Reklama

Nie ruszać tej ustawy

Rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz chce zmiany ustawy antydyskryminacyjnej.

Publikacja: 07.06.2012 20:27

Piotr Skwieciński

Piotr Skwieciński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Wsparł ją urząd pełnomocnika rządu ds. równego traktowania Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz. Ponieważ pani pełnomocnik bardzo wyraźnie wzięła na siebie rolę bojowej szpicy kulturowej rewolucji, jej poparcie jest samo w sobie dzwonkiem alarmowym.

Zdaniem Lipowicz uchwalona rok temu ustawa wymaga poprawek. Dlaczego? Dlatego, że zawarty w niej katalog dyskryminowanych jest według p. rzecznik niepełny. Ustawa wymienia bowiem pewne rodzaje dyskryminacji -  ze względu na rasę, pochodzenie etniczne, płeć i religię. Pomija zaś inne -  niepełnosprawnych, dzieci, starszych. A, no i jeszcze taki zupełnie nieistotny dodatek -  „mniejszości seksualne"...

I tak naprawdę o owe „mniejszości" chodzi, bo podpinanie walki o przywileje dla środowisk homoseksualnych pod postulaty grup niepełnosprawnych czy np. seniorów jest znaną na świecie taktyką gejowskich aktywistów. Każdy normalny człowiek z sympatią odnosi się bowiem do postulatów poprawienia sytuacji niepełnosprawnych czy seniorów, więc w takim pakiecie łatwiej forsować żądania, które artykułowane oddzielnie spowodowałyby większy opór.

To pakietowe myślenie, włączanie gejów na listy ofiar dyskryminacji na równi z inwalidami, walczącymi z barierami architektonicznymi czy seniorami, którym banki odmawiają kredytów, powinno spotkać się ze sprzeciwem. Nie tylko dlatego, że jest nadużyciem intelektualnym i moralnym. Przede wszystkim dlatego, że jest to działanie groźne. Bo otwiera drogę -  nie teraz, ale za kilkanaście lat -  do ideologicznie motywowanego prześladowania tradycjonalnego segmentu społeczeństwa.

W krajach Zachodu bywa tak już dziś. Na mocy antydyskryminacyjnych przepisów prześladuje się np. chrześcijańskie organizacje adopcyjne, odmawiające współdziałania w gejowskich adopcjach, czy skautów nieakceptujących jawnie homoseksualnych instruktorów. Tam też kiedyś zaczęło się niewinnie, od wprowadzania „mniejszości seksualnych" do katalogu dyskryminowanych.

Reklama
Reklama

Jesteśmy mądrzejsi o zachodnie doświadczenia. Możemy zastopować ten proces u jego początków.

Wsparł ją urząd pełnomocnika rządu ds. równego traktowania Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz. Ponieważ pani pełnomocnik bardzo wyraźnie wzięła na siebie rolę bojowej szpicy kulturowej rewolucji, jej poparcie jest samo w sobie dzwonkiem alarmowym.

Zdaniem Lipowicz uchwalona rok temu ustawa wymaga poprawek. Dlaczego? Dlatego, że zawarty w niej katalog dyskryminowanych jest według p. rzecznik niepełny. Ustawa wymienia bowiem pewne rodzaje dyskryminacji -  ze względu na rasę, pochodzenie etniczne, płeć i religię. Pomija zaś inne -  niepełnosprawnych, dzieci, starszych. A, no i jeszcze taki zupełnie nieistotny dodatek -  „mniejszości seksualne"...

Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Stefan Szczepłek: Po co nam poprawność językowa, jak wygrywają inteligenci z siłowni
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Rekonstrukcja połowicznym sukcesem, ale Szymon Hołownia uprawia dywersję
Opinie polityczno - społeczne
Adam Bodnar ofiarą polityki, w której nie ma miejsca na kompromis
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Prekonstrukcja rządu. Jak Donald Tusk może jeszcze uratować władzę
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Protesty antyimigranckie, czyli czy górale zatęsknią za arabskimi turystami?
Reklama
Reklama