Przeszkadza za to władza z Pekinu. Co by się nie zadziało, Chińczycy z kontynentu są na nie. Singiel promujący najnowszą płytę kanadyjskiego zespołu Nickelback kojarzy się władzy z nawoływaniem do rewolucji. Wszystko jest spiskiem: tytuł ósmej już płyty, No Fixed Address (czyli „bez stałego adresu") to nawoływanie do bycia człowiekiem cieszącym się nadmierną wolnością, a wspominany utwór promujący „Edge of a Revolution" („na skraju rewolucji") to jasne nawiązanie do wydarzeń w HK. Pekin zarzuca wokaliście, że demoralizuje młodzież i podaje na tacy gotowe rozwiązanie pod płaszczykiem rockowej piosenki – bycie przeciwko rządowi. W teledysku do „Edge of a Revolution" grupa uczniów ogląda w klasie materiały video z rozmaitych protestów z różnych stron świata. Nie trwa długo, by z grzecznych dzieci zmienili się w agresywnych nastolatków rozrzucających podręczniki i przewracających ławki. Dla Pekinu to nawoływanie do rozprzestrzeniania rewolucji w stylu ruchu Occupy Central przez zachodnią kulturę.
Kanadyjskie podżeganie
Spokojne dzieci na lekcji z wizytującym profesorem Nickelback mogą być dla komunistycznej partii Chin nawiązaniem do kolejnego ruchu z Hongkongu. Chodzi o „Scholarism", nurt polityczno-obywatelski skupiający aktywistów z uczelni i liceów. Założył go z kolegami Joshua Wong, wówczas 15-latek z Hongkongu. Scholaryści prostestowali przeciwko podręcznikowi do nowego przedmiotu, edukacji "moralnej i obywatelskiej", która miała wejść do szkół. Młodzi mieszkańcy HK mieli szybko zmieniać się dzięki takim zajęciom w chińskich patriotów. Były hasła o zgniłych imperialistach z zachodu, o jedynej słusznej drodze komunistycznej partii i cierpiącym z powodu walki partyjno-klasowej narodzie amerykańskim.
Walka o podręcznik została wygrana. We wrześniu 2012 roku członkowie ruchu z Wongiem na czele pomaszerowali pod siedzibę władz, a niektórzy z nich podjęli strajk głodowy. Rząd odstąpił od projektu nawracania młodzieży na patriotyzm i zrezygnował z planu wprowadzenia nowego przedmiotu. Dzisiejsi Scholaryści noszą parasole, w większości żółte – symbol ostatnich wydarzeń w HK, ale walczą o sprawy o wiele poważniejsze. Ich lider, Joshua Wong, skończył 13 października 18 lat i wciąż pozostaje przedstawicielem najmłodszej grupy świadomych politycznie obywateli jednego z głównych ośrodków finansowych świata.
Zależność od centrali
Problemem do rozwiązania jest polityczna zależność od Pekinu. Rząd centralny nie chce słyszeć o jakichkolwiek zmianach swojej strategii, które zakłada, że wybory w 2017 roku będą owszem demokratyczne, ale kandydować w nich będą mogli jedynie ci, którzy zyskają przychylność stolicy. Nikt z opozycji nie będzie mógł walczyć o stanowisko gubernatora miasta, a to oznacza przedłużenie rządów w stylu obecnego CY Leunga, znienawidzonego przez mieszkańców szefa Hongkongu. Leunga popiera Pekin, choć nie wiadomo, jak długo wsparcie potrwa. Partia nie może oficjalnie zdymisjonować gubernatora, ponieważ oznaczałoby to przychylenie się do żądań protestujących, ale Leung zdążył sobie już popsuć relacje z centralą. Zarzuca mu się korupcję, pobieranie sporych kwot od biznesmenów, którym miał być bardziej przychylny, a także coraz gorzej wypadają jego wypowiedzi w mediach.
Według jednej z ostatnich, opublikowanych w trzech głównych zachodnich dziennikach (New York Times, Financial Timas i Wall Street Journal), CY Leung uważa, że mieszkańcy jego miasta są zdecydowanie zbyt biedni i tym samym za głupi, by świadomie decydować o wyborze gubernatora. Leung (nazywany przez przeciwników wilkiem) stwierdza, że osoby zarabiające poniżej 1800 dolarów amerykańskich na miesiąc stanowią zbyt ciemną politycznie masę, by oddawać w ich ręce losy przyszłej polityki HK. Jednak ustalając próg finansowy na takim poziomie, niedojrzała do wyborów byłaby większość (60 proc.) mieszkańców miasta. Nie dość, że takie słowa idą w sprzeczności z demokratycznymi zasadami wyborów forsowanymi nawet przez Pekin, to także w opozycji do podejścia samego polityka, który z obrony praw ludzi biednych i o niskich dochodach uczynił swoje hasło wyborcze podczas kampanii w 2012 roku. Wtedy, gdy Joshua Wong prowadził swoich ludzi przeciwko administracji.