Od kilku miesięcy na łamach opiniotwórczych mediów mamy do czynienia ze zjawiskiem kuriozalnym. Szef think-tanku jednej z partii prawicowych udziela publicznie dobrych rad lewicy. Komentuje i recenzuje jej poczynania, doda trochę insynuacji i tekst gotowy. Do tej pory można było patrzeć na tę twórczość przez palce. Trochę z przymrużeniem oka, trochę z autentycznym zainteresowaniem. Autor wspomnianych tekstów, Jarosław Makowski, jest bowiem człowiekiem poważnym. Ma wiele do powiedzenia i potrafi uczynić to w ciekawy dla czytelnika sposób. Problemem jest konflikt interesów, w którym się znalazł. Nie sposób zarabiać na chleb w jednej partii i udawać eksperta zatroskanego losami innych formacji. Makowski przeszedł samego siebie w tekście „Umarła lewica, niech żyje lewica" (Rzeczpospolita, 14.01.2015). Doradził SLD i Twojemu Ruchowi nic innego, jak zwinięcie sztandarów. Świetna rada. Platforma Obywatelska, której Makowski jest politykiem – radnym Sejmiku Śląskiego – na pewno zyskałaby na samorozwiązaniu politycznej konkurencji!
Oczyszczanie przedpola Platformie
Szef Instytutu Obywatelskiego i polityk Platformy snuje wizję polskiego odpowiednika ruchu Podemos, który powstałby na zgliszczach dotychczasowych partii. Powstałby, albo by nie powstał. Patrząc – przy całym szacunku – na rachityczność ruchów społecznych kontestujących SLD, szanse „polskiego Podemos" nie rysują się w różowych barwach. Dla Platformy byłaby to idealna wizja przyszłości. Rozbicie lewicy partyjnej i oddanie odrobiny pola różnego rodzaju ruchom miejskim, ruchom oburzonych itp. Patrząc na przykład rady warszawskiego Śródmieścia Platforma potrafi doskonale rozgrywać młodych idealistów z ruchów miejskich. Stowarzyszenie „Miasto Jest Nasze" szło do Rady Dzielnicy w opozycji do rządzącej dzielnicą Platformy. Po wyborach działacze ruchów miejskich dogadali się z Platformą, a po różnych perturbacjach wiceburmistrzem z ich nadania został człowiek określany jako „pierwsze pokolenie Wiplerjugend". Wyszło kiepsko. Przynajmniej dla wyborców oczekujących Zmiany. Bo dla Platformy wyszło cudownie. Nic się nie zmieniło. Platforma jak rządziła tak będzie rządzić warszawskim Śródmieściem.
Bez partii ani rusz
Prawdziwa zmiana jest możliwa nie dzięki rozproszonym ruchom miejskim, lecz dzięki silnym partiom politycznym opowiadającym się za zmianom. Ruchy miejskie są niezwykle potrzebne, jeśli jednak nie będą częścią szerszego lewicowego bloku to zostaną przez kolegów dyrektora Makowskiego rozegrani jak dzieci.
Lewicy w Polsce nie zbuduje się poza partiami. Nie zbuduje się w opozycji do najsilniejszej lewicowej partii – Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Zgadzam się z tymi, którzy mówią że SLD części wyborców się już opatrzyło. Gdyby tak nie było to osiągalibyśmy wyniki lepsze od tych, które były werdyktem wyborców. Wyciągamy jednak wnioski z woli suwerena. Zmieniamy się.
Nową twarzą lewicy jest dr Magdalena Ogórek. Znakomicie wykształcona kobieta z doświadczeniem w pracy w administracji publicznej, znająca i rozumiejąca współczesny świat. To kandydatka zmiany. Zmiany pokoleniowej, zmiany politycznej, zmiany społecznego postrzegania roli kobiet w polityce.