Na czym polega świeckość naszego państwa? Z uwagą przeczytałem wypowiedź mojego współbrata Pawła Gużyńskiego udzieloną „Gazecie Wyborczej" 18 sierpnia 2014 roku w rozmowie z Dominiką Wielowieyską. Chodzi o sprawę pierwszorzędnej wagi: gdzie jest źródło prawdziwej demokracji i jej zabezpieczenie?
O. Paweł wskazuje na kompromis polityczny. Mój współbrat dostrzega zarazem następującą rozbieżność: „Współczesne kraje demokratyczne są oparte na fundamencie pokoju i wolności", nie zaś na fundamencie „porządku cnót i prawdy." W związku z tą alternatywą o. Paweł podkreśla istnienie dwu nierównych obozów, spierających się o to, który z tych porządków ma pełnić rolę fundamentu. Z jednej strony jest to propozycja demokratycznego kompromisu, wolności i pokoju. Z drugiej strony o. Paweł obawia się dyktatury prawdy i cnót ze strony państwa narzucającego swoim obywatelom jedynie słuszną ich opcję. Redakcja „Gazety" podkreśliła stanowisko o. Pawła w tym sporze: „Państwo nie jest od cnót i prawd".
Prawo i cnota
Tak postawionej tezy nie da się jednak utrzymać. Cnoty stanowią bowiem dynamiczne ramy integralnego ludzkiego rozwoju. Dzięki nim człowiek żyje mądrze i roztropnie, jest sprawiedliwy, odważny, religijny oraz umie się cieszyć przyjemnościami życia, nie raniąc bliźniego. Taki katalog cnót znajdziemy na przykład w dialogu Platona pod tytułem „Gorgiasz". Przeciwieństwem cnót są wady, które są czymś na kształt chorób duszy i ludzkiego działania. Najpoważniejsze z nich prowadzą do przestępstw, np. przemocy, gwałtu czy kradzieży.
Tak rozumiane cnoty (i przeciwne im wady) mają swój oczywisty wymiar społeczny i wspólnotowy. Dlatego dla Arystotelesa było oczywistością, że „prawdziwy mąż stanu poświęca najwięcej starań cnocie, ponieważ chce wyrobić w obywatelach cnotę i posłuszeństwo wobec prawa". To właśnie cnota sprawia, że obywatele są dobrymi ludźmi. To oni sami stanowią najcenniejszy potencjał państwowej wspólnoty. Ich rozwój i osobiste szczęście.
Święty Tomasz bezpośrednio wiąże prawo z cnotami: „Właściwym skutkiem prawa jest czynienie dobrymi tych, którym to prawo jest nadawane" („Traktat o prawie"). To zaś dokonuje się właśnie dzięki pomaganiu ludziom w wykorzystaniu tkwiącego w nich potencjału – czyli w języku klasycznym – właśnie w cnotach. Akwinata stawia tutaj niesłychanie istotną alternatywę. Intencja prawodawcy może dążyć albo do prawdziwego dobra, którym jest dobro wspólne, albo ku temu, co „pożyteczne lub przyjemne dla niego".