Kolejna, szósta już edycja trójstronnego dialogu odbędzie się tym razem w Seulu. Powrót do rozmów odbędzie się po 3 latach przerwy spowodowanej terytorialnymi sporami między Chinami a Japonią. Każda z zainteresowanych stron ma zresztą niezałatwione sprawy dotyczące fragmentów terenu, które teoretycznie należą nie do tych co powinny. Poza tymi kwestiami, które dotyczą bezpośrednio tych trzech państw pojawi się z pewnością morze Południowochińskie. Teren, o którym przez ostatni tydzień mówiły media na całym świecie. Amerykanie po kilkunastu miesiącach zapowiadania, że chińska polityka zezwalająca na tworzenie sztucznych wysp na terenach należących do Wietnamu i Filipin zasługuje wreszcie na reakcję. Wysłano okręt wojenny, który miał zademonstrować Pekinowi, że wody, do których rości sobie wyłączne prawa, należą do wszystkich. Prowokacja przeszła bez odwetu namacalnego, jednak od poniedziałkowej nocy Waszyngton mieszany jest z błotem zarówno przez chińskich generałów, polityków jak i zwykłych internautów. Na tym polu pojawia się także przestrzeń do reakcji ze strony japońskiej. Premier Shinzo Abe zapowiadał, że wprowadza kraj na drogę proaktywnego pacyfizmu, który pozwoli mu bronić interesów swoich sojuszników w razie zagrożenia. Czy jednak, gdy chiński okręt zagrozi jednostce US Navy, Japończycy zaryzykują podjęcie akcji? Chińczycy zapewniają, że Tokio nie ma żadnego interesu w tym, co dzieje się na morzu Południowochińskim. Korea Południowa apeluje do wszystkich o spokój, by chronić interesy i morskie korytarze handlowe przechodzące przez spornym region. Z pewnością spory terytorialne będą jednym z głównych tematów rozmów przy trójdzielnym stole w Tokio. Premier Abe już dał do zrozumienia, że nie przywykł do zapominania uraz. Nie wyraził zgody na pobyt podczas szczytu w seulskim hotelu Lotte, ponieważ pamiętał, że przed rokiem odmówił on organizowania uroczystości rocznicowych japońskich Sił Samoobrony. Dla Koreańczyków impreza związana z promowaniem jakichkolwiek wydarzeń związanych z japońskim wojskiem byłaby nie do pomyślenia. Zbyt silne są nastroje antyjapońskie i chęci rewizjonistyczne. Korea wraz z Chinami nie uznają, że Japonia w wystarczający sposób przeprosił do tej pory za zbrodnie z czasów wojny. Podobne nastroje można było usłyszeć także podczas konferencji poświęconej porozumieniu japońsko-koreańskiemu na wzór doświadczeń Polski i Niemiec w zakresie rekoncyliacji. Ważne wydarzenie dla obu ambasad organizowała Polska Akademia Nauk 27 października w Pałacu Staszica w Warszawie. Choć debata miała upływać w duchu porozumienia i budującego przebaczenia, jeden z japońskich profesorów obstawał wciąż przy stanowisku, że to Japonia mogłaby się domagać odszkodowania od Korei ze względu na spore ilości infrastruktury pozostawionej po wojnie na terenie półwyspu. Należy pamiętać, że rzekome inwestycje w obie Koree miały miejsce podczas kilku dekad japońskiej okupacji, a produkcja z podbitego kraju szła w całości na potrzeby Tokio, a nie dla miejscowej ludności. Zarzut ze strony japońskiej był zatem iście bezsensowny. Można też przypomnieć wydarzenie historyczne, które także ociera się o nonsens i kategorie "nie do wiary". 8 sierpnia 1973 w jednym z japońskich hoteli w Tokio doszło do porwania Kim Dae-Junga, późniejszego prezydenta Korei Południowej i jedynego w dziejach kraju laureata Nagrody Nobla. Nieżyjący już Kim był wówczas zasłużonym liderem opozycji, który we własnym kraju nie czuł się nazbyt pewnie o swoje życie. Wyjechał na pewien czas do sąsiedniego kraju, w którym jak się spodziewał nic złego miało mu nie grozić. Jednak to właśnie w Japonii porwali go południowokoreańscy agenci i - zgodnie z późniejszymi wspomnieniami prezydenta - brali pod uwagę nawet utopienie go na pełnym morzu w drodze między Japonią a Koreą. Do akcji o kryptonimie "Operacja KT" w 2007 roku przyznała się południowokoreańska agencja wywiadowcza. Kto wie, czy podobnych historii nie wcielonych w życie nie znalazłoby się więcej w relacjach między oboma krajami. Szczyt w Seulu z pewnością jest dobrym krokiem na drodze do poprawy skomplikowanego zapętlenia losów na sposób azjatycki. Czy tak się stanie, dowiemy się już niedługo.