Co w sensie ekonomicznym oznacza załamanie gospodarcze, spadek produkcji, wzrost bezrobocia i temu podobne złe zjawiska. Mamy też kryzys polityczny, a w tym przypadku to słowo znaczy coś zupełnie innego.

To czas przełomu, nowego wyboru, słabnięcia jednych, wzrostu drugich. Towarzyszą temu emocje tych, którzy boją się strat albo przebierają mocno nogami, aby skorzystać z nowej sytuacji. Jazgot na najwyższym diapazonie jest tego spektakularnym objawem.

Zjawisko trwa od dłuższego czasu, więc nie można go wiązać z jakimkolwiek jednym faktem. Kontekst jest następujący: Polacy są przestraszeni kryzysem gospodarczym, wymęczeni tym strachem, a wielu realnie już ucierpiało. Przy okazji nie jest tak, że opinia publiczna koncentruje się na jednym problemie. Zazwyczaj łączy je, nawet wtedy, gdy nie ma między nimi logicznego związku. Widzieliśmy to, gdy stosunkowo banalne zdarzenie, jakim była wpadka z dachem na Stadionie Narodowym, zatrzęsło światem polityki.

Czy dlatego, że Polacy są niestabilni emocjonalnie i wpadają w szaleństwo z byle przyczyny? Nie, to dlatego, że są rozdrażnieni z innego powodu – mowa tu o ich sytuacji materialnej – więc irytują ich wszystkie pozostałe przykrości. Psychologicznym truizmem byłoby stwierdzanie, że to tak jak w życiu pojedynczego człowieka, ale widać, że ta prawidłowość odnosi się też do całych zbiorowości. Dlatego mało kto w najbliższe dni będzie ekscytował się sejmowym festiwalem ministra sprawiedliwości, który jednocześnie ma zaprezentować pakiet ustaw deregulacyjnych i informację o małych sądach. Dziś zawody w strzelaniu do Gowina straciły atrakcyjność, choć jeszcze niedawno wydawały się punktem centralnym polskiej polityki.

Ani sprawa Gowina, ani żadna inna konkretna kompromitacja obecnego rządu nie są centralnymi punktami życia politycznego w naszym kraju. Są nimi kwestie takie jak opisane przez „Rzeczpospolitą" masowe zjawisko wypadania z wyścigu szczurów pokolenia 30- i 40-latków, którym kończy się wytrzymałość psychiczna i zdrowotna. Oraz kolejny międzynarodowy raport pokazujący nasze miejsce w światowym porządku dziobania. Właśnie spadliśmy z 28. miejsca na 32. w kategorii „dobrobyt". Czy są jakieś znaki, że będzie lepiej?