Tezy związane z wydarzeniami kryzysowymi w strefie euro, jakie stawia poseł Krzysztof Szczerski („Tamtej Unii już nie ma”, „Rz”, 5 kwietnia 2013 r.), są publicystycznie mocne, ale nie wytrzymują konfrontacji z rzeczywistością. Z jego wypowiedzi o eurolandzie możemy m.in. wywnioskować, że „problem nierównowagi wziął się (…) nie tyle z rozpasania wydatkowego nieodpowiedzialnych rządów, ile z faktu, że to rozpasanie było możliwe dzięki konstrukcji strefy euro”.
Niemcy czy Finowie mają prawo oczekiwać, że Grecy czy Portugalczycy tak zreformują swe gospodarki i finanse publiczne, by w przyszłości pomoc nigdy już nie była im potrzebna
W kontekście słabszych gospodarek strefy euro poseł Szczerski z kolei pisze, że „to nie nieodpowiedzialność ich rządów doprowadza do rozstroju strefę euro. To nieodpowiedzialność głównych graczy zwalnia słabszych z rygorów racjonalności”.
Niewierni mężowie
Już sama logika takiego wywodu budzi wątpliwości. Państwo X zgrzeszyło, prowadząc nieracjonalną politykę fiskalną, wielokrotnie i notorycznie przekraczając dopuszczalne limity długu i deficytu budżetowego. Przez lata żyło ponad stan, ukrywając prawdę o faktycznym bilansie wpływów i wydatków przed swoimi europejskimi partnerami.
Ale w logice posła Szczerskiego to państwo Y jest winne tym grzechom, ponieważ nie powstrzymało X przed złamaniem wspólnie ustalonych reguł. Ba, już same reguły – uzgodnione przecież wspólnie, także z udziałem X – dziś mają okazywać się „zachętą do skoku w bok”. Gdyby taką logikę przyjąć w codziennym życiu, niewierni mężowie mogliby czuć się usprawiedliwieni... Żarty jednak na bok.