Czy konflikt może być dobrem wspólnym? Chyba tylko dla masochistów. Dlatego każdy unika konfliktów. Problem polega na tym, że konflikt jest ślepą uliczką dialogu. Jedną ze strategii unikania konfliktów jest w ogóle unikanie kontaktu, dialogu, dyskusji i jakichkolwiek sporów. Ale bez tych działań nie istnieją demokracja ani innowacja. Jest tylko strach w bunkrze.
Formularz do dyskusji
Nie bójmy się siebie. Na tych wszystkich etapach możemy po obu stronach mieć wygranych, tylko jakoś nie zdążyliśmy się nauczyć, jak to robić. Gdzie szukać winnych tego stanu rzeczy? Ich imię legion. Już w szkole jesteśmy uczeni, że każdy głos podlega ocenie, a więc obciąża nas psychicznie. Lepiej się nie wychylać, lepiej wyrecytować właściwą odpowiedź i schować się do ostatniej ławki. Tam przeważnie siadają polscy uczniowie, studenci czy obywatele na publicznych spotkaniach.
Różnica uderza, gdy w podobnej sytuacji obserwuje się zachowanie młodzieży z Izraela, Niemiec, USA, która siada z przodu. Oni się nie boją. Dla nas już od szkoły nauka staje się spotkaniem z formularzem testów, a nie z drugim człowiekiem. Nie dziwmy się więc, jeżeli chcąc z kimś podyskutować, dostajemy formularz. To jest gdzieś w naszej polskiej duszy.
Tymczasem spotkanie z drugim człowiekiem i dialog jest podstawą ludzkiego rozwoju, o czym przecież tak długo uczył nas Jan Paweł II. Czy potrzebujemy jakiegoś formularza, żeby sobie to przypomnieć? Nie lękajcie się.
Ryzyko komunikacji
Na drugim biegunie naszej nieustającej edukacji mamy świat polityki. Niestety, oni doszli w eskalacji konfliktów do perfekcji. Stworzyli z konfliktu narzędzie autopromocji kosztem narodu, który staropolskie ścieranie się poglądów zaczął utożsamiać z wrestlingiem. Służy temu symbioza z mediami, która zmieniła sprawowanie władzy w coś w rodzaju igrzysk. Czy wygra harpunnik z siecią, czy ciężkozbrojny z tarczą?