Reklama

Palikotowi wolno więcej

Spekulacje Korwin-Mikkego na temat gwałtów były niestosowne i obleśne. Jednak w chórze potępień tego polityka odnajduję i takie głosy, w których wyczuwam hipokryzję – pisze publicysta.

Publikacja: 23.05.2014 02:01

Aleksander Hall

Aleksander Hall

Foto: Fotorzepa, Piotr Wittman Piotr Wittman

Red

Przez media przetoczyła się fala oburzenia po wypowiedzi Janusza Korwin-Mikkego w programie „Kropka nad i" Moniki Olejnik. Lider Nowej Prawicy pozwolił sobie na wywód, z którego nie wynikało, że jednoznacznie potępia gwałty na kobietach. Wdał się w całkowicie niestosowne rozważania, że trzeba wiedzieć, kiedy można, a kiedy nie.

Z ust redaktora Kamila Durczoka padły dobitne słowa niepozostawiające wątpliwości co do tego, co sądzi o Korwin-Mikkem. Premier Donald Tusk wypowiedział się za penalizacją takich wypowiedzi, na jakie pozwolił sobie lider Nowej Prawicy (przesadzając w tej sprawie), i oznajmił, że nie będzie podawał mu ręki (w tej sprawie ma rację). Reporterzy TVN 24 zarejestrowali wypowiedzi dwóch kandydatek Twojego Ruchu Janusza Palikota w wyborach do Parlamentu Europejskiego, które stanowczo potępiły poglądy wyrażone przez Korwin-Mikkego.

Bywalec ?medialnych salonów

Oczywiście ja także oceniam jego spekulacje na temat gwałtów jako całkowicie niestosowne i obleśne. Jednak w chórze potępień Korwin-Mikkego odnajduję i takie głosy, w których wyczuwam hipokryzję.

To dobrze, że redaktor Durczok znalazł mocne słowa dla określenia postawy Korwin-Mikkego. Nie przypominam sobie jednak, aby podobnie wypowiadał się o skandalach prowokowanych przez Palikota

Tak traktuję na przykład pełne oburzenia wypowiedzi kandydatek Twojego Ruchu. W 2013 roku ich lider Janusz Palikot posunął się dalej niż Korwin-Mikke. Wdał się bowiem w rozważania, że Wanda Nowicka, wicemarszałek Sejmu – pozostająca wówczas z nim w konflikcie – być może chce być zgwałcona. Wówczas oburzenie mediów i bojkot Palikota trwały tylko kilka dni, do czasu, gdy pojawił się na wspólnej konferencji prasowej z Aleksandrem Kwaśniewskim. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki klątwa ciążąca na Palikocie została zdjęta. Przestał być „na zawsze skończony", powrócił do roli bywalca studiów telewizyjnych i rozgłośni radiowych jako być może kontrowersyjny i prowokujący, ale ciekawy i godny lansowania polityk.

Reklama
Reklama

Dzisiaj feministkom i celebrytom, profesorowi Janowi Hartmanowi, a nawet samej Wandzie Nowickiej zupełnie już nie przeszkadzają jego wulgarność i zwyczajne chamstwo. Dlatego panie kandydujące z jego ugrupowania do Parlamentu Europejskiego nie są dla mnie wiarygodne, gdy oburzają się na obrażające kobiety wypowiedzi lidera Nowej Prawicy. To dobrze, że redaktor Durczok znalazł mocne słowa dla określenia jego postawy. Nie przypominam sobie jednak, aby podobnie wypowiadał się o skandalach prowokowanych przez Janusza Palikota.

Polityczny szkodnik

Jest dla mnie oczywiste, że przeciwstawne ekstremalne nurty i postacie polityczne nie są traktowane jednakowo przez główne media i polityków, usiłujących sytuować się w centrum. Palikotowi – i jemu podobnym – wolno więcej. Korwin-Mikkemu – mniej.

Chcę być dobrze zrozumiany. Lidera Nowej Prawicy uważam za politycznego szkodnika. Tę opinię wyrobiłem sobie niemal  przed 20 laty. Popierający go dziś młodzi ludzie przypominają mi młodych entuzjastów Unii Polityki Realnej z początku lat 90., zapatrzonych w Janusza Korwin-Mikkego, swego ówczesnego przywódcę. Za jakiś czas zdecydowaną większość z nich czeka rozczarowanie takie, jakie spotkało ich poprzedników sympatyzujących z UPR.

Janusz Korwin-Mikke gra tylko na siebie. Trudno zliczyć rozłamy, jakich dokonał na prawicy. Stosowana przez niego metoda polityczna – werbalnych prowokacji – na krótką metę zaciekawia część publiczności, ale w dłuższej perspektywie pogłębia zjawisko odrzucenia polityki przez szerokie kręgi społeczeństwa. Program „rozwalenia Unii Europejskiej od środka" jest sprzeczny z polskim interesem narodowym, a połączenie libertarianizmu ze społecznym darwinizmem proponowane przez Korwin-Mikkego jest niedobrą propozycją dla Polski. W przypadku próby realizacji tego programu rozsadziłoby naszą wspólnotę narodową.

Lider Nowej Prawicy ma jednak niewątpliwą przewagę nad Palikotem. Od kilkudziesięciu lat głosi mniej więcej ten sam program. Natomiast Palikot nie tylko prowokuje, zachowuje się po chamsku, ale wręcz obnosi się ze swoim cynizmem. Jego skrajny antyklerykalizm, a właściwie antychrystianizm, jest przecież bardzo świeżej daty.

Dlaczego więc jemu można więcej? Dlaczego nie wstydzą się stanąć u jego boku: Aleksander Kwaśniewski (zresztą ostatnio traktowany przez Palikota protekcjonalnie i lekceważąco), dawny zasłużony działacz opozycji demokratycznej i Solidarności Andrzej Celiński czy wzbudzający sympatię nie tylko wśród zadeklarowanych lewicowców Ryszard Kalisz?

Reklama
Reklama

Głęboka przemiana obyczajowa

Na pewno nie ma tylko jednej przyczyny, dla której tak się dzieje. Dla mnie nie ulega jednak wątpliwości, że wśród tych przyczyn jedna wybija się na czoło. Chrześcijaństwo i Kościół przestały być powszechnie otaczane szacunkiem, także przez ludzi bardzo odległych od Kościoła i wyznawania wiary. Nastąpiła głęboka przemiana obyczajowa, którą doskonale widać w wielu ważnych mediach. Niektóre z nich zmieniły się nie do poznania od czasu śmierci Jana Pawła II. Nie jest to czas i miejsce, by poddać głębszej analizie wielorakie źródła tego zjawiska, ale sam fakt jest niewątpliwy.

Mam nadzieję, że ta przemiana obyczajowa, sięgająca samych fundamentów społeczeństwa, ma jednak ograniczony, „wyspowy" charakter. Wymaga dojrzałej odpowiedzi, która nie będzie tylko potępieniem nowych czasów i nostalgicznym odwoływaniem się do przeszłości.

Autor jest historykiem i politykiem. ?W czasach PRL był działaczem opozycji demokratycznej, w rządzie Mazowieckiego ministrem ?ds. kontaktów z partiami politycznymi, a następnie posłem UD ?i AWS. Po porażce w wyborach parlamentarnych w 2001 r. ?z listy Platformy Obywatelskiej wycofał się z polityki

Przez media przetoczyła się fala oburzenia po wypowiedzi Janusza Korwin-Mikkego w programie „Kropka nad i" Moniki Olejnik. Lider Nowej Prawicy pozwolił sobie na wywód, z którego nie wynikało, że jednoznacznie potępia gwałty na kobietach. Wdał się w całkowicie niestosowne rozważania, że trzeba wiedzieć, kiedy można, a kiedy nie.

Z ust redaktora Kamila Durczoka padły dobitne słowa niepozostawiające wątpliwości co do tego, co sądzi o Korwin-Mikkem. Premier Donald Tusk wypowiedział się za penalizacją takich wypowiedzi, na jakie pozwolił sobie lider Nowej Prawicy (przesadzając w tej sprawie), i oznajmił, że nie będzie podawał mu ręki (w tej sprawie ma rację). Reporterzy TVN 24 zarejestrowali wypowiedzi dwóch kandydatek Twojego Ruchu Janusza Palikota w wyborach do Parlamentu Europejskiego, które stanowczo potępiły poglądy wyrażone przez Korwin-Mikkego.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Protesty antyimigranckie, czyli czy górale zatęsknią za arabskimi turystami?
Opinie polityczno - społeczne
„To byli i są nasi chłopcy”. Widzieliśmy wystawę w Muzeum Gdańska
Opinie polityczno - społeczne
Niezauważalne sukcesy rządu. Dlaczego ekipa Donalda Tuska sprzedaje tylko złe wiadomości?
Opinie polityczno - społeczne
Na decyzji Andrzeja Dudy w sprawie Roberta Bąkiewicza zyska Konfederacja
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: „Nasi chłopcy”, nasza prowokacja, nasza histeria
Reklama
Reklama