Marek Migalski: Źle o Karolu Nawrockim, dobrze o Szymonie Hołowni, w ogóle o Sławomirze Mentzenie

Gdyby w jednym zdaniu ująć retorykę, która powinna zapewnić Rafałowi Trzaskowskiemu zwycięstwo w wyborach prezydenckich, brzmiałoby ono następująco: mówić źle o Karolu Nawrockim, dobrze o koalicyjnych kandydatach i nie wspominać o Sławomirze Mentzenie. Wygląda jednak na to, że wiceprzewodniczący PO i jego otoczenie stosują się do pierwszej rady, częściowo tylko do drugiej i zupełnie nie przestrzegają trzeciej.

Publikacja: 30.04.2025 04:32

Rafał Trzaskowski, Karol Nawrocki, Szymon Hołownia, Sławomir Mentzen

Rafał Trzaskowski, Karol Nawrocki, Szymon Hołownia, Sławomir Mentzen

Foto: PAP/Rafał Guz, Darek Delmanowicz

Atakowanie „obywatelskiego” kandydata popieranego przez PiS jest warunkiem koniecznym zwycięstwa Rafała Trzaskowskiego, bowiem usunięcie z Belwederu pomocnika Jarosława Kaczyńskiego jest sensem tego starcia. Przynajmniej dla lwiej części elektoratu Koalicji Obywatelskiej. Dlatego prezydent Warszawy nie popełnia błędu, często krytykując Karola Nawrockiego i wywołując tym entuzjazm swojego elektoratu. Bycie na kontrze wobec PiS jest niejako wpisane w „polityczne DNA” wyborców (i działaczy) Platformy, więc trudno się dziwić, że ten niezbędny do zwycięstwa element często pojawia się w retoryce Trzaskowskiego. Z zyskiem dla niego samego.

Kogo Rafał Trzaskowski nie powinien atakować w kampanii wyborczej?

Nieco inaczej sprawa się ma w przypadku Szymona Hołowni oraz Magdaleny Biejat (po części także Adriana Zandberga). Ci politycy od czasu do czasu są obiektem ataku kandydata KO oraz jego zaplecza politycznego. A to poważny błąd – poparcie marszałka oraz wicemarszałkini (a szczególnie ich elektoratów) będzie bowiem niezbędne w drugiej turze. Oczywiście jeśli włodarz Warszawy poważnie myśli o zwycięstwie. Bez masowego oddawania na niego głosu właśnie przez zwolenników Hołowni i Biejat Trzaskowski nie ma szans na pokonanie Nawrockiego. To oczywiste. Tak oczywiste jak to, że nie może sobie pozwalać na jakiekolwiek gesty i słowa, które obraziłyby tych wyborców i skłoniły ich do tego, że 1 czerwca zostaną w domu.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Ważne wnioski po debacie prezydenckiej. Trzaskowski wygrywa, zadyszka Nawrockiego i kompromitacja ekstremum

Z tego wynika prosta zasada – reprezentanci Trzeciej Drogi i Lewicy mogą (i muszą w zasadzie, biorąc pod uwagę ich interesy i interesy ich partii) obecnie atakować kandydata KO, natomiast on nie może odpłacać im pięknym za nadobne. Dlaczego? Bo to on będzie potrzebował ich wyborców w drugiej turze, a nie oni jego. Niezbyt to skomplikowane, a jednak jakby z oporem docierało do sztabowców Trzaskowskiego (o jego wyborcach nie wspominając).

Każda krytyczna uwaga pod adresem Hołowni i Biejat, każde ich postponowanie może skutkować zniechęceniem zwolenników obojga polityków do udziału w drugiej turze. Z tego właśnie powodu wiceszef PO i jego ludzie powinni każdego dnia komplementować reprezentantów innych ugrupowań koalicyjnych, a nie ich krytykować. Być może efektem tego będzie nieco niższe poparcie Trzaskowskiego w pierwszej turze (bo część wyborców uzna takie komplementy za powód do przerzucenia swojego poparcia na Hołownię i Biejat), ale opłaci się to w drugiej turze, bo taki elektorat bardzo chętnie przerzuci w niej swoje poparcie na takiego miłego wcześniej kandydata KO. Nie mówiąc już o marszałku i wicemarszałkini, którym także łatwiej będzie go poprzeć.

Wybory prezydenckie 2025: Po co Rafał Trzaskowski atakuje Sławomira Mentzena?

Wreszcie kwestia trzecia – stosunek do Mentzena. O ile trudno zrozumieć zaczepki „trzaskowców” wobec Hołowni i Biejat, o tyle nie sposób pojąć ostrych ataków wyborców i działaczy KO na szefa Konfederacji. Zapewne większość jego zwolenników poprze w drugiej turze Nawrockiego, ale jakaś część nie będzie miała na to ochoty. Im mniej złośliwości usłyszą do 18 maja pod adresem swego idola ze strony kandydata KO i jego ludzi, tym łatwiej będzie im potem oddać głos przeciwko reprezentantowi PiS. Nie ma w tym żadnej magii, raczej prosty mechanizm psychologiczny. Bez przynajmniej części głosów zwolenników Mentzena Trzaskowskiemu trudno będzie 1 czerwca wygrać. Dlatego tak trudno pojąć ataki w jego wykonaniu (oraz w wykonaniu jego zwolenników) na szefa Konfederacji. Bardziej to przypomina jakąś kompulsję niż marketingowy plan.

Czytaj więcej

Marek Migalski: Konfederacja i kult młodości. Dlaczego uwierzyliśmy, że jesteśmy dziadersami?

Źle o Nawrockim, dobrze o Hołowni i Biejat, w ogóle o Mentzenie – taka właśnie retoryka byłaby zalecana Trzaskowskiemu. Choć retoryka to nie strategia i sama wyborów nie wygra. Od czegoś trzeba jednak zacząć. Zwłaszcza pod koniec kampanii.  

Atakowanie „obywatelskiego” kandydata popieranego przez PiS jest warunkiem koniecznym zwycięstwa Rafała Trzaskowskiego, bowiem usunięcie z Belwederu pomocnika Jarosława Kaczyńskiego jest sensem tego starcia. Przynajmniej dla lwiej części elektoratu Koalicji Obywatelskiej. Dlatego prezydent Warszawy nie popełnia błędu, często krytykując Karola Nawrockiego i wywołując tym entuzjazm swojego elektoratu. Bycie na kontrze wobec PiS jest niejako wpisane w „polityczne DNA” wyborców (i działaczy) Platformy, więc trudno się dziwić, że ten niezbędny do zwycięstwa element często pojawia się w retoryce Trzaskowskiego. Z zyskiem dla niego samego.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Donald Trump, mistrz porażki
Opinie polityczno - społeczne
Wybory prezydenckie zostały rozstrzygnięte. Wiemy już, co zrobi nowy prezydent
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Po spotkaniu z Zełenskim w Rzymie. Donald Trump wini teraz Putina
Opinie polityczno - społeczne
Hobby horsing na 1000-lecie koronacji Chrobrego. Państwo konia na patyku
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
felietony
Życzenia na dzień powszedni
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne