Czy pełnia władzy, jaką po wyborach prezydenckich ma w Polsce Platforma Obywatelska, jest groźna dla demokracji? Najwięcej oskarżeń tego typu padło z ust polityków PiS przed drugą turą wyborów prezydenckich. Odwołanie się do tego mitu miało najwyraźniej na celu poprawę wyniku wyborczego Jarosława Kaczyńskiego. Na niewiele się to zdało, a szef PiS najwyraźniej zapomniał, że gdy jego partia była u władzy, także miała swojego prezydenta i premiera.
[wyimek]Na dominację jednej partii na polskiej scenie politycznej zezwala konstytucja[/wyimek]
Platforma Obywatelska ma dziś zatem taki sam monopol jak Prawo i Sprawiedliwość w latach 2005 – 2007. Wynika to zresztą z zapisów polskiej konstytucji, która uprawomocnia dominację jednej partii na polskiej scenie politycznej, w tym tworzenie przez nią rządu i obsadzanie ważnych stanowisk w państwie.
Poza tym Jarosław Kaczyński powinien pamiętać, że sam w polskiej polityce jest obecny od 20 lat. W tym czasie uchwalona została właśnie owa konstytucja z zapisami akceptującymi dominację jednej partii i żadne ugrupowanie jakoś przeciwko temu nie protestowało. Co więcej, przez ostatnie lata nikt nie podjął żadnych działań, by te zapisy zmienić i ukrócić prawne usankcjonowanie monopolu jednej partii.
A przecież można wprowadzić rozwiązanie, które umożliwiałoby wymianę jednej trzeciej składu parlamentu co dwa lata. Doskonale sprawdza się to w Stanach Zjednoczonych, gdzie rotacja kongresmenów następuje co kilka lat.