W telewizji mundial, wakacje za pasem, a pogoda pod psem. Ale dziwi mnie, że pośród setek analiz dotyczących afery taśmowej nikt jeszcze nie zwrócił uwagi na rzecz podstawową. Taką mianowicie, że to, co opowiadają podsłuchani politycy, nie mówi „całej prawdy o nich", jak chcą ich przeciwnicy. Pokazuje jedynie, jak wyobrażają sobie rolę człowieka władzy. Żebyśmy się dobrze zrozumieli. To ich nie usprawiedliwia, ale warto się zastanowić np., dlaczego tak straszliwie klną.

Knajacki język tych wypowiedzi jest podnoszony w każdym komentarzu. A przecież na co dzień ci sami ludzie mówią w zupełnie inny sposób, przynajmniej w sytuacjach oficjalnych. Przeciwnicy rządu uważają, że chamstwo to ich natura. Nie podzielam tej opinii. Kiedy zatem podsłuchiwani pokazują swoją prawdziwą twarz? Popijając wino czy przemawiając do kamery? Odpowiedź jest prosta: w obu przypadkach grają tę samą rolę, tylko używając innych środków.

Kiedy człowiek władzy staje przed dziennikarzami, posługuje się językiem, gra polityka. W przypadku zaś gdy spotyka się z innym człowiekiem władzy, chce zabłysnąć w inny sposób. Następuje prężenie muskułów czy, jak powiedziałby prof. Marek Belka, licytacja na długość przyrodzenia. Warto zwrócić uwagę, że podsłuchiwani często obiecują coś, czego w zasadzie nie mogą zrobić. Pomóc ?w utrąceniu kontroli skarbowej chce np. człowiek, który nie ma już nic wspólnego z Ministerstwem Finansów. Owszem, zachował znajomości, ale pewnie bardziej się przechwala, niż może.

„Pani Pelagio, czy pani jeszcze może..." – pytał w swoim kultowym skeczu Zenon Laskowik. „Mogę, mogę" odpowiadał przebrany za starą wiejską babę Bohdan Smoleń, nie doczekawszy końca pytania. Nie brzmiało to jednak szczególnie przekonująco. Podobnie zachowuje się większość podsłuchanych. Udają, że mogą. Chwalą się swoimi wpływami, znajomościami i dostępem do informacji. Grają szeryfów, którzy niczym Gary Cooper wyjdą w samo południe i odstrzelą kogo trzeba. Jednocześnie sprawiają wrażenie karykatur macho, rzucając mięsem, bo tak sobie wyobrażają prawdziwych twardzieli. Powinni chyba na wizytówkach umieszczać cytat z wyśmiewającej stereotyp piosenki Krzysztofa „K.A.S.Y." Kasowskiego: „Ja jestem macho i niech kobiety mi wybaczą".