Choć od wyborów do Parlamentu Europejskiego nie zależy to, kto tworzy rząd, to jednak to głosowanie pokazało, kto w Polsce rządzi. A skoro Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość uzyskały razem – według sondażowych wyników – aż 38 spośród 51 mandatów – widać wyraźnie, że Polską rządzi swego rodzaju sojusz PO i PiS.
W tym sensie najwięksi przegrani tych wyborów – Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry i Polska Razem Jarosława Gowina – mieli rację. Tak, Donald Tusk atakujący Jarosława Kaczyńskiego jest od niego uzależniony w takim samym stopniu jak Kaczyński, który całego zła w Polsce upatruje w systemie Tuska. Jeśli po dziewięciu latach totalnej wojny (którą niektórzy uważają za zamaskowaną symbiozę PO i PiS) te dwie partie dostają dwie trzecie wszystkich głosów w wyborach, widać wyraźnie, że nie tylko ten duopol Polakom odpowiada, ale że żadna z małych prawicowych partii nie potrafiła przekonać wyborców, iż może stanowić dla tego duopolu jakąkolwiek alternatywę.
Korwin nie naśladował
Jeśli sondażowe wyniki exit poll się potwierdzą, będzie to oznaczać, że w polskiej polityce nie ma miejsca dla partii Gowina i Ziobry. Osobista popularność obu tych polityków nie wystarczyła, aby przekonać wyborców, że ich ugrupowania to nowa jakość w życiu publicznym. Polska Razem nie potrafiła się zdecydować, czy chce być lepszym PiS-em czy lepszą Platformą. Natomiast Solidarna Polska nie wiedziała, czy powinna być lepszym PiS-em czy też anty-PiS-em. W oczach wyborców obie te partie to tylko powielenie ugrupowań, z którymi chciały konkurować.
Kongres Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikego odniósł sukces, bo nie usiłował nikogo naśladować. Zamiast konkurować z PO i PiS, atakował cały system, głosząc wyrazistą krytykę Unii Europejskiej tak długo, aż wreszcie trafił na podatny grunt. Jeśli jednak ktoś jest autorem sukcesu JKM, to właśnie najwięksi przegrani na prawicy – czyli Gowin i Ziobro. Bo jeśli udało im się kogoś przekonać, że świat nie kończy się na PO i PiS, to wyborca ten poszedł do Nowej Prawicy. Głosem na tę partię w najbardziej skuteczny sposób wyborcy wyrazili swój bunt wobec rzeczywistości.
O Ruchu Narodowym nawet nie warto wspominać – poparcie w granicach 1 procentu potwierdza, że nie jest to siła, którą warto brać pod uwagę. A ostrzeżenia różnej maści lewicowców, że Polsce zagraża brunatna fala, można między bajki włożyć.