Obraza nie dla katów, ale dla ofiar

Coś tak absurdalnego jak "Happening 'Płonie Stodoła'", mogło wśród Polaków wywołać najwyżej zażenowanie i niesmak. Zrobiło za to dużą przykrość Żydom - pisze dziennikarz "Rzeczpospolitej".

Publikacja: 12.07.2010 20:24

Obraza nie dla katów, ale dla ofiar

Foto: AFP

Był już penis wpisany w krzyż, polska flaga w kupie i meteoryt miażdżący Jana Pawła II. Wydawało się, że awangardowym "artystom" trudno już będzie wymyślić coś bardziej groteskowego. Okazuje się jednak, że ludzka wyobraźnia nie ma granic. Tym razem modny warszawski twórca Rafał Betlejewski postanowił spalić stodołę z okazji 69. rocznicy pogromu w Jedwabnem. I rzeczywiście, stało się to w niedzielę o godzinie 20. we wsi Zawada pod Tomaszowem Mazowieckim.

[srodtytul]Zachwyt salonów[/srodtytul]

Podobnie jak w przypadku większości innych dzieł "sztuki nowoczesnej", trudno zrozumieć, o co właściwie chodziło. Sam autor nie bardzo potrafi to wytłumaczyć, zasłaniając się pustymi frazesami w stylu: "chcę odbudować utraconą przez Polaków wspólnotę cierpienia z Żydami" czy "Holokaust jest tematem słabo w Polsce rozwiniętym, słabo wciągniętym w orbitę debaty intelektualnej, chciałbym to zmienić".

Mimo podobnych wykrętasów odsłaniających miałkość całego przedsięwzięcia wywołało ono zachwyt salonów intelektualnych. Imprezę swoją obecnością miał uświetnić sam Jan Tomasz Gross, autor słynnych "Sąsiadów", ekscytowali się nią niektórzy publicyści "Gazety Wyborczej". W stodole bowiem "w ogniu miał spłonąć nasz antysemityzm", co miało wstrząsnąć Polakami i sprawić, żeby przypadkiem nie zapomnieli o czarnej karcie swojej historii.

Wydawało się więc, że pomysł jest idealny i że będzie jak zwykle. Prawica podniesie larum, może ktoś nawet pozwie Betlejewskiego do sądu za obrazę narodu i znowu będzie można zewrzeć szyki i przystąpić do boju. Zmobilizować autorytety do podpisania listu w obronie "zaszczutego artysty". Napisać kilka tekstów ostrzegających przed demonami polskiego nacjonalizmu, które znowu ukazały swoją obrzydliwą twarz.

Obawiam się jednak, że tym razem Betlejewski i jego admiratorzy przedobrzyli. Coś tak absurdalnego jak "Happening "Płonie Stodoła"" mogło wśród Polaków wywołać co najwyżej zażenowanie i niesmak. Zrobiło za to dużą przykrość Żydom. Pomysł negatywnie ocenił zarówno ambasador Izraela Zvi Rav-Ner, jak i przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce Piotr Kadlcik.

[srodtytul]Jak na wiejskim festynie[/srodtytul]

Promująca Betlejewskiego "Gazeta Wyborcza" wielokrotnie pisała – i słusznie – o specjalnej wrażliwości Żydów, która jest skutkiem Holokaustu. Wrażliwości tej nie uszanował właśnie Betlejewski. 10 lipca 1941 roku w stodole w Jedwabnem żywcem spalono kilkuset ludzi. Mężczyzn, kobiety i dzieci. Zginęli w straszliwych męczarniach.

Uczczenie rocznicy tego wydarzenia spaleniem stodoły, które odbyło się w atmosferze wiejskiego festynu (ludzie pili piwo i klaskali), jest wyjątkowym nadużyciem. Wykorzystaniem symbolu straszliwej tragedii do żenującego wybryku. Obrazą nie dla katów, ale dla ofiar. Rozmawiałem na ten temat z kilkoma Żydami i wszyscy byli wstrząśnięci. Mnie zaś za Betlejewskiego było po prostu wstyd.

Piszę to z przykrością, bo poprzednią akcję artysty, "Tęsknię za Tobą, Żydzie", uważam za bardzo udaną. Żydzi byli bowiem nieodłącznym elementem wielonarodowej Rzeczypospolitej. Tworu ostatecznie zniszczonego przez Hitlera i Stalina, o którym wielu Polaków – w tym wyżej podpisany – myśli z wielką nostalgią. Eksterminacja Żydów wytworzyła lukę, która nigdy się nie zasklepi. Ja też za nimi tęsknię.

Niestety rozgłos, jaki towarzyszył tej świetnej akcji, najwyraźniej Betlejewskiemu zaszkodził. Zorientował się, że dotknął nośnego tematu, który zapewnia uwagę i poklask mediów, i – jak sam mówi w wywiadach – postanowił iść za ciosem. Tym razem jednak bardziej radykalnie. No cóż, chyba przecenił swoje możliwości.

Aż strach pomyśleć, co by Betlejewski zbudował i co by robił, gdyby przyszło mu do głowy zająć się tematem Auschwitz. Lepiej więc dla wszystkich będzie, jeżeli warszawski artysta z powrotem skupi się na działalności stowarzyszenia wzywającego do niepłacenia abonamentu telewizyjnego o nazwie "Nie ch...a", którego jest członkiem. A poważne rzeczy zostawi innym.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/zychowicz/2010/07/12/obraza-nie-dla-katow-ale-dla-ofiar/]Skomentuj na blog.rp.pl[/link][/ramka]

Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: O wyższości 11 listopada nad 3 maja
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Polityczna intryga wokół AfD
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Umowa surowcowa Ukrainy z USA. Jak Zełenski chce udobruchać Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Rosyjskie obozy koncentracyjne
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku