Nie sposób sobie wyobrazić polskich sporów o takie sprawy, jak aborcja czy „planowanie rodziny", bez udziału Kościoła katolickiego. Teraz okazuje się, że tak samo może być w przypadku kwestii uchodźców.
Pozornie nawet wygląda to tak, że polska debata dotycząca przybyszów z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu stanowi lustrzane odbicie dyskusji toczonych w III RP na temat problemów bioetycznych. Wydaje się, że nastąpiła tylko zamiana ról. Jeśli bowiem chodzi o aborcję, jako sprzymierzeńcy Kościoła występowały przyjmujące postawę pro life partie prawicowe i rozmaite kręgi konserwatywne, natomiast kiedy pojawiła się kwestia uchodźców, Kościół stał się nagle autorytetem dla kulturowej lewicy i świecko-liberalnej części opinii publicznej, a więc środowisk, które wcześniej często go atakowały za narzucanie Polakom rzekomo rygorystycznej moralności.