Niedawno Sejm przyjął propozycje rządu wydłużające urlopy rodzicielskie do jednego roku. Jest to największa od 1989 roku inwestycja państwa w politykę prorodzinną i wszystkim nam – niezależnie od ideologicznych czy politycznych różnic – powinno zależeć, żeby inwestycja ta (bardzo kosztowna dla budżetu państwa) przyniosła oczekiwane skutki. Te skutki to przede wszystkim poprawa perspektyw demograficznych Polski poprzez wzrost dzietności dzięki stworzeniu rodzinom lepszych warunków posiadania dzieci i opieki nad nimi.
Zarezerwowanie istotnej części urlopu tylko dla ojca ma przeciwdziałać „udomowieniu" kobiety poprzez wydłużony urlop macierzyński
Właśnie w trosce o skuteczność proponowanych rozwiązań społeczna koalicja Instytutu Spraw Publicznych, Kongresu Kobiet i „Gazety Wyborczej” apelowała o uzupełnienie projektu rządowego o rozwiązania, które sprawią, że wydłużony okres płatnego urlopu nie pogorszy sytuacji kobiet na rynku pracy.
Ręka w rękę
Długie urlopy, z nazwy rodzicielskie, w praktyce nadal macierzyńskie, mogą sprawić, że pracodawcy jeszcze bardziej niechętnie zatrudniać będą kobiety. Okaże się wówczas, że zamiast ułatwić rodzinom godzenie obowiązków opiekuńczych z życiem zawodowym nowe przepisy utrwalą istniejące nierówności w dostępie do rynku pracy i nadal będą zmuszać kobiety do wyboru między macierzyństwem a karierą zawodową.
Historia ostatnich dwóch dekad pokazuje, że – postawione przed takim wyborem – kobiety coraz częściej wybierały karierę zawodową, odkładając na później posiadanie dzieci, a często w ogóle z niego rezygnując. Poziom dzietności w Polsce stawia nas na jednym z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej.