Wedle dość powszechnej opinii i deklaracji samych zainteresowanych Donald Tusk już w powyborczy poniedziałek rozpoczął pracę nad sformowaniem nowego rządu. To nie do końca prawda. W istocie tego dnia Donald Tusk rozpoczął coś więcej - pracę nad wygraniem przez PO kolejnych wyborów.
Nagła hibernacja procesu tworzenia nowego (starego?) gabinetu wynika moim zdaniem właśnie z tych powodów. Nie chodzi tylko o to, by stworzyć koalicję i obsadzić resorty odpowiednimi (z punktu widzenia Tuska) kandydatami. Idzie o to, by już teraz zacząć przygotowywać się do zagrożeń, którym trzeba będzie stawić czoła za dwa, trzy cztery lata, a które mogłyby zagrozić hegemonii Platformy. W tym momencie pytanie "z kim tworzyć rząd" staje się kluczowe, a powstanie koalicji z PSL - wcale nie jest takie oczywiste.
Sytuacja finansowa Polski nie będzie się poprawiać, ciąg dalszy wstrząsów w strefie euro czeka nas niechybnie. Prędzej czy później nowy rząd będzie musiał sięgnąć do naszych kieszeni. Jeśli będzie do tego potrzebne rozwalenie KRUS oraz podniesienie podatków pośrednich – Tusk zrobi to bez mrugnięcia okiem (powie najwyżej, że tak jest „rozsądnie i odpowiedzialnie" i że konsultował to z ekspertami, to znaczy z Bonim i Bieleckim), ale wówczas będzie miał olbrzymie kłopoty z koalicjantem. PSL będzie broniło KRUS jak niepodległości, a wszelkie zwiększanie podatków (wyższa akcyza na paliwa, większy VAT) bijące w rolników może sprawić, że ludowcy poniosą ciężkie straty w elektoracie. A wybory samorządowe odbędą się wszak wcześniej niż parlamentarne...
Jeśli nie PSL, to kto? Ruch Palikota wcale nie jest koalicjantem niemożliwym. Istnieją są całkiem racjonalne (z punktu widzenia Tuska) powody wpuszczenia go do koalicji. Przy, jak się wydaje, trwale zmarginalizowanym na poziomie 30 proc.PiS, to właśnie Ruch Palikota może być kluczem do wygrania kolejnych wyborów. Palikot w opozycji punktujący PO za zaniechania w polityce pro-biznesowej oraz sprawy światopoglądowe, Palikot zbierający głosy niezadowolonych z PO, a zbyt wystraszonych by głosować na PiS, może doprowadzić do sytuacji w której w wyborach AD 2015 Platforma otrzyma np. 25-30 proc., a Ruch Palikota - 15-20 proc. Czy aby uniknąć takiej sytuacji nie lepiej byłoby już teraz wziąć do koalicji palikotowców, skorumpować ich stanowiskami, rozpuścić w wielokrotnie silniejszej, póki co, Platformie?