Szacunki są prawdopodobne i rzeczywiście świadczyłyby o dużym zainteresowaniu medialnym. Jednak wiadomość nie zrobiła zbytniego wrażenia ani na krakowianach, ani na lokalnych dziennikarzach. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. W zeszłym roku Kraków odwiedziło 10 mln turystów, w tym ponad 4 mln zagranicznych. Tym razem tylko w jednym, ostatnim, tygodniu lipca pod Wawel ma przybyć nawet 2,5 mln pielgrzymów. Delikatnie mówiąc, tego nie da się nie zauważyć, a przede wszystkim odczuć. Autokary i samochody, które zaparkują w tym czasie w mieście, zajmą 82 km ulic! Lokalnym przebojem medialnym lutego był wywiad prezydenta miasta Jacka Majchrowskiego dla Radia Kraków. Podpuszczony nieco przez dziennikarza pytaniem, czy na czas ŚDM „lepiej wziąć urlop?", prezydent odpowiedział: „Zachęcam państwa do tego. Może być ciężko". Dodatkowo prof. Majchrowski potwierdził, że w tym czasie komunikacja miejska będzie mogła zaspokoić jedynie 40 proc. potrzeb, więc miejskie podróże trzeba będzie odbywać pieszo, bo „pielgrzymka ma to do siebie, że odbywa się na piechotę". Tak oto 750 tys. krakowian dowiedziało się, że alternatywą jest wyjazd z miasta lub tygodniowa miłość do walkingu.
Dwa tygodnie później miejski portal LoveKrakow doniósł, że możliwe jest przeniesienie miejsca spotkania młodzieży z papieżem z błoń w Brzegach pod Wieliczką na Błonia w Krakowie. Portal powoływał się przy tym na niejasną wypowiedź wojewody Pilcha, której pozostałe media nie mogły potwierdzić, bo wojewoda był nieuchwytny z powodu wyjazdu do stolicy na obrady rządu w sprawie specustawy dotyczącej... ŚDM. Zamieszanie w lokalnych mediach trwało cały dzień, bo taka zmiana wywracałaby do góry nogami cały plan organizacji Światowych Dni, który i tak jest pełen znaków zapytania.
Błonia w Brzegach po kilku godzinach opadów mają tendencję do zamieniania się w błotniste pole, a organizacja spotkania papieża z młodzieżą w tym miejscu przez wiele miesięcy opierała się na założeniu zamknięcia pobliskiego 10–20-km odcinka autostrady A4 i zamienienia go w parking dla autobusów z pielgrzymami. Sęk w tym, że pod koniec lutego nie zgodziło się na to Ministerstwo Infrastruktury, a planu B nie ma. Aha. Sama ewakuacja błoń po spotkaniu potrwa osiem godzin, a niektórzy pielgrzymi będą musieli do swoich autobusów maszerować jeszcze ponad cztery godziny.
Tymczasem kard. Dziwisz zaapelował do dziennikarzy: „Piszcie o Światowych Dniach Młodzieży obiektywnie i pozytywnie". W opisanej sytuacji jednych żurnalistów ta prośba rozbawiła, a dla innych jest sporym wyzwaniem. No, ale myślmy pozytywnie i – jak to ujął prezydent Krakowa – „zobaczymy, jak wyjdzie".