Atakowanie „obywatelskiego” kandydata popieranego przez PiS jest warunkiem koniecznym zwycięstwa Rafała Trzaskowskiego, bowiem usunięcie z Belwederu pomocnika Jarosława Kaczyńskiego jest sensem tego starcia. Przynajmniej dla lwiej części elektoratu Koalicji Obywatelskiej. Dlatego prezydent Warszawy nie popełnia błędu, często krytykując Karola Nawrockiego i wywołując tym entuzjazm swojego elektoratu. Bycie na kontrze wobec PiS jest niejako wpisane w „polityczne DNA” wyborców (i działaczy) Platformy, więc trudno się dziwić, że ten niezbędny do zwycięstwa element często pojawia się w retoryce Trzaskowskiego. Z zyskiem dla niego samego.
Kogo Rafał Trzaskowski nie powinien atakować w kampanii wyborczej?
Nieco inaczej sprawa się ma w przypadku Szymona Hołowni oraz Magdaleny Biejat (po części także Adriana Zandberga). Ci politycy od czasu do czasu są obiektem ataku kandydata KO oraz jego zaplecza politycznego. A to poważny błąd – poparcie marszałka oraz wicemarszałkini (a szczególnie ich elektoratów) będzie bowiem niezbędne w drugiej turze. Oczywiście jeśli włodarz Warszawy poważnie myśli o zwycięstwie. Bez masowego oddawania na niego głosu właśnie przez zwolenników Hołowni i Biejat Trzaskowski nie ma szans na pokonanie Nawrockiego. To oczywiste. Tak oczywiste jak to, że nie może sobie pozwalać na jakiekolwiek gesty i słowa, które obraziłyby tych wyborców i skłoniły ich do tego, że 1 czerwca zostaną w domu.
Czytaj więcej
Podczas debaty prezydenckiej „Super Expressu” Rafał Trzaskowski pokazał formę, Magdalena Biejat a...
Z tego wynika prosta zasada – reprezentanci Trzeciej Drogi i Lewicy mogą (i muszą w zasadzie, biorąc pod uwagę ich interesy i interesy ich partii) obecnie atakować kandydata KO, natomiast on nie może odpłacać im pięknym za nadobne. Dlaczego? Bo to on będzie potrzebował ich wyborców w drugiej turze, a nie oni jego. Niezbyt to skomplikowane, a jednak jakby z oporem docierało do sztabowców Trzaskowskiego (o jego wyborcach nie wspominając).
Każda krytyczna uwaga pod adresem Hołowni i Biejat, każde ich postponowanie może skutkować zniechęceniem zwolenników obojga polityków do udziału w drugiej turze. Z tego właśnie powodu wiceszef PO i jego ludzie powinni każdego dnia komplementować reprezentantów innych ugrupowań koalicyjnych, a nie ich krytykować. Być może efektem tego będzie nieco niższe poparcie Trzaskowskiego w pierwszej turze (bo część wyborców uzna takie komplementy za powód do przerzucenia swojego poparcia na Hołownię i Biejat), ale opłaci się to w drugiej turze, bo taki elektorat bardzo chętnie przerzuci w niej swoje poparcie na takiego miłego wcześniej kandydata KO. Nie mówiąc już o marszałku i wicemarszałkini, którym także łatwiej będzie go poprzeć.