Przemysław Prekiel: Lewica może skorzystać na samodzielnym starcie w wyborach

Decyzja Donalda Tuska o samodzielnym starcie PO w wyborach samorządowych może okazać się dla Lewicy szansą na odbudowanie własnej tożsamości.

Publikacja: 05.02.2024 20:31

Dla Lewicy wybory samorządowe będą wielkim sprawdzianem z kilku powodów

Dla Lewicy wybory samorządowe będą wielkim sprawdzianem z kilku powodów

Foto: PAP/Rafał Guz

Elektorat lewicy od lat należy do najbardziej odległych od PiS. Każda inicjatywa, która sprawia, iż obóz PiS ma szansę dużo stracić, przyjmowana jest w tym kręgu z aprobatą. Z zapowiedzi, które publicznie składał współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń, wynikało, że PO i Nowa Lewica powinny startować razem do wyborów samorządowych oraz europejskich. Podobne gesty o współpracy składał drugi współprzewodniczący Włodzimierz Czarzasty. Bardziej wstrzemięźliwi z kolei byli politycy PO, którzy jak na razie peanów na cześć lewicy nie wygłaszają. I trudno im się dziwić, bowiem partia Donalda Tuska już dawno przejęła spory elektorat dawnego SLD, a współpraca z lewicą w samorządzie od lat kwitnie, bez konieczności wspólnego startu i robienia miejsca na listach politykom lewicy. Donald Tusk, kierując się zapewne wewnętrznymi badaniami, obliczył, iż wspólny start z Lewicą nie jest mu do niczego potrzebny. Jeszcze kilka miesięcy temu takie postępowanie określone byłoby graniem na rzecz PiS.

Czytaj więcej

Adrian Zandberg: Na te pytania Tobiasz Bocheński z gracją unika odpowiedzi

Zmienny elektorat Nowej Lewicy

Elektorat lewicy od lat zmienia swoje ideowe oblicze. Nie jest to już sentymentalny elektorat tęskniący za czasami PRL, mocno mundurowy, a jednocześnie kulturowo zachowawczy i umiarkowanie lewicowy w kwestiach gospodarczych. Dziś to w dużej mierze elektorat postnowoczesny, stawiający przede wszystkim na kwestie kulturowe, które są bardzo atrakcyjne dla wielkomiejskiej klasy średniej, która, jak pokazały ostatnie wybory parlamentarne, dominuje w obecnym elektoracie lewicy. Siłą lewicowych wyborców jest dziś w dużej mierze młodzież z dużych ośrodków miejskich. Największe poparcie – ponad 13 proc. – lewicowa koalicja otrzymała w miastach od 500 tys. mieszkańców, straciła z kolei wielu zwolenników w peryferyjnych ośrodkach na Podlasiu czy na terenach dawnych Ziem Odzyskanych.

Czytaj więcej

Sondaż: Trzaskowski, Hołownia, Tusk? Kto kandydatem większości na prezydenta?

Donald Tusk jak mało kto potrafi ten lewicowy elektorat odbić. Robi to konsekwentnie od lat, czego symbolem stało się wielu polityków dawnego SLD, którzy dziś są trzonem partii Donalda Tuska, jak Bartosz Arłukowicz czy Marek Borowski. Lider PO od lat, zazwyczaj przed wyborami parlamentarnymi, podkradał lewicowych posłów i lewicowe posłanki, biorąc ich na swoje listy. Ta konsekwentna strategia powinna być dla Lewicy ostrzeżeniem. Dla PO ewentualny wspólny start z Nową Lewicą nie wydawał się być atrakcyjny, a ewentualne straty, jak ciągły skręt partii w lewo, mogły zniechęcić bardziej umiarkowanych wyborców tej partii.

Partia Biedronia i Czarzastego musi zbudować własną agendę

Dla partii Czarzastego i Biedronia wybory samorządowe będą wielkim sprawdzianem z kilku powodów. Przede wszystkim przy dużej frekwencji rola mniejszych podmiotów politycznych będzie niezwykle trudna, a ordynacja do sejmików sprzyja silniejszym. Dochodzi do tego poparcie dla Lewicy, które nie przekracza 10 proc., a przy dużej polaryzacji może okazać się jeszcze niższe. Poza tym pierwszym i naturalnym sojusznikiem dla PO będzie Trzecia Droga, która dzięki zręczności Hołowni i strukturom terenowym PSL-u może być czarnym koniem tych wyborów. Partia ma stabilnie dwucyfrowe poparcie, co może wystarczyć, aby wspólnie z PO stworzyć koalicję i współrządzić w sejmikach. Lewica ma do stracenia zdecydowanie więcej, dlatego jej determinacja w dążeniu do wspólnego startu była większa, a ewentualne koszty, takie jak ideowe rozmycie czy coraz wyraźniejsze podobieństwo do PO, wydawały się mniejsze. Teraz jednak wszystko się zmieniło.

Dla PO ewentualny wspólny start z Nową Lewicą nie wydawał się być atrakcyjny, a ewentualne straty, jak ciągły skręt partii w lewo, mogły zniechęcić bardziej umiarkowanych wyborców tej partii

Liderzy Lewicy muszą postawić na sprawdzoną strategię i budować własną agendę. W 2018 roku komitet SLD Lewica Razem wprowadził na terenie kraju 11 radnych do sejmików. Powtórzenie tego wyniku 7 kwietnia może okazać się ponad możliwości. Liderzy Lewicy nie odrobili bowiem lekcji z 15 października 2023 roku. Okazało się wówczas, że odróżnienie się od PiS-u i PO stanowi gwarancję sukcesu. Tę strategię doskonale obrała Trzecia Droga, która będąc daleko od PiS, nie uczestniczyła chociażby w Marszu Miliona Serc organizowanym przez PO, prowadząc własną kampanię.

Nowa Lewica musi liczyć przede wszystkim na siebie

Lewica musi zatem w pierwszej kolejności liczyć na siebie. W ostatnich wyborach samorządowych, będąc opozycją pozaparlamentarną, ówczesne SLD otrzymało ponad 6,5 proc. i milion głosów, co było świetnym wynikiem i potwierdzało, iż siłą partii był zdyscyplinowany elektorat i struktury, które wielokrotnie ją ratowały. Ten wynik pozwolił rok później SLD wejść, już w lewicowej koalicji, do Sejmu. Był to jednak wynik przy niezbyt wysokiej frekwencji, która z kolei sprzyja mniejszym podmiotom politycznym. Bez dobrego wyniku w wyborach samorządowych trudno będzie wyobrazić sobie funkcjonowanie Nowej Lewicy na dłuższą metę, gdyż brak sukcesu spowoduje zapewne rozpad wielu lokalnych struktur, bez których w demokracji parlamentarnej przetrwać nie sposób. Im szybciej liderzy Lewicy zrozumieją, że strategia przytulania się do PO jest nieskuteczna, tym większa szansa na to, że Lewica w ogóle przekroczy próg wyborczy po następnych wyborach parlamentarnych.

Autor

Przemysław Prekiel

 Publicysta, politolog, autor biografii Stanisława Dubois i Ludwika Cohna

Elektorat lewicy od lat należy do najbardziej odległych od PiS. Każda inicjatywa, która sprawia, iż obóz PiS ma szansę dużo stracić, przyjmowana jest w tym kręgu z aprobatą. Z zapowiedzi, które publicznie składał współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń, wynikało, że PO i Nowa Lewica powinny startować razem do wyborów samorządowych oraz europejskich. Podobne gesty o współpracy składał drugi współprzewodniczący Włodzimierz Czarzasty. Bardziej wstrzemięźliwi z kolei byli politycy PO, którzy jak na razie peanów na cześć lewicy nie wygłaszają. I trudno im się dziwić, bowiem partia Donalda Tuska już dawno przejęła spory elektorat dawnego SLD, a współpraca z lewicą w samorządzie od lat kwitnie, bez konieczności wspólnego startu i robienia miejsca na listach politykom lewicy. Donald Tusk, kierując się zapewne wewnętrznymi badaniami, obliczył, iż wspólny start z Lewicą nie jest mu do niczego potrzebny. Jeszcze kilka miesięcy temu takie postępowanie określone byłoby graniem na rzecz PiS.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?