Jeśli w istocie niemal cztery miliony wyborców Mentzena i Zandberga głosowało w pierwszej turze wyborów prezydenckich z intencją opowiedzenia się przeciw duopolowi PiS i PO, to efekt po drugiej turze jest zupełnie odwrotny. Burzyciele systemu tylko wzmocnili Jarosława Kaczyńskiego i jego partię, jeden z filarów duopolu. Oczywiście przy założeniu, że Karol Nawrocki jako prezydent będzie wykonawcą politycznej woli prezesa w większym stopniu niż Andrzej Duda. Tego do końca nie można być pewnym, choć takie założenie, przynajmniej w pierwszej fazie prezydentury Nawrockiego, jest dość racjonalne.
Czytaj więcej
Wybory prezydenckie w Polsce wygrał Jarosław Kaczyński. Nie Karol Nawrocki, ale właśnie lider PiS...
Czego nie dowiezie Karol Nawrocki?
Czerwona kartka dla Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego w pierwszej turze wyborów w prosty sposób przełożyła się więc na prezydenturę, która na pięć lat, a może i dekadę zabetonuje – po jednej stronie – ścieżkę do związków partnerskich, legalnej aborcji, wyrównywania szans dla mniejszości czy ustawowych zmian w kwestii in vitro, by nie wspomnieć o kwestii zmian w relacjach państwo–Kościół. Po drugiej stronie – wolnościową agendę, z którą do wyborów szedł Sławomir Mentzen. Trudno bowiem mieć nadzieję, że prezydent Nawrocki zakwestionuje politykę gospodarczą PiS, z jej transferami socjalnymi, dominacją publicznej własności w gospodarce, „narodowymi czempionami”, protekcjonizmem, a zatem wysokimi kosztami państwa, co musi się przełożyć na wysokie podatki. I żadna „deklaracja toruńska” podpisana w kampanii przez Karola Nawrockiego nic tu nie mieni. Wzmocnienie pozycji Kaczyńskiego to nic innego, jak przedłużenie jego politycznej dominacji na prawicy i sprawdzonej po wielokroć, nakierowanej na starszy elektorat jego partii.
Dlaczego uważam, że wyborcy Zandberga z pierwszej tury przyczynili się do wybrania Nawrockiego, mimo że ich znacząca część w drugiej turze oddała głos na Trzaskowskiego? Otóż dlatego, że w ich grupie wiekowej doszło do analogicznej polaryzacji, jak w grupie starszej, tyle że na linii Zandberg–Mentzen. Dla wzmocnienia tej polaryzacji oba sztaby biły ostro w koalicję rządzącą, per saldo podsycając efekt niezadowolenia całości elektoratu z efektów pracy rządu. Dla jasności: niespecjalnie wierzę, że mogło być inaczej. Podobnie jak nie wymagam od młodego elektoratu wysublimowanej kalkulacji politycznych skutków podejmowanych decyzji. Piszę o efekcie, a ten jest dla mnie jasny. Prezydent Nawrocki nie zrealizuje większości oczekiwań 3,8 milionów wyborców Zandberga i Mentzena z pierwszej tury.