Polska modyfikuje priorytety swojej polityki zagranicznej w stosunku do tych, które obowiązywały w latach 90. i w poprzedniej dekadzie. Głównym celem ma być silna obecność w zintegrowanej politycznie Unii Europejskiej. Na dalszym planie jest współpraca transatlantycka, a jeszcze dalej – współpraca regionalna, której tylko jednym z elementów jest Grupa Wyszehradzka. Tak przynajmniej wynika z dokumentu „Priorytety polskiej polityki zagranicznej na lata 2012 – 2016" przygotowanej przez MSZ.
Po pierwsze Unia
MSZ chyba pierwszy raz przygotował tak solidne opracowanie dotyczące tego, jak postrzega naszą politykę i jej uwarunkowania nie tylko w najbliższym roku, ale w najbliższych czterech latach. Rząd przyjął dokument jeszcze przed wygłoszeniem expose przez ministra Sikorskiego. Warto teraz, by stał się przedmiotem debaty.
Przez pierwsze 15 lat niepodległości Polska starała się zachować równowagę miedzy Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi, a środkowoeuropejskiej współpracy regionalnej nadawano wyższą rangę. Dziś mówi się przede wszystkim o zintegrowanej Unii, co wydaje się raczej manifestem woli, który ma być dostrzeżony w paru stolicach, niż realistycznym planem działania.
Dziś Grupa Wyszehradzka jest tak samo istotna jak współpraca z państwami skandynawskimi, ale nie bardziej istotna niż Trójkąt Weimarski. To stopniowanie nie jest ujęte wprost, lecz taki jest sens dokumentu. Współpracy z Niemcami i Francją nadaje się szczególną rangę, co jest jednak dość ryzykowne, bo w takim układzie jesteśmy skazani na rolę słabszego, który musi się dostosować do silniejszych.
Rozsądnie o energii
W dokumencie jest wiele rozsądnych zapisów dotyczących np. bezpieczeństwa energetycznego, polityki klimatycznej czy współpracy z Polonią. Raport mówi o „wspólnej polityce gospodarczej opartej na solidarności tworzących ją państw". Wspominając zasoby własne, z których Unia powinna korzystać, wymienia paliwa kopalne (węgiel brunatny i kamienny) oraz niekonwencjonalne (gaz łupkowy). „W duchu solidarności powinien być postrzegany wybór przez państwa ich własnej energy mix" – piszą autorzy. To ważne stwierdzenie zapowiadające odpór wszystkim tym, którzy chcą nam dyktować, czy mamy mieć atom, czy korzystać z gazu ziemnego ze złóż niekonwencjonalnych, a wreszcie kiedy powinniśmy zrezygnować z węgla.