Rząd drugiej świeżości

Felieton Piotra Goćka

Aktualizacja: 23.10.2011 13:47 Publikacja: 23.10.2011 13:44

Wedle dość powszechnej opinii i deklaracji samych zainteresowanych Donald Tusk już w powyborczy poniedziałek rozpoczął pracę nad sformowaniem nowego rządu. To nie do końca prawda. W istocie tego dnia Donald Tusk rozpoczął coś więcej - pracę nad wygraniem przez PO kolejnych wyborów.

Nagła hibernacja procesu tworzenia nowego (starego?) gabinetu wynika moim zdaniem właśnie z tych powodów. Nie chodzi tylko o to, by stworzyć koalicję i obsadzić resorty odpowiednimi (z punktu widzenia Tuska) kandydatami. Idzie o to, by już teraz zacząć przygotowywać się do zagrożeń, którym trzeba będzie stawić czoła za dwa, trzy cztery lata, a które mogłyby zagrozić hegemonii Platformy. W tym momencie pytanie "z kim tworzyć rząd" staje się kluczowe, a powstanie koalicji z PSL - wcale nie jest takie oczywiste.

 

Sytuacja finansowa Polski nie będzie się poprawiać, ciąg dalszy wstrząsów w strefie euro czeka nas niechybnie. Prędzej czy później nowy rząd będzie musiał sięgnąć do naszych kieszeni. Jeśli będzie do tego potrzebne rozwalenie KRUS oraz podniesienie podatków pośrednich – Tusk zrobi to bez mrugnięcia okiem (powie najwyżej, że tak jest „rozsądnie i odpowiedzialnie" i że konsultował to z ekspertami, to znaczy z Bonim i Bieleckim), ale wówczas będzie miał olbrzymie kłopoty z koalicjantem. PSL będzie broniło KRUS jak niepodległości, a wszelkie zwiększanie podatków (wyższa akcyza na paliwa, większy VAT) bijące w rolników może sprawić, że ludowcy poniosą ciężkie straty w elektoracie. A wybory samorządowe odbędą się wszak wcześniej niż parlamentarne...

Jeśli nie PSL, to kto? Ruch Palikota wcale nie jest koalicjantem niemożliwym. Istnieją są całkiem racjonalne (z punktu widzenia Tuska) powody wpuszczenia go do koalicji. Przy, jak się wydaje, trwale zmarginalizowanym na poziomie 30 proc.PiS, to właśnie Ruch Palikota może być kluczem do wygrania kolejnych wyborów. Palikot w opozycji punktujący PO za zaniechania w polityce pro-biznesowej oraz sprawy światopoglądowe, Palikot zbierający głosy niezadowolonych z PO, a zbyt wystraszonych by głosować na PiS, może doprowadzić do sytuacji w której w wyborach AD 2015 Platforma otrzyma np. 25-30 proc., a Ruch Palikota - 15-20 proc. Czy aby uniknąć takiej sytuacji nie lepiej byłoby już teraz wziąć do koalicji palikotowców, skorumpować ich stanowiskami, rozpuścić w wielokrotnie silniejszej, póki co, Platformie?

Kandydat kolejny – SLD. „Kurtuazyjna" rozmowa Leszka Millera z Donaldem Tuskiem odbyła się niemal natychmiast po wyborze Millera na szefa Klubu SLD. Sojusz jest w koszmarnej sytuacji – podgryzany przez Ruch Palikota, ciężko poobijany w wyborach, głęboko rozczarowany brakiem stanowisk do konsumpcji: przecież Napieralski miał być wicepremierem, a stado działaczy szykowało się do tek ministerialnych. Z punktu widzenia Tuska SLD jest koalicjantem znakomitym, bo bardzo tanim. Sojusz wejdzie do rządu za cokolwiek i może okazać się bardziej potulny od Ruchu Palikota lub ludowców. Także i w tej sytuacji całkiem prawdopodobne jest, że w następnych wyborach nie będzie już SLD, który rozpłynie się w PO lub zostanie zredukowany do roli przystaneczki. Minus takiej koalicji to możliwość nawiązania bliskiej współpracy między ludźmi Schetyny i ludźmi SLD wewnątrz układu rządowego.

Nadchodzące burzliwe cztery lata są także powodem, dla którego Donald Tusk coraz wyraźniej daje sygnały, że zamiast całkiem nowego gabinetu będzie tworzył staro-nową hybrydę. Oddanie resortów takich jak MSWiA czy Ministerstwo Zdrowia ludziom tak bezbarwnym i mało rozpoznawalnym jak Tomasz Siemoniak czy Jakub Szulc oznacza, że już teraz, z premedytacją, przygotowuje się ich do roli zderzaków. Kiedy będzie trzeba zamydlić oczy opinii publicznej, będzie można ich bez żalu wymienić na trzymanych w odwodzie polityków wagi cięższej. A po drugie, taki rząd „niktosiów" to również jasny sygnał w stronę tych partii, które (na razie?) do koalicji rządowej nie wejdą. Coś w rodzaju zapowiedzi „jak będzie trzeba, to stanowiska czekają, nikt nie będzie żałował tych no name'ów". Spodziewam się więc rządu w którym oprócz kilku ikon dotychczasowego gabinetu (jak Sikorski) wejdzie sporo zderzaków, które zostaną wyrzucone do śmieci albo kiedy będzie trzeba wymienić koalicjanta, albo gdy nadejdzie kolejne uderzenie kryzysu i zajdzie potrzeba ucieczki do przodu – czyli rozgrywania kwestii personalnych, by pokazać wyborcom, że „coś się robi".

Niezależnie od tego, czy z Pawlakiem, Millerem czy Palikotem czeka nas zatem „rząd drugiej świeżości" – w sam raz na druga kadencję partii, która choć podobno mogłaby wszystko, to tak naprawdę chce zrobić tylko jedno – wygrać kolejne wybory.

Wedle dość powszechnej opinii i deklaracji samych zainteresowanych Donald Tusk już w powyborczy poniedziałek rozpoczął pracę nad sformowaniem nowego rządu. To nie do końca prawda. W istocie tego dnia Donald Tusk rozpoczął coś więcej - pracę nad wygraniem przez PO kolejnych wyborów.

Nagła hibernacja procesu tworzenia nowego (starego?) gabinetu wynika moim zdaniem właśnie z tych powodów. Nie chodzi tylko o to, by stworzyć koalicję i obsadzić resorty odpowiednimi (z punktu widzenia Tuska) kandydatami. Idzie o to, by już teraz zacząć przygotowywać się do zagrożeń, którym trzeba będzie stawić czoła za dwa, trzy cztery lata, a które mogłyby zagrozić hegemonii Platformy. W tym momencie pytanie "z kim tworzyć rząd" staje się kluczowe, a powstanie koalicji z PSL - wcale nie jest takie oczywiste.

Pozostało 83% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?