Puste krzesło w czasie ceremonii noblowskiej w Oslo to smutny symbol niezrozumienia między Zachodem a Chinami, który niestety może stać się początkiem otwartej już konfrontacji między tymi dwiema cywilizacjami.
Największą klęską Zachodu był wymowny fakt, iż po siedmiu latach zbrojnej demokratyzacji, za namową Chin, ceremonię noblowską zbojkotował Irak, przyłączając się do obozu kilkunastu krajów surowcowo-autorytarnych popierających Państwo Środka. Niesmak wzbudziło także wahanie Ukrainy, a zwłaszcza Serbii, która ostatecznie się na ceremonii pojawiła, ale tylko ze względu na korzyści z ewentualnego wstąpienia do UE. W tej sytuacji o żadnym moralnym poparciu nie może być mowy. Jeśli w Europie, o czym często wspomina w Polsce profesor Krzysztof Rybiński, na dno pójdą Hiszpania, Irlandia, Portugalia, to Chiny, ze swoimi przekraczającymi 2,5 mld dolarów rezerwami, staną się w obliczu kryzysu alternatywą dla krajów europejskich, równie atrakcyjną, jaką obecnie są dla krajów afrykańskich.
[srodtytul]Nobel kontra Konfucjusz[/srodtytul]
Niepokojąca jest w tym kontekście powszechnie wyśmiewana na Zachodzie chińska nagroda Nobla (pokojowa nagroda Konfucjusza). Rzeczywiście została źle przygotowana, zaledwie w ciągu trzech tygodni, jako rozwiązanie doraźne. W dodatku dla samego laureata Lian Zhana, byłego premiera i wiceprezydenta Tajwanu, który doprowadził w ostatnich latach do ścisłej integracji z Chinami (rozpoczął rozmowy, które zakończyły się między innymi ustanowieniem bezpośrednich połączeń lotniczych i otworzyły Tajwan na turystów z kontynentu), okazała się bardzo niezręczna. Proniepodległościowa opozycja śmiała się z niego na potęgę. Telefony od dziennikarzy odbierała jego asystentka, mówiąc, iż o takiej nagrodzie w ogóle nie słyszała, a sam Lian zdecydował się milczeć, odmawiając tym samym legitymizowania tej nagrody w świecie.
Alternatywny Nobel sygnalizuje jednak niezwykle groźne zjawisko: Chiny nie godzą się, by parlament norweski wystawiał wotum nieufności dla ich wizji modernizacyjnej, czyli hybrydowego systemu gospodarczego łączącego elementy socjalizmu i kapitalizmu z zapewniającą stabilność polityczną dyktaturą. Kontestacja tego modelu, który wywindował Chiny w ostatnich 30 latach z pozycji maoistowskiego pariasa do światowego mocarstwa numer dwa, może skłonić je do rezygnacji z harmonijnego wejścia w uformowany w obecnym kształcie system światowy. Podejmą wtedy próbę budowy systemu alternatywnego, w którym będą przyznawać własne Noble, wyznaczać własne standardy i sądzić "własnych", czyli zachodnich (lub działających na korzyść Zachodu) "zbrodniarzy wojennych".