Posłuchałam właśnie na Facebooku niedawnego wystąpienia Adama Michnika w jakimś klubie w Łodzi. Przez pierwszych kilkanaście minut niewielka grupka ludzi, siedząca w tylnych rzędach, skandowała hasła, z których usłyszałam kilka: „Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę” i „a na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści” – stare hasła, które odnosiły się najprawdopodobniej do przyjaciół i protegowanych Adama Michnika, takich jak Jaruzelski czy Kiszczak. „Przeproś za brata” – to hasło było moim zdaniem chybione (Michnik zresztą od razu i lekceważąco powiedział: „przepraszam, już zresztą przeprosiłem”), gdyż naczelny „Gazety Wyborczej” nigdy brata nie bronił. W odróżnieniu od innych swoich protegowanych takich jak Lesław Maleszka czy wyżej wymienieni generałowie.
Sposób „komandosów”
Uważam, że wykrzykiwanie choćby najsłuszniejszych haseł na salach wykładowych jest bez sensu i mimo że staje się wydarzeniem medialnym, powoduje raczej gniew i irytację wśród osób, które wykrzykujący starają się przekonać do swoich racji. Myślę, że lepiej jest pikietować salę wykładową, trzymając w rękach mądre plakaty, i rozdawać dobrze przygotowane ulotki. I dobrze jest też przygotować się do wykładu, zasiąść na sali i zadawać celne pytania.
Prowadzący zebranie oraz Michnik zaczęli od krytykowania krzyczących. Padały zgodne słowa: faszyści, nacjonalizm, karbunkuły, faszyzm, trucizna, żołnierze wyklęci...
Tak zwani komandosi, do których w latach 1966–1968 należeli i Adam Michnik, i autorka tego tekstu, właśnie tym wyprowadzali z równowagi partyjnych lektorów i zjednywali sympatyków w czasie dyskusji uniwersyteckich. Znaliśmy temat i nie tylko rozdzielaliśmy między sobą pytania, ale rozsiadaliśmy się strategicznie w różnych częściach sali. Tym samym sposobem zresztą w 2000 roku, na Pierwszym Światowym Zjeździe Wspólnoty Demokracji (kolejna ogromnie kosztowna międzynarodowa bzdura) w Warszawie, udało się zakłócić obrady i choć trochę przyhamować zaliczenie Rosji do tejże wspólnoty. Związani z IDEE uczestnicy z kilkunastu krajów stali w kolejce do każdego mikrofonu i gdy jednemu odbierano głos, następny podchodził i mówił: „W związku z ludobójczą wojną, którą Rosja prowadzi przeciwko Czeczenii, uważam, że...”
Ale jedno hasło (chyba ostatnie, po którym protestujących wyproszono z sali) zabrzmiało wówczas, gdy głos zabrał Michnik, i było odpowiedzią na jego słowa. Było celne: „Patriotyzm to nie faszyzm”.