Nowa twarz lewicy

Magdalena Ogórek na nowo zdefiniuje oblicze polskiego feminizmu – pisze sekretarz generalny SLD Krzysztof Gawkowski

Publikacja: 23.01.2015 01:00

Nowa twarz lewicy

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Od kilku miesięcy na łamach opiniotwórczych mediów mamy do czynienia ze zjawiskiem kuriozalnym. Szef think-tanku jednej z partii prawicowych udziela publicznie dobrych rad lewicy. Komentuje i recenzuje jej poczynania, doda trochę insynuacji i tekst gotowy. Do tej pory można było patrzeć na tę twórczość przez palce. Trochę z przymrużeniem oka, trochę z autentycznym zainteresowaniem. Autor wspomnianych tekstów, Jarosław Makowski, jest bowiem człowiekiem poważnym. Ma wiele do powiedzenia i potrafi uczynić to w ciekawy dla czytelnika sposób. Problemem jest konflikt interesów, w którym się znalazł. Nie sposób zarabiać na chleb w jednej partii i udawać eksperta zatroskanego losami innych formacji. Makowski przeszedł samego siebie w tekście „Umarła lewica, niech żyje lewica" (Rzeczpospolita, 14.01.2015). Doradził SLD i Twojemu Ruchowi nic innego, jak zwinięcie sztandarów. Świetna rada. Platforma Obywatelska, której Makowski jest politykiem – radnym Sejmiku Śląskiego – na pewno zyskałaby na samorozwiązaniu politycznej konkurencji!

Oczyszczanie przedpola Platformie

Szef Instytutu Obywatelskiego i polityk Platformy snuje wizję polskiego odpowiednika ruchu Podemos, który powstałby na zgliszczach dotychczasowych partii. Powstałby, albo by nie powstał. Patrząc – przy całym szacunku – na rachityczność ruchów społecznych kontestujących SLD, szanse „polskiego Podemos" nie rysują się w różowych barwach. Dla Platformy byłaby to idealna wizja przyszłości. Rozbicie lewicy partyjnej i oddanie odrobiny pola różnego rodzaju ruchom miejskim, ruchom oburzonych itp. Patrząc na przykład rady warszawskiego Śródmieścia Platforma potrafi doskonale rozgrywać młodych idealistów z ruchów miejskich. Stowarzyszenie „Miasto Jest Nasze" szło do Rady Dzielnicy w opozycji do rządzącej dzielnicą Platformy. Po wyborach działacze ruchów miejskich dogadali się z Platformą, a po różnych perturbacjach wiceburmistrzem z ich nadania został człowiek określany jako „pierwsze pokolenie Wiplerjugend". Wyszło kiepsko. Przynajmniej dla wyborców oczekujących Zmiany. Bo dla Platformy wyszło cudownie. Nic się nie zmieniło. Platforma jak rządziła tak będzie rządzić warszawskim Śródmieściem.

Bez partii ani rusz

Prawdziwa zmiana jest możliwa nie dzięki rozproszonym ruchom miejskim, lecz dzięki silnym partiom politycznym opowiadającym się za zmianom. Ruchy miejskie są niezwykle potrzebne, jeśli jednak nie będą częścią szerszego lewicowego bloku to zostaną przez kolegów dyrektora Makowskiego rozegrani jak dzieci.

Lewicy w Polsce nie zbuduje się poza partiami. Nie zbuduje się w opozycji do najsilniejszej lewicowej partii – Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Zgadzam się z tymi, którzy mówią że SLD części wyborców się już opatrzyło. Gdyby tak nie było to osiągalibyśmy wyniki lepsze od tych, które były werdyktem wyborców. Wyciągamy jednak wnioski z woli suwerena. Zmieniamy się.

Nową twarzą lewicy jest dr Magdalena Ogórek. Znakomicie wykształcona kobieta z doświadczeniem w pracy w administracji publicznej, znająca i rozumiejąca współczesny świat. To kandydatka zmiany. Zmiany pokoleniowej, zmiany politycznej, zmiany społecznego postrzegania roli kobiet w polityce.

Lewica i katolicyzm

To także kandydatka, która na nowo zdefiniuje oblicze polskiego feminizmu. Ruch feministyczny w Polsce ma niezaprzeczalne zasługi. Wiele jego aktywistek to wspaniałe osoby o poważnym dorobku. Istnieje jednak szklany sufit, który nie pozwala tym działaczkom przebić się do serc i umysłów większości polskich kobiet. Dr Ogórek mówi: jestem katoliczką i jestem feministką. Tak jak większość polskich kobiet – chciałoby się dopowiedzieć. Ta deklaracja to wyzwanie dla większości polityków i komentatorów polityki, którzy przyzwyczaili się do rzeczywistości, w której feminizm i katolicyzm są jak ogień i woda. A przecież nie muszą być i sam wielokrotnie podkreślałem, że bycie katolikiem nie przeszkadza mi być lewicowcem. Warto słuchać dr Magdaleny Ogórek, bo ma do powiedzenia rzeczy nieprzystające do rdzewiejących już polskich podziałów politycznych. Na marginesie jestem przekonany, że synteza katolicyzmu i feminizmu powinna być bliska sercu dyrektora Makowskiego. Wszak wielokrotnie upominał się o sojuszu postępowców i katolików. Bliska też mojemu sercu, w moim domu zawsze mówiło się, że Jezus z Nazaretu był pierwszym socjalistą.

Odważyć się myśleć

W kampanii prezydenckiej polska lewica pokaże nowe oblicze. Mądre, uśmiechnięte i odważne. Upominające się o miliony Polaków, którzy nie mogą znaleźć w Polsce zadowalającej ich pracy. Miliony Polaków, którzy wyjechali na Zachód, zobaczyli jak działa państwo opiekuńcze i... spodobało im się. Młodzi Polacy w większości nie są wyznawcami darwinizmu społecznego a la Janusz Korwin-Mikke. Chcą, aby w Polsce było to jak na Zachodzie. Aby w miejscu pracy traktowani byli z godnością i za swoją pracę otrzymywali godną płacę. Aby państwo zapewniało im dobrą służbę zdrowia, żłobek, przedszkole, szkołę w ich okolicy. Lewica chce takiej Polski. Polacy chcą takiej Polski. Rzecz idzie o to, aby obudzić ich energię. Potrzeba odwagi myślenia, że ich prezydentem nie musi być kustosz narodowego muzeum, sadzący dęby i polujący... z aparatem. Wielu moim rówieśnikom nie odpowiada taki „wujek narodu". Do tej pory nie mieli jednak alternatywy. Teraz już mają. I nie są nim nieistniejący „polscy Podemos", tylko dr Magdalena Ogórek.

Od kilku miesięcy na łamach opiniotwórczych mediów mamy do czynienia ze zjawiskiem kuriozalnym. Szef think-tanku jednej z partii prawicowych udziela publicznie dobrych rad lewicy. Komentuje i recenzuje jej poczynania, doda trochę insynuacji i tekst gotowy. Do tej pory można było patrzeć na tę twórczość przez palce. Trochę z przymrużeniem oka, trochę z autentycznym zainteresowaniem. Autor wspomnianych tekstów, Jarosław Makowski, jest bowiem człowiekiem poważnym. Ma wiele do powiedzenia i potrafi uczynić to w ciekawy dla czytelnika sposób. Problemem jest konflikt interesów, w którym się znalazł. Nie sposób zarabiać na chleb w jednej partii i udawać eksperta zatroskanego losami innych formacji. Makowski przeszedł samego siebie w tekście „Umarła lewica, niech żyje lewica" (Rzeczpospolita, 14.01.2015). Doradził SLD i Twojemu Ruchowi nic innego, jak zwinięcie sztandarów. Świetna rada. Platforma Obywatelska, której Makowski jest politykiem – radnym Sejmiku Śląskiego – na pewno zyskałaby na samorozwiązaniu politycznej konkurencji!

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: Sędzia Tomasz Szmydt jak szpieg Stirlitz? Bzdura
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: XI Jinping w Europie. Nasz kontynent staje się poligonem zewnętrznych potęg
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Strzembosz: Prawdziwy wybór Polaków, czyli państwo niepoważne lub nieprzyzwoite
Opinie polityczno - społeczne
Przemysław Prekiel: PiS znowu wygra? Od Donalda Tuska i sił proeuropejskich należy wymagać więcej
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Nowy wielkomiejski fetysz. Jak „Chłopki” stały się modnym gadżetem