Etyki warto się pouczyć

Prawo mówi lekarzowi: dobrze, zgadzamy się na to, że nie wykonasz jakiegoś świadczenia, ale pod warunkiem że udowodnisz, iż kierujesz się postawą moralną, a nie aroganckim przekonaniem, że wszystko ci wolno – pisze filozof i działacz Twojego Ruchu.

Publikacja: 17.07.2014 02:00

O klauzuli sumienia dla lekarzy powinniśmy dyskutować bez egzaltacji – radzi filozof

O klauzuli sumienia dla lekarzy powinniśmy dyskutować bez egzaltacji – radzi filozof

Foto: 123RF

Red

Niektórym się zdaje, że coś wiedzą o moralności, bo są porządnymi i inteligentnymi ludźmi. Niestety, z mówieniem z sensem na tematy etyczne jest tak samo jak w przypadku innych dziedzin – trzeba choć trochę się na tym znać, a najpierw zdać sobie sprawę z tego, że jest tu czego się uczyć.

Tymczasem ignoranci myślą, że etyka to po prostu dziedzina opinii, przekonań albo wiary. Ktoś ma takie przekonania, a ktoś inne – postawy etyczne różnią się od siebie tak, jak wyznania religijne, w których są osadzone. Jeden ma taki „system wartości", a drugi jakiś inny. A że tu jest „kraj katolicki", to obowiązują przekonania głoszone przez Kościół. Albo inaczej: każdy ma swoje sumienie i ma prawo postępować tak, jak mu to sumienie dyktuje, i nikt nie może mu niczego narzucać ani za jego wybory sumienia potępiać czy karać.

Te i inne durne klisze objawiają się w przestrzeni publicznej, ilekroć toczy się debata na temat moralnie drażliwy. W obliczu kakofonii absurdów, które wygłasza się w związku z ustawą aborcyjną i przepisem o klauzuli sumienia, pozwalam sobie na kilka uwag natury czysto porządkującej. Może to coś pomoże?

Wierność sobie

Niektóre teorie etyczne odwołują się do pojęcia sumienia. W średniowieczu słowo to (conscientia) oznaczało zwykle tzw. podmiotową normę moralną, polegającą na zdolności odniesienia pewnej abstrakcyjnej zasady (np. nakazującej chronić życie, zdrowie, własność) do konkretnego przypadku, napotkanego we własnym życiu. W czasach nowożytnych sumieniem najczęściej nazywano zmysł moralny, a więc psychiczną zdolność do przeżywania odczuć związanych z moralnymi aspektami działania, a zwłaszcza współczucia bądź wzburzenia, a także wstydu (nieczyste sumienie).

Współcześnie zaś, w języku potocznym (także polskim) sumieniem nazywa się łącznie (zwykle nie odróżniając jednego od drugiego) ową zdolność do silnych i motywujących do działania przeżyć moralnych oraz głęboko ugruntowane przekonania moralne, mówiące, jak należy i jak nie należy się zachowywać.

Czymś typowym dla teorii etycznych odwołujących się do pojęcia sumienia jest przekonanie, że w umyśle ludzkim tkwią wrodzone zarodki owej władzy moralnej, nazywanej właśnie sumieniem, a rozwój moralny polega na kształtowaniu owego zarodka poprzez właściwe wychowanie. Istotą tego wychowania miało być wdrażanie do pojmowania przykazań Bożych (średniowiecze) bądź kształtowanie postaw nieegoistycznych oraz współczucia czy empatii (czasy nowożytne).

Nikt przy tym nie twierdził dosłownie, że każdemu człowiekowi wolno zawsze postępować tak, jak podpowiada mu jego sumienie (rozeznanie moralne, odczucie bądź przekonania moralne). Byłoby to bowiem nic innego, jak przyzwolenie na samowolę, czyli robienie tego, co osobiście uważa się za stosowne.

Coś takiego nazywa się skrajnym subiektywizmem moralnym i jest równoznaczne z amoralizmem, czyli przeświadczeniem, że nie ma żadnej publicznie obowiązującej moralności, lecz jedynie prywatne odczucia, przekonania i osądy. Zwolennicy teorii sumienia twierdzą jedynie, że wolno bądź nawet koniecznie trzeba postępować w zgodzie z własnym sumieniem, pod warunkiem że jest to sumienie właściwie ukształtowane.

I tak na przykład żaden duchowny katolicki nie zgodzi się, aby uznać za moralnie usprawiedliwioną eutanazję, tylko dlatego że osoba, która jej dokonała, działała w zgodzie z własnym sumieniem. Powie, że to sumienie było ukształtowane nie tak, jak należy. Wyjąwszy bardzo skrajne przypadki, wśród etyków panuje zgoda co do tego, że moralnością nie nazywa się dziedziny osobistych przekonań, lecz publicznie (czasem się mówi: obiektywnie) obowiązujących powinności, wartości, norm etc.

Elementarnym przejawem dojrzałości moralnej jednostki jest wręcz właśnie to, że odróżnia ona swoje najgłębsze nawet odczucia i przekonania moralne od panującego porządku etycznego, który znajduje częściowe odzwierciedlenie w obyczajowości i prawie. Taka osoba, wybierając czasami wierność własnemu sumieniu, a przy tym wchodząc w konflikt z moralnością publiczną i prawem, gotowa jest ponieść tego konsekwencje.

Kto zaś domagałby się, aby jego surowy pryncypializm bądź absolutna „wierność sobie" podlegały publicznej ochronie, zawsze pozostając bez konsekwencji (np. karnych), ten czyniłby z siebie karykaturę moralnego herosa, czyli kogoś, kto trzyma się swych zasad i kładzie głowę pod topór. Swoją drogą (nadal mówię rzeczy dla etyka elementarne) nie każdy przejaw bezkompromisowości moralnej jest chwalebny i godny szacunku. Różnie to bywa.

Teoria sumienia nie jest specjalnie popularna w etyce między innymi dlatego, że niewiele z niej wynika, gdy chodzi o odpowiedź na pytanie, jakie postępowanie jest słuszne, a jakie nie. Różne rzeczy różnym ludziom ich sumienia podpowiadają, a cała dyskusja przenosi się natychmiast na poziom owych „obiektywnych" norm, na podstawie których sumienie powinno być kształtowane. Właśnie dlatego punkt ciężkości teorii etycznych posługujących się kategorią sumienia leży zwykle gdzie indziej – w koncepcji prawa naturalnego, w koncepcji sprawiedliwości, w teorii wartości i in.

Prawo i moralność

Często stawiane jest pytanie o to, czy „mamy prawo" łamać prawo. Najczęściej pyta się o to w kontekście jawnie niesprawiedliwego przepisu, który świadomie łamiemy, prywatnie bądź w ramach akcji nieposłuszeństwa obywatelskiego. Może to być bardzo chwalebne postępowanie, ale może się też zdarzyć, że ktoś podszywa się pod moralny dramat konfliktu sumienia z prawem tylko po to, by usprawiedliwić postępowanie wygodne dla siebie albo po prostu zgodne z jego widzimisię lub wyznawaną przez siebie ideologią (religijną bądź świecką). Wtedy mamy do czynienia nie tylko z łamaniem prawa, samowolą, lecz również z cynicznym nadużyciem.

Co do zasady prawo, rzecz jasna, obowiązuje. Jego przestrzeganie jest też pewnym nakazem moralnym, i to jednym z najsilniejszych, jakkolwiek może się oczywiście zdarzyć, że jakiś wyższy nakaz moralny zmusi nas do złamania przepisu.

Mądry wymiar sprawiedliwości (pomagając sobie czasami specjalnymi przepisami, np. mówiącymi o działaniu w stanie wyższej konieczności) uwzględnia takie przypadki i bywa, że kolizja z literą prawa nie prowadzi do skazania przez sąd, który odstępuje od orzeczenia winy albo przynajmniej od orzeczenia kary, kierując się uznaniem dla słusznych motywów działania oskarżonego oraz dobrych skutków jego postępku. I to jest (obok szlachetnego bądź warcholskiego nieposłuszeństwa obywatelskiego) drugi przypadek, kiedy możemy mówić (skrótem myślowym) o „prawie do łamania prawa".

A przy okazji warto wspomnieć, że sądy, oceniając moralne podłoże działania stron (np. oskarżonego), nie przypadkiem skupiają się na intencjach i skutkach czynów (tak jest przynajmniej w klasycznej procedurze). W etyce jest tak samo – główny nurt etyki wytyczony jest przez zasadę mówiącą, że dobra teoria etyczna powinna tłumaczyć moralność, jednocześnie odwołując się do dwóch sfer: motywacji postępowania (dobra wola, troska, współczucie, chęć niesienia pomocy, pragnienie sprawiedliwości bądź wręcz przeciwnie) oraz jego skutków (pożytecznych, korzystnych, dobroczynnych bądź przeciwnie).

Istnieje wiele koncepcji relacji prawa do moralności. Jedni uważają, że prawo jest jakimś niedoskonałym wyrazem porządku moralnego, a inni gotowi są twierdzić, że to raczej prawo ustanawia dopiero porządek moralny, dopełniając w tym sferę obyczajową. Jeszcze inni sądzą, że związek prawa z moralnością jest wtórny i mało istotny, gdyż prawo ma siłę tworzenia własnej autonomicznej sfery normatywnej.

Tak czy inaczej, faktem jest, że z biegiem stuleci zmieniła się istotnie społeczna funkcja prawa oraz cele prawodawstwa. U swego zarania prawo pisane było tylko zapisem ścisłych norm zachowania danego plemienia, zwłaszcza norm rytualnych (w tym zakazów – tzw. tabu) oraz obyczajowych. Moc prawa polegała na jego literze, narzuconej przez bóstwo.

Współcześnie zaś prawo jest narzędziem regulacji stosunków społecznych – tym lepszym, im więcej zła daje się za jego pomocą uniknąć. I tak na przykład dobre prawo aborcyjne to takie, które pozwala uniknąć jak największej liczby aborcji (i niekoniecznie takim prawem jest zakaz). W ujęciu archaicznym zaś dobre prawo to takie, które zakazuje złego, a nakazuje dobre – na przykład zakazuje aborcji po prostu dlatego, że jest czymś złym, bez względu na to, czy zakaz taki miałby w praktyce skutki dobroczynne czy nie.

Klauzula sumienia

Klauzula sumienia to przykład tzw. mądrości prawa. Polega na tym, że prawo w danym wypadku pomaga kompromisowo rozwiązywać konflikty etyczne i kulturowe, godząc się z tym, że różni ludzie bardzo różnie oceniają, co jest w danym przypadku moralnie słuszne, a co nie jest.

Prawo stawia jednakże w takich przypadkach ważny warunek: każda strona konfliktowej sytuacji powinna zachować się w sposób kompromisowy i uwzględniający prawa pozostałych stron. Musi wykazać się dobrą wolą i zrozumieniem, że jej własne przekonania nie stanowią normy publicznej, a moralność wykracza daleko poza wierność własnym ideałom i wzorcom postępowania.

Tak właśnie skonstruowany jest art. 39 ustawy o zawodzie lekarza. Jego sens bynajmniej nie polega na obdarzaniu lekarza bezwarunkowym prawem do odmowy leczenia, lecz na tolerowaniu, pod pewnymi warunkami, tego, że lekarz nie wywiązał się w pełni ze swoich obowiązków zawodowych.

Przepis mówi tyle: dobrze, zgadzamy się na to, że nie wykonasz jakiegoś świadczenia zapisanego w kontrakcie, a wynikającego ze sztuki medycznej i uprawnień pacjenta, ale pod warunkiem że udowodnisz, że kierujesz się postawą moralną, a nie aroganckim przekonaniem, że wszystko ci wolno, bo nikomu nic do twojego sumienia.

Możesz nie wykonać jakiejś operacji, ale musisz powiadomić przełożonych o tej nadzwyczajnej sytuacji i się wytłumaczyć, a przede wszystkim zabezpieczyć prawa pacjenta do uzyskania świadczenia. Pacjent bowiem nie może być zakładnikiem twoich przekonań moralnych – jego prawa do świadczeń medycznych nie zależą od niczyich osobistych poglądów i odczuć.

Wszystko to jest dość elementarne i niekontrowersyjne. Jestem pewien, że wielu niemądrych dyskusji i publicznej egzaltacji dałoby się uniknąć, gdyby Polacy uczyli się w szkole elementarza prawa i etyki...

Granice sumienia

Tekst Jana Hartmana jest drugim głosem w debacie „Rzeczpospolitej", którą zatytułowaliśmy „Granice sumienia".

Naszą dyskusję otworzył wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski, który w opublikowanym we wtorek 13 lipca 2014 artykule pt. „Wilki ostrzegają przed owcami" pisał m.in.: „Błędne jest traktowanie klauzuli sumienia jako wyjątku od obowiązku leczenia. Zasadą jest wolność sumienia, a zatem również możliwość wstrzymania się od działań niezgodnych z sumieniem. Natomiast ewentualne ograniczenia do tej zasady można wprowadzić jedynie w drodze wyjątku. Ograniczenie to jednak nie może prowadzić do rezygnacji z samej konstrukcji klauzuli sumienia. Nie można zatem wymagać od lekarza, który korzystając z klauzuli sumienia, odmawia wykonania aborcji, by wskazał innego lekarza, który to zamiast niego zrobi. Odmienne podejście prowadziłoby do degradacji zawodu lekarza, który w kwestii regulacji poczęć i przerywania ciąży byłby sprowadzony do roli realizatora medycyny na życzenie".

W najbliższych dniach będziemy publikować ?kolejne teksty poświęcone tej kwestii.

Niektórym się zdaje, że coś wiedzą o moralności, bo są porządnymi i inteligentnymi ludźmi. Niestety, z mówieniem z sensem na tematy etyczne jest tak samo jak w przypadku innych dziedzin – trzeba choć trochę się na tym znać, a najpierw zdać sobie sprawę z tego, że jest tu czego się uczyć.

Tymczasem ignoranci myślą, że etyka to po prostu dziedzina opinii, przekonań albo wiary. Ktoś ma takie przekonania, a ktoś inne – postawy etyczne różnią się od siebie tak, jak wyznania religijne, w których są osadzone. Jeden ma taki „system wartości", a drugi jakiś inny. A że tu jest „kraj katolicki", to obowiązują przekonania głoszone przez Kościół. Albo inaczej: każdy ma swoje sumienie i ma prawo postępować tak, jak mu to sumienie dyktuje, i nikt nie może mu niczego narzucać ani za jego wybory sumienia potępiać czy karać.

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?