Litość jako narzędzie zbrodni

Według lewicy kulturowej to człowiek ostatecznie decyduje o tym, co jest cierpieniem i jakie istoty ono obejmuje. Szlachetne odruchy serca nakazują się więc litować nad zwierzętami, ale już nie nad ludzkimi płodami zagrożonymi aborcją – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”.

Publikacja: 25.07.2013 19:14

Filip Memches

Filip Memches

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska MS Magda Starowieyska

Spór o ubój rytualny świadczy o tym, że w Polsce nikomu nie zależy na neutralności światopoglądowej państwa. A skoro tak, to lewicowi obrońcy praw zwierząt postulujący świeckość przestrzeni publicznej mijają się z prawdą. Zajmują oni bowiem ideologicznie zaangażowane stanowisko, zgodnie z którym nie ma potrzeby liczyć się ze zwyczajami jakiejkolwiek grupy religijnej. Tym samym uważają, że prawa zwierząt stoją wyżej niż nie tylko normy judaizmu i islamu w zakresie przygotowywania żywności, ale także wartości chrześcijańskie.

Zarzuty o antysemityzm odpierają ikony polskiej lewicy, które dotąd prezentowały się jako obrońcy praw mniejszości etnicznych i religijnych


Te również można kwestionować, ponieważ zawsze w grę wchodzi argument o braku dowodów na istnienie źródła tych wartości. W zanadrzu jest przecież krążąca w Związku Sowieckim, anegdota o tym, iż Jurij Gagarin po powrocie z podróży w kosmos miał oznajmić, że Boga w jej trakcie nie wypatrzył.

Interesy producentów

Kogoś może dziwić takie postawienie sprawy, skoro koalicja przeciw ubojowi rytualnemu jest dość zróżnicowana. Obok SLD i Ruchu Palikota tworzy ją PiS – ugrupowanie konserwatywne, dalekie od jakiegokolwiek wojowania z religiami tradycyjnymi. Tyle że sama batalia sejmowa nie była jeszcze bojem światopoglądowym.

Rząd Platformy Obywatelskiej i PSL zamierzał przeforsować rozwiązanie, które pozwoliłoby produkować mięso zgodnie z zasadami koszerności i halal w celach komercyjnych, zwłaszcza z uwzględnieniem eksportu. W grę wchodziły więc raczej względy biznesowe, chociaż zgodne z oczekiwaniami polskich wyznawców judaizmu i islamu. Tak więc ekipa Tuska wystąpiła raczej jako obrońca interesów pewnej grupy producentów żywności aniżeli praw małych w skali Polski, chociaż historycznie znaczących, grup religijnych.

Teraz niektórzy przeciwnicy rządowej propozycji próbują wyjaśniać, że ubój rytualny jest w Polsce legalny, tyle że wyłącznie na potrzeby gmin wyznaniowych, ale Rządowe Centrum Legislacji nie pozostawia wątpliwości co do tego, że póki stanowiska nie zajmie w tej kwestii Trybunał Konstytucyjny, praktyka ta pozostaje na gruncie obowiązującego ustawodawstwa nielegalna.

Antysemiccy obrońcy zwierząt

Prawdziwy zatem spór o ubój rytualny odbywa się niejako w tle batalii sejmowej. Znamienne jest, że pewne podziały kruszeją. Można się było spodziewać tego, że niektóre środowiska żydowskie zaatakują PiS jako ugrupowanie prawicowe, bo – jak wiadomo – prawica polska nie od dziś musi się tłumaczyć za sprawą gęby, jaką jej od 24 lat dorabia krajowy lewicowo-liberalny salon, że nie jest antysemickim krwiożerczym potworem.

Tymczasem znamienne jest to, że zarzuty o antysemityzm odpierają ikony polskiej lewicy kulturowej, które dotąd prezentowały się jako obrońcy praw mniejszości etnicznych i religijnych.

Jeszcze ponad pół roku temu, kiedy w Sejmie uroczyście zapalano świece z okazji święta Chanuki, w mediach pojawiło się zdjęcie Roberta Biedronia w jarmułce. To znamienne, że wtedy problem praw zwierząt nie przeszkadzał temu politykowi wyrazić swój szacunek dla religii, w ramach której praktykowany jest ubój rytualny.

Tymczasem kiedy niektóre środowiska żydowskie zareagowały gniewnie na rezultat niedawnej batalii sejmowej, poseł Ruchu Palikota napisał na Twitterze: „Z zakłopotaniem przyjmuję oskarżenia o antysemityzm wobec Polaków w kontekście zakazu uboju rytualnego. To szkodliwa nadinterpretacja”. W odpowiedzi ktoś złośliwie skomentował ten wpis, oświadczając, że z zakłopotaniem przyjmuje oskarżenia o homofobię wobec Polaków w kontekście braku ustawy o związkach partnerskich.

Na zarzuty o antysemityzm poskarżyła się również Magdalena Środa. W felietonie na łamach „Gazety Wyborczej” żaliła się, że jej żydowscy znajomi zaczęli wtłaczać ją w ramki polskiego nacjonalizmu. Ale stanowisko kontrowersyjnej filozof jest dość klarowne: „Od czasu zakazu rytualnego uboju zwierząt znacząco powiększyła się grupa antysemitów. Więcej, grupa ta otwarcie została ukonstytuowana (czy raczej naznaczona) – to obrońcy praw zwierząt. Walcząc z bestialstwem rytualnego zabijania, narazili się żydowskim władzom religijnym w Polsce oraz politykom w Izraelu, którzy murem stanęli zarówno za wolnością religijną, jak i handlową, czyli eksportem umęczonego rytualnie mięsa do krajów muzułmańskich. Dziwna to reakcja”.

Warto przy tej okazji zaznaczyć, że argumentacja nacjonalistyczna czy – łagodniej rzecz ujmując – patriotyczna Magdalenie Środzie nie jest obca. Blisko trzy lata temu, uczestnicząc w debacie w Fundacji Batorego, filozof wygarnęła Jarosławowi Gowinowi to, że w kwestii in vitro kieruje się on – jej zdaniem – wartościami obcego państwa, jakim jest Watykan, a nie interesami Polaków borykających się z problemami demograficznymi i dlatego potrzebujących rozwiązań, które sprzyjałyby podniesieniu poziomu dzietności.
I tak okazuje się, że o lewicowym „nowym antysemityzmie” w wersji polskiej głośno jest przy okazji nie jakiejś debaty dotyczącej polityki Izraela wobec Autonomii Palestyńskiej, ale w związku ze sporem o ubój rytualny.

Przekroczenie Rubikonu

Oczywiście Robert Biedroń czy Magdalena Środa słusznie się bronią przed oskarżeniami o antysemickie pobudki, które miałyby ponoć nimi kierować. Nie każda krytyka polityki izraelskiej podyktowana jest wrogością wobec Żydów. Podobnie jest ze stosunkiem do uboju rytualnego. Bo jeśli lewica kulturowa walczy o przywileje dla mniejszości seksualnych, to w równym stopniu ma powody piętnować – za to, co demagogicznie nazywa homofobią – chrześcijaństwo, judaizm i islam.

W sprawie uboju rytualnego bezsprzecznie się ona wyznawcom judaizmu i islamu naraziła. Ciekawe, czy tym samym przekroczyła Rubikon, za którym będzie ich traktować jako wrogów postępu, czyli w taki sam sposób, jak traktuje katolików. Tyle że wtedy już nie będzie można się stroić w szaty obrońców uciskanych mniejszości.

Do tego dochodzi jeszcze obłuda polskich przeciwników uboju rytualnego. Słusznie im ją wytknął kilka dni temu na łamach „Rzeczpospolitej” izraelski działacz praw zwierząt David Ishai. Warto zacytować następujący fragment jego tekstu: „Skupianie się na uboju, a nie na okaleczeniach zwierząt stosowanych przez przemysł mięsny na długo przed ich uśmierceniem (usuwanie dziobów, zębów, ogonów, rogów, znakowanie gorącym żelazem itp.), nie tylko odwraca uwagę od bardziej istotnego problemu, lecz wręcz potęguje złudzenie, że spożywane przez nas mięso pochodzi z pewnego rodzaju polowania: szybkiego uśmiercenia zwierząt, które dotychczas żyły sobie w spokoju”.

Mało tego: Ishai powołuje się na badania, z których wynika, że prawny nakaz ogłuszania zwierząt wcale nie jest gwarancją tego, że unikają cierpienia, ponieważ porażenie prądem również przynosi ból. A warto w tym miejscu podkreślić, że jedną z intencji, jaka w judaizmie przyświeca ubojowi rytualnemu, jest zminimalizowanie cierpienia zwierzęcia przed śmiercią. Oczywiście współczesnego człowieka to nie przekonuje, bo najchętniej wyeliminowałby on wszelki ból z życia ludzi i zwierząt, ale jak dotąd nie odkryto jeszcze złotego środka, który mógłby to sprawić.

I tu dochodzimy do zjawisk, które są utrapieniem zsekularyzowanej cywilizacji. Produkcji mięsa na skalę przemysłową towarzyszy wzrastające wyobcowanie człowieka wobec przyrody. Ideologia praw zwierząt zawiera w sobie tendencję do antropomorfizacji ziemskiej fauny, a więc do stawiania znaku równości między nią a człowiekiem.

Nowe zabobony

Problem ten trafnie opisał w „Stu zabobonach” ojciec Józef Maria Bocheński. W książce tej znajdujemy wykładnię moralną w odniesieniu do tego, jak tę kwestię rozstrzygać: „powinniśmy unikać okrucieństw wobec zwierząt, nie ze względu na same zwierzęta, ale dlatego, że okrucieństwo wobec nich paczy ludzki charakter i prowadzi do okrucieństwa wobec ludzi”.

Takie ujęcie sprawy przez dominikanina i zarazem wybitnego polskiego XX-wiecznego filozofa wymaga uzupełnienia. W naszych zsekularyzowanych czasach cierpienie utożsamiane jest ze złem. Stąd za główny cel ludzkiego życia uchodzi czynienie wszystkiego, co ma służyć temu, żeby do cierpienia nie dopuścić. Tymczasem w epoce, w której Kościół znacząco oddziaływał na mentalność społeczeństw europejskich, za istotę zła uchodził grzech. Głównym celem życia ludzkiego było dążenie do zbawienia. A to łączyło się z naśladowaniem Chrystusa, czyli podejmowaniem walki duchowej, która wiąże się z cierpieniem. Zwierząt jednak naśladowanie Chrystusa nie obejmuje.

Lewicy kulturowej to jednak przypuszczalnie nie przekonuje. Skoro Gagarin nie wypatrzył Boga w kosmosie, to jedynym arbitrem tego, co dobre i złe, pozostać musi człowiek. A więc człowiek ostatecznie decyduje o tym, co jest cierpieniem i jakie istoty ono obejmuje. W swoich decyzjach kieruje się zaś sentymentalizmem.

To sentymentalizm skłania do tego, żeby z litości wobec ludzi cierpiących, którzy proszą o eutanazję, bezboleśnie ich uśmiercać. Analogia do uśmiercania zwierząt z wcześniejszym ich ogłuszaniem jest tu czytelna. Szlachetne odruchy serca nakazują litować się i nad ludźmi cierpiącymi, i nad zwierzętami, ale już nie nad ludzkimi płodami zagrożonymi aborcją – bo przecież człowieczeństwo tych płodów wypatrzyli ciemni katolicy (chociaż można je wypatrzyć dzięki USG) odbierający kobietom prawa reprodukcyjne, dlatego aborcja powinna być całkowicie legalna. Zaiste z taką logiką trudno wygrać.

Spór o ubój rytualny świadczy o tym, że w Polsce nikomu nie zależy na neutralności światopoglądowej państwa. A skoro tak, to lewicowi obrońcy praw zwierząt postulujący świeckość przestrzeni publicznej mijają się z prawdą. Zajmują oni bowiem ideologicznie zaangażowane stanowisko, zgodnie z którym nie ma potrzeby liczyć się ze zwyczajami jakiejkolwiek grupy religijnej. Tym samym uważają, że prawa zwierząt stoją wyżej niż nie tylko normy judaizmu i islamu w zakresie przygotowywania żywności, ale także wartości chrześcijańskie.

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?