Konflikt jako dobro wspólne

Wolimy polityczną poprawność lub udawanie dyskusji niż uczciwe przyznanie, że różni nas jakiś „protokół rozbieżności” – pisze działacz społeczny.

Publikacja: 22.10.2013 02:00

Red

Czy konflikt może być dobrem wspólnym? Chyba tylko dla masochistów. Dlatego każdy unika konfliktów. Problem polega na tym, że konflikt jest ślepą uliczką dialogu. Jedną ze strategii unikania konfliktów jest w ogóle unikanie kontaktu, dialogu, dyskusji i jakichkolwiek sporów. Ale bez tych działań nie istnieją demokracja ani innowacja. Jest tylko strach w bunkrze.

Formularz do dyskusji

Nie bójmy się siebie. Na tych wszystkich etapach możemy po obu stronach mieć wygranych, tylko jakoś nie zdążyliśmy się nauczyć, jak to robić. Gdzie szukać winnych tego stanu rzeczy? Ich imię legion. Już w szkole jesteśmy uczeni, że każdy głos podlega ocenie, a więc obciąża nas psychicznie. Lepiej się nie wychylać, lepiej wyrecytować właściwą odpowiedź i schować się do ostatniej ławki. Tam przeważnie siadają polscy uczniowie, studenci czy obywatele na publicznych spotkaniach.

Różnica uderza, gdy w podobnej sytuacji obserwuje się zachowanie młodzieży z Izraela, Niemiec, USA, która siada z przodu. Oni się nie boją. Dla nas już od szkoły nauka staje się spotkaniem z formularzem testów, a nie z drugim człowiekiem. Nie dziwmy się więc, jeżeli chcąc z kimś podyskutować, dostajemy formularz. To jest gdzieś w naszej polskiej duszy.

Tymczasem spotkanie z drugim człowiekiem i dialog jest podstawą ludzkiego rozwoju, o czym przecież tak długo uczył nas Jan Paweł II. Czy potrzebujemy jakiegoś formularza, żeby sobie to przypomnieć? Nie lękajcie się.

Ryzyko komunikacji

Na drugim biegunie naszej nieustającej edukacji mamy świat polityki. Niestety, oni doszli w eskalacji konfliktów do perfekcji. Stworzyli z konfliktu narzędzie autopromocji kosztem narodu, który staropolskie ścieranie się poglądów zaczął utożsamiać z wrestlingiem. Służy temu symbioza z mediami, która zmieniła sprawowanie władzy w coś w rodzaju igrzysk. Czy wygra harpunnik z siecią, czy ciężkozbrojny z tarczą?

Nie są to krwawe igrzyska, więc niestety ci sami bohaterowie pojawiają się następnego dnia w kolejnym programie. A Polacy oglądają telewizję 3,5 godziny dziennie. Osuwają się w medialną narkozę, zmęczeni codziennymi spotkaniami z samymi sobą.

Polacy oglądają telewizję 3,5 godziny dziennie. Osuwają się w medialną narkozę, zmęczeni codziennymi spotkaniami z samymi sobą

Tak by mogła wyglądać diagnoza pacjenta: ponieważ nie umiemy radzić sobie ze sporami, bojąc się ryzyka konfliktu, unikamy dialogu i nie rozmawiamy również o tym, co nas może łączyć. W tej sytuacji brak podstaw do solidarności. Wolimy polityczną poprawność lub udawanie dyskusji niż uczciwe przyznanie, że różni nas jakiś „protokół rozbieżności", który przecież można punkt po punkcie uzgadniać. Komunikacja wiąże się z pewnym ryzykiem, ale nie można z jego powodu rezygnować z jej podejmowania.

Pasy bezpieczeństwa

Konflikt z psychologicznego punktu widzenia to już musztarda po obiedzie. Opatrywanie rannych i ściąganie wsparcia lotniczego. Ale trzeba się ośmielić wobec samego pojęcia konfliktu, oswoić ów „lęk wysokości", z której możemy, ale nie musimy spaść. I nie spadniemy, jeśli trochę nad sobą popracujemy.

Istnieje bogaty wybór narzędzi, który nam w tym może pomóc: zasady partycypacji społecznej (szczególnie połączone z empatią dialogu); brytyjskie wskazówki „5 Ways to Well-being" (nobilitujące niektóre codzienne działania integrujące nas ze społeczeństwem i kulturą); tworzenie tzw. Lokalnych Grup Wsparcia z interesariuszy projektowanej zmiany (włączanie do planów tego, co w biznesie nazywa się „user experience", według metodologii unijnego programu Urbact); tzw. design thinking (czyli podobnie jak w poprzedniej metodzie „myślenie rozwiązaniami", a nie decyzjami) czy racjonalna terapia zachowań (dla szukających lepszego rozumienia swoich reakcji).

Są różne rodzaje „pasów bezpieczeństwa" zabezpieczających przed konfliktem, a wręcz dających przyjemność i satysfakcję ze wspólnego znajdowania rozwiązań. Może działania te mają mało przyjazne nazwy, ale same w sobie są intuicyjne i bardzo ludzkie. Na przykład samo rozmawianie o jakości przestrzeni publicznej ma działanie ozdrowieńcze, ponieważ w naszym otoczeniu lokują się potrzeby wspólne każdego człowieka niezależnie od wieku, statusu czy wykształcenia.

Mimo słabości

Konflikty często rodzą się z nieuświadomionych pragnień, zahamowań czy dążeń związanych z mechanizmami władzy i kontroli (zarówno psychicznymi, jak i administracyjnymi). Nie należy jednak traktować profilaktyki konfliktu jako metody zapewniania sobie komfortu psychicznego czy też jako techniki manipulacji bliźnimi. Radzenie sobie z konfliktem nie jest kwestią autoterapii czy cech „dobrego menedżera". Wręcz przeciwnie – dialog z innymi wymaga pogodzenia się i poradzenia sobie z dyskomfortem mimo swoich i cudzych słabości.

Jest to droga przez osobistą często mękę, która jednak przynosi rezultaty w powiązaniu ze świadomością procesu budowania zaufania, wywiązywania się ze zobowiązań itd. Dialog i jego dalsze skutki są związanie ze służbą; wyrzeczeniem się własnego samozadowolenia i poświęceniem się dla innych – dla ich / naszego wspólnego dobra. I tu tkwi źródło sensu zajmowania się tym tematem. Będziemy o nim dyskutowali na VIII Kongresie Obywatelskim.

Autor jest animatorem kultury pracującym na co dzień w lubelskim ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN". Jest także członkiem Rady Programowej Kongresu Obywatelskiego

VIII KONGRES OBYWATELSKI

Jaka modernizacja Polski: od budowy infrastruktury do nowych postaw i zachowań?

Politechnika Warszawska, 26 października 2013 r.

Czy konflikt może być dobrem wspólnym? Chyba tylko dla masochistów. Dlatego każdy unika konfliktów. Problem polega na tym, że konflikt jest ślepą uliczką dialogu. Jedną ze strategii unikania konfliktów jest w ogóle unikanie kontaktu, dialogu, dyskusji i jakichkolwiek sporów. Ale bez tych działań nie istnieją demokracja ani innowacja. Jest tylko strach w bunkrze.

Formularz do dyskusji

Pozostało 93% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?