Niklewicz: Gaszenie pożaru

Sukcesy antyunijnej prawicy nie muszą być dowodem na kryzys Unii – zauważa doradca Platformy

Publikacja: 01.07.2014 00:42

Konrad Niklewicz

Konrad Niklewicz

Foto: Rzeczpospolita

Red

Partie „głównego nurtu” mogą skutecznie podciąć nogi populistom i demagogom i ponownie zepchnąć ich na margines. Ale muszą umieć odpowiedzieć na dobitnie wyrażoną frustrację części europejskich społeczeństw. Jeśli chadecy, socjaldemokraci i liberałowie trafnie odczytają oczekiwania Europejczyków i choćby częściowo je zaspokoją, to takie partie jak brytyjski UKIP, francuski Front Narodowy czy polska Nowa Prawica zaczną tracić grunt pod nogami. Bo one nie potrafią zaproponować żadnego realnego rozwiązania dla problemów Europy i jej mieszkańców. Jedyne co umieją, to kanalizować frustrację.

Pytanie tylko, jak rozpoznać oczekiwania Europejczyków. Wielu podpowiedzi politycy mogą szukać w  opublikowanym niedawno raporcie z bezprecedensowego badania, autorstwa sześciu europejskich think-tanków. Badanie pt. „Nowe Źródła Spójności” było bezprecedensowe nie tylko ze względu na skalę i treść. Głównym jego celem było sprawdzenie, co dziś, po pięciu latach kryzysu, Europejczycy uważają za „wartość dodaną” Unii Europejskiej. Co jest spoiwem, które trzyma Unię razem i co powoduje, że obywatele chcą w niej żyć.

Badanie przeprowadzono w siedmiu celowo dobranych krajach UE: Polsce, Niemczech, Hiszpanii, Grecji, Finlandii, Bułgarii i w Czechach. Taki dobór gwarantował, że reprezentowana była unijna „Północ”, „Południe”, stare kraje członkowskie i nowe kraje członkowskie, które przecież też nie są homogeniczną całością, znacząco różnią się od siebie.

Również termin badania nie był przypadkowy. W ocenie autorów, dopiero teraz na jaw wypływają społeczne skutki kryzysu i - co równie ważne - społeczne koszty działań antykryzysowych, podejmowanych głównie przez europejskie rządy. Ten ostatni fakt podkreślam celowo, by wydobyć pewien paradoks: z badania „Nowe Źródła Spójności” wynika bowiem, że za w oczach Europejczyków winowajcą kryzysu i jego skutków są nie tylko rządy, ale także Unia Europejska jako całość. A banki na dokładkę.

Niechęć do Unii Europejskiej w niektórych krajach przybrała niepokojące rozmiary: 47 proc. Czechów (!) i 38 proc. Finów zadeklarowało, że poparłoby swój rząd, gdyby podjął decyzję o wystąpieniu z Unii Europejskiej. Na szczęście, w pozostałych przebadanych krajach społeczeństwa są dużo mniej chętne żegnać się z Unią.

Badanie „Nowe Źródła Spójności” podpowiada, jak gasić antyeuropejski pożar. Przede wszystkim wskazuje ono, co może być dla Unii Europejskiej szansą na nowe otwarcie, ponowne nawiązanie kontaktu i odzyskanie zaufania Europejczyków. To szansą jest zaadresowanie formułowanego przez Europejczyków oczekiwania, że Unia obejmie kompetencje w obszarze „zdrowego systemu zabezpieczeń społecznych”. Aż 64 proc. ankietowanych Europejczyków to właśnie uznało za najważniejszą sprawę, którą UE powinna się zajmować. Dla porównania: znacząco mniej, bo 51 proc. zapytanych Europejczyków uważa, że najważniejszym celem działania Unii powinno być dbanie o zdrowe finanse publiczne. Najwyraźniej Europejczycy chcą, żeby Unia zrekompensowała im to, co robiły rządy w czasie kryzysu, tnące wydatki socjalne i ograniczające „państwo dobrobytu”.

Po pięciu latach globalnego kryzysu do Europejczyków dotarło, że legendarny „europejski model społeczny” przestał spełniać swoją funkcję. Bieda i bezrobocie wzrastają, tak samo jak społeczne nierówności. A przecież polityczna i ekonomiczna stabilność Unii w dużej mierze opierała się na przekonaniu, że te zagrożenia są pod kontrolą. Gdy tego przekonania zabrakło, Europejczycy uznali, że winę ponosi Unia Europejska.

Autorzy badania zdają sobie sprawę, że obecności Unii w obszarze polityki społecznej nie można zagwarantować pstryknięciem palców. Napisanie unijnych traktatów od nowa nie jest możliwe, nie ma więc szans na stworzenie pełnej „polityki socjalnej Unii”, która by zastąpiła obecnie funkcjonujące, krajowe systemy zabezpieczeń społecznych. Istnieje więc ogromna asymetria pomiędzy oczekiwaniami Europejczyków w sferze „bezpieczeństwa socjalnego” a realnymi możliwościami Unii Europejskiej. Dziś adresatem tych oczekiwań powinny być (w świetle traktatów) rządy. Badanie pokazało jednak, że adresatem społecznych oczekiwań jest Unia. I nie można tego ignorować, nawet jeśli uczciwość każe powiedzieć Europejczykom, że nie od razu Unia będzie mogła takie oczekiwania zrealizować.

To powiedziawszy, już teraz kilka konkretnych działań, idących naprzeciw oczekiwaniom Europejczyków, można zrealizować. Po pierwsze, Unia może wypracować Kartę Praw Socjalnych, która gwarantowałaby wspólne dla wszystkich Europejczyków, podstawowe prawa w obszarze zabezpieczeń społecznych i zdrowotnych (jako że zdrowie, jak wynika z badania, jest w deklaracjach Europejczyków wartością „nr 1”, dalece ważniejszą niż np. dobre zarobki albo satysfakcjonująca praca).

Po drugie, Unia może wypracować wspólny wzór „kontraktu o pracę” (jednolity dla wszystkich 28 państw UE) oraz dodatkowy, europejski reżim prawny dla systemów emerytalnych.

Po trzecie, cele socjalne powinny zostać wpisane do unijnych strategii makroekonomicznych – zasad obowiązujących w strefie euro. Skoro Unia może wymagać od państw członkowskich odpowiedniego poziomu deficytu budżetowego, to dlaczego nie miałaby ustanowić minimalnego poziomu zatrudnienia? – Nierówności społeczne zagrażają wspólnej walucie równie mocno, co nierówności makroekonomiczne – ostrzegają autorzy raportu z badań „NSC”.

Wyniki ostatnich wyborów do Parlamentu Europejskiego zdają się potwierdzać tę tezę.

Autor jest doradcą PO, współpracownikiem Instytutu Obywatelskiego i demosEUROPA

Partie „głównego nurtu” mogą skutecznie podciąć nogi populistom i demagogom i ponownie zepchnąć ich na margines. Ale muszą umieć odpowiedzieć na dobitnie wyrażoną frustrację części europejskich społeczeństw. Jeśli chadecy, socjaldemokraci i liberałowie trafnie odczytają oczekiwania Europejczyków i choćby częściowo je zaspokoją, to takie partie jak brytyjski UKIP, francuski Front Narodowy czy polska Nowa Prawica zaczną tracić grunt pod nogami. Bo one nie potrafią zaproponować żadnego realnego rozwiązania dla problemów Europy i jej mieszkańców. Jedyne co umieją, to kanalizować frustrację.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę