“Press”, presja, nagonka

Twitterowa kłótnia między publicystą „Faktu" Łukaszem Warzechą a ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim zakończyła się bardzo pouczająco - zauważa publicysta „Rzeczpospolitej”

Publikacja: 24.07.2012 22:14

Piotr Skwieciński

Piotr Skwieciński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Między oboma panami iskrzy (w sensie negatywnym) od dłuższego czasu, a terenem wymiany złośliwości jest przeważnie właśnie Twitter. Tak też stało się u schyłku ubiegłego tygodnia, kiedy to Warzecha zalinkował tam („z dedykacją dla ministra") swój komentarz na temat tego, że „MSZ pod kierownictwem Radosława Sikorskiego praktycznie odcięło prezydenta Lecha Kaczyńskiego od informacji" (poprzez niedostarczanie mu oryginałów depesz ambasadorów). Sikorski ripostował: „Polityka zagraniczna PL jest jedna, formułowana przez Radę Ministrów. Prezydent może ją realizować lub sabotować". A gdy publicysta „Faktu" napisał, że „ogólne kierownictwo nadal nie oznacza, że ma Pan prawo zakazywać czegoś prezydentowi", zareagował twittem: „Dlatego tylko doradzałem. Ale Prezydent Kaczyński uważał tak jak Pan, że nic go nie wiąże. Wiemy, jak to się skończyło".

Następnie Warzecha:

„Zdaje Pan sobie sprawę, co Pan właśnie napisał? Czyli -  prezydent zginął, bo Pana nie posłuchał?".

A Sikorski: „Miałem na myśli jego nieskuteczność i niepopularność, ale ewidentnie, gdyby poleciał do Charkowa, toby nie zginął w Smoleńsku". Bo, jak wyjaśnił minister, zapewne pogoda w Charkowie byłaby inna.

Po wymianie paru następnych twittów Warzecha kąśliwie spytał: „Młody Śmietanko ma fuchę w Sztokholmie. Skandal!!! A jak tam się miewa posada Mai 'Fuck Me Like a Whore I Am' Rostowskiej?". Córka ministra finansów, zatrudniona w MSZ w charakterze tłumaczki (ministerstwo tłumaczyło wówczas, że konieczny był w resorcie ktoś z idiomatycznym angielskim i nikt z pracowników się nie nadawał), zasłynęła niegdyś z opublikowania na portalu społecznościowym fotografii, na której pozowała na tle plakatu tej właśnie treści. Rozeźlony Sikorski w odpowiedzi zbanował Warzechę.

I na tym można by sprawę zakończyć, co najwyżej zastanawiając się, co naprawdę miał na myśli Sikorski, pisząc, iż Lech Kaczyński „uważał, że nic go nie wiąże, wiemy, jak to się skończyło", bo jest to zdanie dość kuriozalne.

Ale, niestety, sprawa nie ograniczyła się do wymiany złośliwości między oboma dżentelmenami, bo włączył się w nią w swym internetowym wydaniu miesięcznik „Press", i przestało być śmiesznie.

Ten zajmujący się mediami magazyn zwrócił się niegdyś do ogłoszeniodawców tygodnika „Uważam Rze" z pytaniem, dlaczego reklamują się w piśmie nacechowanym politycznie. Nikt, kto zna sytuację polskich mediów, zdominowanych przez jedną ze stron ideologicznego konfliktu, często nie bardzo ukrywającą, że właściwy kształt dziennikarstwa w naszym kraju powinien -  jej zdaniem -  polegać na trwałym wyeliminowaniu drugiej strony, nie mógł odebrać tego działania „Pressu" inaczej niż jako formy nagonki. Jako próby wytknięcia ogłoszeniodawców palcem, wskazania ich rządowi i medialnemu mainstreamowi jako wspierających wroga i w konsekwencji odstraszenia od finansowania prawicowego tygodnika i ich, i potencjalnych naśladowców.

„Press" strasznie się wtedy oburzał na takie interpretacje swojego zachowania. Ale chyba nie były one niesłuszne, bo w sprawie Warzechy magazyn postąpił bardzo podobnie. Zwrócił się otóż do wydającego „Fakt" wydawnictwa Axel Springer z pytaniem, czy i jak zareagują na całą sytuację. Czyli na oburzające postępowanie swojego dziennikarza, który miał czelność wejść w publiczną utarczkę z samym ministrem spraw zagranicznych...

I znów trudno to działanie „Pressu" zinterpretować inaczej niż jako próbę poszczucia wydawcy na często krytykującego rząd publicystę. Próbę początkowo udaną -  anonimowy członek zarządu Springera powiedział bowiem najpierw „Pressowi", że władze firmy zajmą się sprawą. Dzień później Springer zmienił stanowisko i w oficjalnym komunikacie poinformował, że kwestią twitterowej korespondencji między Warzechą a Sikorskim zajmować się nie będzie. Zakończenie sprawy wystawia dobre świadectwo wydawnictwu Springer, które nie dało się użyć jako narzędzie do ograniczania politycznego pluralizmu na polskiej scenie medialnej.

A „Press"...? Fachowy dziennikarski magazyn po raz kolejny zaangażował się po stronie przeciwników dziennikarskiej wieloświatopoglądowości.

Co, niestety, już nie dziwi, ale ciągle smuci.

Między oboma panami iskrzy (w sensie negatywnym) od dłuższego czasu, a terenem wymiany złośliwości jest przeważnie właśnie Twitter. Tak też stało się u schyłku ubiegłego tygodnia, kiedy to Warzecha zalinkował tam („z dedykacją dla ministra") swój komentarz na temat tego, że „MSZ pod kierownictwem Radosława Sikorskiego praktycznie odcięło prezydenta Lecha Kaczyńskiego od informacji" (poprzez niedostarczanie mu oryginałów depesz ambasadorów). Sikorski ripostował: „Polityka zagraniczna PL jest jedna, formułowana przez Radę Ministrów. Prezydent może ją realizować lub sabotować". A gdy publicysta „Faktu" napisał, że „ogólne kierownictwo nadal nie oznacza, że ma Pan prawo zakazywać czegoś prezydentowi", zareagował twittem: „Dlatego tylko doradzałem. Ale Prezydent Kaczyński uważał tak jak Pan, że nic go nie wiąże. Wiemy, jak to się skończyło".

Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?