Reklama

Dekalog i kara śmierci - felieton Piotra Zaremby

TVP Polonia powtarza "Dekalog" Krzysztofa Kieślowskiego. Przy okazji wpadła mi w ucho rozmowa z Mirosławem Baką, utalentowanym aktorem, który zagrał w piątym odcinku, czyli w "Krótkim filmie o zabijaniu" – młodocianego zabójcę.

Aktualizacja: 17.08.2011 21:18 Publikacja: 17.08.2011 21:15

Baka pytany, jak się grało tak złą postać, oznajmił, że chłopak wcale taki zły nie był. Choćby na tle antypatycznej postaci taksówkarza, którego zamordował.

Pamiętam siebie, wtedy studenta, który dostał na tym filmie mdłości. Ale mnie scena morderstwa, długa  i straszna, przyćmiła późniejszą scenę egzekucji. Nie sądzę, aby  to była intencja Kieślowskiego.  Ale on nie chciał sobie ułatwiać sprawy. Chciał, abyśmy wątpili w sens zabicia mordercy, mimo jego wyjątkowo ohydnego czynu.

Czy mu się udało? Jak pokazuje mój przykład, nie całkiem. A czy można o człowieku, który rozbija drugiemu głowę kamieniem, powiedzieć, że nie jest taki zły? Bo widzieliśmy wcześniej, jak włóczy się ulicami samotny? Tak jak  naiwna bywa wizja świata jako przestrzeni walki absolutnego  dobra ze złem, tak zbanalizowana została już dawno postawa pod tytułem: w każdym jest trochę dobra  i zła.

To prowadzi do przekonania, że smoliście czarnego zła nie ma nawet wtedy, gdy człowiek katuje człowieka. Od tego już krok do filmu "Monsieur Verdoux", w którym Charlie Chaplin próbował nas przekonać, że skoro na świecie wybijają się całe armie, można sobie być pokątnym mordercą jakichś tam kobiet. A to już czyste kuglarstwo.

Naturalnie, sprawa ma kontekst historyczny. Kiedyś ludzie łatwiej pozbawiali bliźnich życia, teraz zabijanie to mimo wszystko większy problem. Z tego punktu widzenia ludzkość, łącznie ze mną, musiała dojść do wątpliwości także wobec kary śmierci. Ale nie zgodzę się, tu może już i z samym Kieślowskim, że rozwalanie niewinnemu, niechby i niesympatycznemu, człowiekowi głowy kamieniem jest tym samym co egzekucja mordercy. Biorąc pod uwagę wrażenia, może tak. Ale człowiek nie tylko czuje, ale i myśli.

Reklama
Reklama

Naturalnie, gdy profesor Sadurski poucza o niestosowności kary śmierci, jakby to była kwestia używania serwetki do obiadu, dyskusja się kończy. Kieślowski był głębszy, ale jak każdy artysta stosował nieraz szantaż moralny. Jego film to świetny materiał do dyskusji, ale niczego nie zamyka.

Baka pytany, jak się grało tak złą postać, oznajmił, że chłopak wcale taki zły nie był. Choćby na tle antypatycznej postaci taksówkarza, którego zamordował.

Pamiętam siebie, wtedy studenta, który dostał na tym filmie mdłości. Ale mnie scena morderstwa, długa  i straszna, przyćmiła późniejszą scenę egzekucji. Nie sądzę, aby  to była intencja Kieślowskiego.  Ale on nie chciał sobie ułatwiać sprawy. Chciał, abyśmy wątpili w sens zabicia mordercy, mimo jego wyjątkowo ohydnego czynu.

Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Juliusz Braun: A może czas na reset w sprawie edukacji zdrowotnej?
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Analiza
Jacek Nizinkiewicz: Kaczyński jest dziś w gorszej sytuacji niż Tusk
Opinie polityczno - społeczne
Joanna Ćwiek-Świdecka: Rzeczpospolita Babska – czy tylko kobiety odpowiadają za niską dzietność?
Analiza
Andrzej Łomanowski: To był tydzień porażek Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Opinie polityczno - społeczne
Vít Dostál, Wojciech Konończuk: Z Warszawy do Pragi bez uprzedzeń: jak Polska i Czechy stały się wzorem sąsiedztwa
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama