Papieżowi w ostatnich dniach przybyło nieoczekiwanie sporo przyjaciół. Lewica, do tej pory chętnie atakująca Kościół za każdy głos w sprawach społecznych i politycznych, jest zachwycona daleko idącymi radami Franciszka w sprawie transformacji gospodarki globalnej i polityki energetycznej. Sprawy zaszły nawet dalej. Nagle ludzie skłonni do publicznego oporu wobec nauczania papieża, do tej pory stawiani nam za bohaterów wolności, zaczęli, np. na łamach „Gazety Wyborczej", „budzić obrzydzenie".
Kosmologia chrześcijańska
Ale nie to jest najważniejsze w encyklice „Laudato si", która faktycznie wielu ludzi Kościoła, niepodzielających papieskich opinii w sprawach polityki klimatycznej, postawiła w trudnym położeniu.
Chrześcijaństwo od swego początku, niemal 2000 lat przed ruchami ekologicznymi, podkreślało, że człowiek nie jest właścicielem ziemi. Kosmologia chrześcijańska zakłada boskie pochodzenie stworzenia i dlatego uznając, że człowiek jest tego stworzenia szczytem, podkreśla, że ma on ziemię w dzierżawie. „Człowiek powinien szanować dobroć każdego stworzenia, by unikać nieuporządkowanego wykorzystania rzeczy, które lekceważy Stwórcę oraz powoduje zgubne konsekwencje dla ludzi i środowiska" – czytamy w „Katechizmie Kościoła katolickiego" (p. 339).
Naświetlenie tej moralnej i duchowej odpowiedzialności człowieka za własne czyny i wykorzystywanie natury jest czymś fundamentalnym dla nauczania Kościoła. To również przesłanka krytycznego podejścia Kościoła do nieograniczonej konsumpcji jako takiej. Decydujące dla liberalizmu kryterium posiadania pieniędzy na jej sfinansowanie jest dla Kościoła za słabe. Tym bardziej sama własność rzeczy nie usprawiedliwia moralnie np. jej nadużywania lub bezsensownego zniszczenia.
Postkolonialny resentyment
To wszystko dotyczy także naszego stosunku do środowiska naturalnego, którego nie jesteśmy całkiem swobodnymi dysponentami. Ingerencja w środowisko naturalne jest usprawiedliwiona tylko istnieniem wyższej racji moralnej. W przypadku wydobywania surowców naturalnych, w tym węgla, ropy czy gazu, tą racją moralną jest zapewnienie ludzkości energii, bez której nie ma naszej cywilizacji. Nowe zastosowania krzemu, tytanu, lantanu czy miedzi to technologie, które ułatwiają lub nawet ratują życie. Minimalizowanie kosztów ubocznych ich wydobycia pozostaje jednak niewzruszonym obowiązkiem moralnym.