W spekulacjach, kogo PiS wystawi w wyścigu prezydenckim, pomija się jedną najważniejszą rzecz, a mianowicie to, że dla Jarosława Kaczyńskiego o wiele ważniejsze niż zwycięstwo w nim jest to, jak zachowa się po wyborach pisowski nominat i jakie będzie miało to konsekwencje dla pozycji prezesa w partii oraz na prawicy. Mówiąc wprost – Kaczyński woli przegrać w tych wyborach, niż postawić na kandydata, który w przypadku wygranej (lub przegranej) ukradnie mu jego formację lub ograniczy wpływy na całej scenie politycznej. Dlatego właśnie szuka nowego Andrzeja Dudy – nie kogoś, jak się mylnie mniema, kto może wygrać, ale przede wszystkim kogoś, kto będzie powolny, pozbawiony politycznych talentów i nie zagrozi jego pozycji w partii i poza nią.