Wielu komentatorów głosi tezę, że dzisiejsze państwo polskie jest słabe i nieudolne. Na poparcie tego twierdzenia przytacza się liczne fakty. Mają one różną wagę i aktualność, ale oddzielnie, a tym bardziej łącznie, wzięte świadczyć mają o trafności tego spostrzeżenia.
[srodtytul]Zima na świecie[/srodtytul]
Jednym z koronnych dowodów pokazujących, do jakiego stopnia Polska jest państwem słabym, stała się katastrofa lotnicza z 10 kwietnia 2010 r. Istotnie, z tego, co już o niej wiemy, wynika, że władze odpowiedzialne za organizację i przebieg podróży delegacji prezydenckiej na obchody rocznicy katyńskiej dopuściły się najrozmaitszych zaniedbań; można je zaliczyć do pośrednich przyczyn nieszczęścia.
Czy jednak chodzi tu o państwo polskie, czy też o konkretne instytucje lub konkretnych ludzi pełniących w nim różne funkcje w różnym czasie i na różnych szczeblach organizacyjnych? Od tych, od których zależała decyzja o zakupie nowoczesnych i niezawodnych samolotów przeznaczonych do przewożenia najwyższych urzędników państwa, poprzez tych, którzy powinni zadbać o właściwe przeszkolenie i dobór załóg lotniczych, po tych wreszcie, którzy decydowali, już na pokładzie Tu-154 M, o lądowaniu w fatalnych warunkach atmosferycznych na lotnisku w Smoleńsku.
Kilka tygodni przed wydarzeniem z 10 kwietnia zaginął, najprawdopodobniej tonąc w Oceanie Atlantyckim, samolot francuskich pasażerskich linii lotniczych, w wyniku czego życie utraciły wszystkie osoby znajdujące się na jego pokładzie. Co roku dochodzi na świecie do kilku czy kilkunastu dużych katastrof lotniczych dotykających samolotów wojskowych i cywilnych. Czy oznacza to, że państwa, do których te samoloty należały lub w których były zarejestrowane, to państwa z tego właśnie powodu słabe?