Ci, którzy w kampanii przebierali się za dzieci kwiaty i śpiewali „Give peace a chance” („przyzna pan, że dwa miesiące po tragedii to było niesmaczne” – przekonuje mnie młody działacz PiS), są już poza partią. Ci, którzy pozostali, nie muszą niczego udawać, nie muszą powściągać języka, mogą mówić o rządzących to, co myślą. A że myślą jak najgorzej – słyszymy od nich o „dziadowskiej polityce” i „indolencji” Tuska, o „namiestniku” Komorowskim i „kondominium niemiecko-rosyjskim”, jakim staje się Polska pod rządami Platformy.
Ta – przekraczająca ramy zwykłej opozycyjnej ostrości – retoryka nie jest wyłącznie odbiciem silnych emocji targających po 10 kwietnia politykami PiS. Jest też świadomą taktyką sytuowania się i okopywania na pozycjach twardych, bezkompromisowych, negujących moralne i polityczne prawo Platformy do sprawowania władzy.
Jarosław Kaczyński już kilkakrotnie w swej karierze udowodnił, że tworząc opozycję fundamentalną, potrafi czekać latami na to, aż zaświeci mu polityczna gwiazda. Tak było w latach 90., gdy jego Porozumienie Centrum, piętnując system postokrągłostołowy, ostro krytykując łagodność polityki karnej i przenikanie się światów polityki i biznesu, wegetowało na obrzeżach polskiej polityki.
Wtedy twardość i niechęć do zawierania kompromisów (z wyjątkiem krótkiego epizodu współtworzenia AWS) przyniosła owoce. Najpierw, gdy ministrem sprawiedliwości i najpopularniejszym polskim politykiem został Lech Kaczyński, środowisko PC, wzmocnione sierotami po AWS, wróciło do gry parlamentarnej. Cztery lata później, na fali afery Rywina i rozsypki obozu lewicy, PiS wygrał wybory i doszedł do władzy.
Rozmowy z liderami Prawa i Sprawiedliwości dowodzą, że dziś zamierzają poprowadzić partię drogą utorowaną przez te doświadczenia. Po latach poddawania się dyktowanej przez spin doktorów i polityczny pragmatyzm taktyce ocieplania wizerunku i łagodzenia kantów PiS chce wrócić do korzeni. Chce być – i jest – chmurne, gniewne i rozsierdzone. Jego sztandary mają być czarne, a tragedia smoleńska ma się stać punktem odniesienia i dopełnieniem legendy założycielskiej.
[srodtytul]Fluidy zmian[/srodtytul]