Byli działacze Solidarności, państwo Gwiazdowie, zrezygnowali z zaproszenia członków Koła Solidarności w Chicago. W liście do Polonii argumentują m.in., że zrezygnowali, "bo nie każdy Polak ma dostęp do Internetu i kolorowej drukarki, by wypełnić formularz wizowy, że koszt wizy jest duży (490 zł) i jest bezprawnym haraczem, że rząd USA zbiera tą drogą dane osobowe, że instrukcje są aroganckie, że polsko-amerykańska wymiana turystyczna nie jest partnerska, zaś rząd polski nie chroni godności i interesów swoich obywateli".
Po przeczytaniu listu państwa Gwiazdów uzasadniającego ich rezygnację z wyjazdu do USA, publicyście "Rzeczpospolitej" Rafałowi Ziemkiewiczowi "nóż się w kieszeni otworzył" i uraczył rodaków tekstem [link=http://www.rp.pl/artykul/9157,503007_Ziemkiewicz__Ukochani_aroganci_.html" "target=_blank]"Ukochani Aroganci" [/link](tj. Amerykanie).
"Amerykańscy biurokraci traktują Polaków z buta i z lekceważeniem godnym carskich czynowników!" - woła w nim pan redaktor. I dalej: "Nie do przyjęcia są procedury przypominające policyjne przesłuchanie zatrzymanego na gorącym uczynku złodziejaszka. Tym bardziej nie do przyjęcia jest mnożenie biurokratycznych przeszkód, stosowanie internetowych formularzy, które nie dają się wypełnić, ani zachowanie konsulów godne kolonialnych namiestników gdzieś w głębokiej dziczy". Jako z pewnością nie ukochany, ale ani chybi arogancki reprezentant narodu Waszyngtona muszę zauważyć, przy całym szacunku dla publicystyki redaktora Ziemkiewicza, że tym razem pan Rafał nie dźga nas nożem. Niczym sejmikowy sarmata pan Ziemkiewicz kręci wąsa, krzyczy: Hańba! i wywija przed Amerykanami polską szabelką. Niestety.
[srodtytul]Co ma Ala? A - Kota? B - Psa?[/srodtytul]
Z listu państwa Gwiazdów wynika, że mieli kłopoty z wypelnieniem formularza wizowego w internecie. To sie zdarza. Internet według Ala Gora „wymyślił” przecież Al Gore, demokrata, a oni nic tylko utrudniają życie normalnym ludziom. Al Gore na pewno maczał też palce w wynalezieniu cyfrowej nagrywarki wideo, bo mój sąsiad w New Jersey (makler z Wall Street) żadną miarą nie potrafi urządzenia zaprogramować. Przekupuje on więc swą 10-letnią córkę (5 dol. każdorazowo za usługę), by ta nagrała mu transmisje z meczów piłki nożnej. Dziecko programuje, a zarobione u niegramotnego taty pieniążki odkłada cichcem w fundusz inwestycyjny Mattel Inc.(ten, który produkuje lalki Barbie). Takie czasy.