważają fakty – substytucja jest skuteczniejsza i tańsza od abstynencji — to podtrzymuje je niestety Kościół katolicki. Terapia w katolickich ośrodkach odwykowych jest podobna do świeckich, tyle że ciężkiej pracy fizycznej towarzyszy modlitwa. Na razie nie podniosła ona skuteczności. Podnosi metadon.

Tezę, że to „moralna nędza” leży u źródeł biedy i towarzyszących jej problemów społecznych – przestępczości, skłonności do uzależnień, przemocy – od jakiegoś czasu lansują amerykańskie prawicowe think tanki, walcząc z państwem opiekuńczym: państwo opiekuńcze tę nędzę tylko wspomaga.

Znów dobrym przykładem realizacji tego rodzaju polityki jest Nowy Jork Giulianiego. Kiedy zwiększano budżet i kadry nowojorskiej policji, jednocześnie o 1/3 zmniejszono środki na służbę socjalną i odchudzono jej personel o 37 proc. W ciągu siedmiu lat rządów „Rudiego” 600 tys. osób, głównie przedstawicieli mniejszości rasowych, straciło prawo do zasiłku. Nie wiadomo jak wiele z nich otrzymało pracę, z której mogli się utrzymać.

Slogany o moralnych źródłach biedy czy uzależnień dobrze brzmią jako uzasadnienie obcinania wydatków socjalnych. Albo utrzymania podatkowych przywilejów Kościoła katolickiego. Tyle że są tylko sloganami i niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Przyczynami uzależnienia są skłonności genetyczne oraz niekorzystne warunki społeczne – a wycofywanie się państwa ze swych obowiązków opiekuńczych jeszcze je pogłębia.

[srodtytul]Pałka na kryzys[/srodtytul]

Okrojone ze swoich funkcji państwo stara się zapewnić bezpieczeństwo nie wszystkim obywatelom, ale tym „porządnym”, i chroni ich przed „elementem przestępczym”, który jest mniej lub bardziej wprost utożsamiany z biednymi. Zarazem za pomocą brutalnych kar musi narzucić zasady moralne tym, którzy je zlekceważyli. I zaczyna działać samospełniająca się przepowiednia: w społeczeństwie rynkowym, pozbawionym ochrony państwa coraz więcej osób doświadcza niepewności i biedy, a jednocześnie państwo coraz surowiej karze zachowania, które takiej niepewności i biedzie towarzyszą.

Na celowniku lądują nie tylko drobne przestępstwa czy prostytucja, ale nawet drobny, acz nielegalny handel. Badania porównawcze prowadzone w wielu krajach nie wskazują na powiązanie między procentem obywateli zamkniętych w więzieniach a przestępczością. Natomiast istnieje związek między rosnącą drobną przestępczością a wzrostem rozwarstwienia społecznego. Wracając do walki z narkotykami, warto jeszcze zadać sobie pytanie: co gorzej wpłynie na kręgosłup moralny młodego człowieka – skręt czy odsiadka z regularnymi gangsterami? Koło się zamyka.

I w tym kontekście ostatnie poczynania rządu naprawdę niepokoją. Obniżenie podatków dochodowych dla najlepiej zarabiających spotęguje nierówności dochodowe, które i tak są najwyższe w UE. Planowana prywatyzacja służby zdrowia i ostatnie oszczędności w budżecie – z zaoszczędzonych 3 miliardów złotych aż miliard pochodzi z rezerwy Funduszu Alimentacyjnego – pogorszą sytuację najbiedniejszych. Najpierw kryzys uderzy najmocniej w najsłabszych, a potem poprawi pałka policyjna?

[i]Autor jest działaczem lewicowym i feministycznym oraz publicystą związanym z „Krytyką Polityczną”. Studiuował filozofię na Uniwersytecie Warszawskim[/i]

Polityka narkotykowa jest uznawana za temat kontrowersyjny. Nie wynika to jednak z wielości uprawnionych punktów widzenia, ale z uporczywego reprodukowania nieporozumień i ideologicznych mitów na ten temat. I niestety te szkodliwe mity leżą u podstaw polskiej polityki.

[srodtytul]Dzieci z podwórka[/srodtytul]

Pozostało 97% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?