Opowieść Petruški Šustrovej, znanej czeskiej dysydentki, przytoczona w niedawnym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” o obawach Vaclava Klausa, który prognozował, że w latach 90. polscy spekulanci po otwarciu granicy wykupią czeskie jajka, rozbawiła mnie, ale nie zaskoczyła.
Narcyzm małych różnic
Przekonanie o rzekomej polskiej niższości cywilizacyjnej i niechęci Polaków do „uczciwej” i „wytężonej” pracy to niewątpliwa zasługa propagandy komunistycznej, o czym także Šustrová wspomina. Historycy wskazują jednak na wcześniejsze źródło owej „wyższości” – w czasach Austro-Węgier Czesi jako urzędnicy byli posyłani na ziemie polskie. Z lubością spoglądali na galicyjską biedę i opowieściami o niej koili własne kompleksy.
Muszę przyznać, że wiele razy spotkałem się z zaściankowością, ale ta w wydaniu czeskim mnie zadziwia. Często bywam w Czeskim Cieszynie, zachodzę do oddalonej kilkadziesiąt metrów za mostem na Olzie typowej czeskiej gospody, nie za czystej, o wystroju późnego Husaka, ale za to ze znakomitym piwem, które szorstka barmanka nalewa powoli, aż piana osiągnie właściwą konsystencję. Spotkałem tam pewnego razu Czecha, który pytał, czy w polskim Cieszynie jest coś godnego zobaczenia. Zdumiony odpowiedziałem, że tak, bo Cieszyn to miasto z przepięknym rynkiem i zamkiem. Moje zdziwienie było tym większe, gdy okazało się, że ów człowiek mieszka kilkaset metrów od granicy w Czeskim Cieszynie od urodzenia. Jak wyjaśniali mi Polacy z Zaolzia, jest to postawa częsta, w niektórych kręgach nawet wypada nie bywać w Polsce.
Czesi podróżujący w interesach po Polsce widzą pozytywne zmiany, zauważyły to choćby czeskie media podczas Euro 2012. Ale na szybką zmianę nastawienia do Polaków trudno liczyć. W socjologii odkryto dawno temu fenomen zwany „narcyzmem małych różnic” – nawet jeśli różnice cywilizacyjne się zmniejszają – bogatsi nie chcą tego zauważyć, bo świadomość, że biedniejszy sąsiad radzi sobie coraz lepiej, zburzyłaby ich komfort. Owa odmiana narcyzmu to przypadłość współczesnych Czechów.
Bitwa o handel
Pomimo pewnych sympatycznych gestów w czeskich mediach przeważa ton negatywny wobec Polski, a nawet jawnie jątrzący. Przetoczyła się już histeria wokół „oszukańczej” i „trującej” polskiej żywności. Ciekawe, że nawet winę za rozprowadzenie metylowego alkoholu, który zabił ponad kilkadziesiąt osób, próbowano zrzucić na Polaków. Podczas szukania winnych „afery metylowej” jeden z portali napisał, że badany jest wątek pochodzenia owego trującego trunku z Polski. Informacje szybko zdementowała sama policja czeska, ale na forach internetowych rozpętało się istne szaleństwo. Często można było spotkać zdanie typu: „Od razu wiedzieliśmy, że to polska sprawka”.