Jędrzej Bielecki: Latynosi nie potępiają Putina

Kontynent ma broń i amunicję, które mogłyby uratować Ukraińców. Ale ich im nie da.

Publikacja: 16.02.2023 03:00

Prezydent Meksyku Andres Manuel Lopez Obrador (na zdjęciu) potępił już nie tylko Joe Bidena, ale naw

Prezydent Meksyku Andres Manuel Lopez Obrador (na zdjęciu) potępił już nie tylko Joe Bidena, ale nawet Olafa Scholza za zgodę na dostarczenie Ukraińcom leopardów.

Foto: MICHAEL BALAM / AFP

Waszyngton już kilka tygodni temu zaproponował państwom Ameryki Łacińskiej zastąpienie nowym uzbrojeniem ze Stanów starego rosyjskiego, jeśli trafi ono w ręce Kijowa. Jednak od Meksyku po Argentynę i Chile do dziś USA nie otrzymały pozytywnej odpowiedzi.

„Financial Times” wylicza, jak poważny arsenał jest tu w grze. Kolumbia, Peru, Meksyk, Argentyna, Brazylia i Ekwador mają na przykład rosyjskie helikoptery transportowe MiG, rakiety oraz pociski antypancerne. Peru mogłoby dodatkowo zaoferować myśliwce MiG i Suchoj. Chile i Brazylia dysponują czołgami Leopard, których tak bardzo poszukuje Kijów. Kontynent, na którym nie toczą się żadne wojny międzynarodowe, mógłby przynajmniej przez jakiś czas się bez nich obyć.

To jednak byłoby głęboko sprzeczne ze sposobem, w jaki Latynosi patrzą na świat. Lata wykorzystywania ich przez USA, które traktowały Amerykę Łacińską jako swoje „patio trasero” (tylne podwórko), doprowadziły do wykucia doktryny o bezwzględnym wstrzymywaniu się przed interwencją w sprawy obcego państwa. Właśnie dlatego świeżo wybrany prezydent Brazylii Ignacio Lula da Silva zapowiedział nawiązanie stosunków dyplomatycznych z Wenezuelą, choć rządzący nią dyktator Nicolas Maduro doprowadził do ruiny ten potencjalnie niezwykle bogaty kraj. I właśnie dlatego Lula chce zachować neutralność w konflikcie ukraińsko-rosyjskim, nawet jeśli po początkowo skandalicznych komentarzach, w których twierdził, że nie wie, kto jest winny tej wojnie, zdobył się na potępienie Putina.

Czytaj więcej

Raport „Military Balance”: Rosja straciła około 50 procent czołgów podstawowych

Wola zachowania neutralności jest tym silniejsza, że z perspektywy Ameryki Łacińskiej konflikt za wschodnią granicą Polski jest kolejną odsłoną zimnej wojny, starcia Waszyngtonu z Moskwą. Może już nie ma wymiaru ideologicznego, bo Związek Radziecki i jego komunistyczna ideologia trafiły do śmietnika historii, ale jednak chodzi wciąż o kraj, który odważył się oprzeć temu, co Latynosi postrzegają jako „amerykański imperializm”. Jest to odczucie tym mocniejsze, że dziś we wszystkich dużych krajach tej części świata znów rządzi lewica. Stąd jeden z jej najbardziej prominentnych przywódców, prezydent Meksyku Andres Manuel Lopez Obrador, potępił już nie tylko Joe Bidena, ale nawet Olafa Scholza za zgodę na dostarczenie Ukraińcom leopardów.

Ale aby zrozumieć latynoski punkt widzenia, trzeba też uświadomić sobie, że choć chodzi o państwa, gdzie przemoc jest wyjątkowo duża, w tym z rąk gangów narkotykowych, to wojny są tu zasadniczo nieznane. Za tą jedyną, którą toczyli (wraz z Argentyną i Urugwajem) przeciw Paragwajowi w latach 1864–1870, Brazylijczycy do dziś czują takie wyrzuty sumienia, że zbudowali na granicy ze swoim sąsiadem jedną z największych elektrowni wodnych świata w Iguazu i dostarczają mu połowę pochodzącej stąd mocy. Auschwitz jest więc dla Latynosów czymś niezrozumiałym. A kiedy prezydenci Argentyny Alberto Fernandez czy Chile Gabriel Boric przekonują, że trzeba jak najszybciej doprowadzić do zawieszenia broni, pokoju między Ukrainą i Rosją, można wierzyć w szczerość ich intencji. Podobnie jak kiedy Lula chce wystąpić w roli mediatora między Kijowem i Moskwą.

Czytaj więcej

Gen. Skrzypczak: Wcale nie dajemy Ukrainie nowoczesnych systemów walki, tylko wyciągamy coś z lamusa

Ale jest też aspekt gospodarczy. W krajach o największej polaryzacji dochodów na świecie wzrost cen energii czy żywności w wyniku wojny oznacza, że setki milionów osób nie tyle muszą żyć skromniej, jak to jest gdzie indziej, ile nie mogą już jeść do syta. Ta tragedia jest tym większa, że zbiegła się z katastrofalnymi skutkami pandemii i kryzysem gospodarczym w Chinach, które są głównym klientem na latynoskie surowce. Dodatkowo takie kraje jak Brazylia czy Argentyna nie mogą znaleźć substytutów na import rosyjskich nawozów, bez których produkcja żywności nie jest tu możliwa.

Postawa Latynosów wydatnie przyczynia się jednak do tego, że zachodnie sankcje nie zdołały rzucić rosyjskiej gospodarki na kolana: skurczyła się ona o ledwie 2 proc. w 2022 r. A to daje Putinowi możliwość dalszego zabijania niewinnych ludzi.

Waszyngton już kilka tygodni temu zaproponował państwom Ameryki Łacińskiej zastąpienie nowym uzbrojeniem ze Stanów starego rosyjskiego, jeśli trafi ono w ręce Kijowa. Jednak od Meksyku po Argentynę i Chile do dziś USA nie otrzymały pozytywnej odpowiedzi.

„Financial Times” wylicza, jak poważny arsenał jest tu w grze. Kolumbia, Peru, Meksyk, Argentyna, Brazylia i Ekwador mają na przykład rosyjskie helikoptery transportowe MiG, rakiety oraz pociski antypancerne. Peru mogłoby dodatkowo zaoferować myśliwce MiG i Suchoj. Chile i Brazylia dysponują czołgami Leopard, których tak bardzo poszukuje Kijów. Kontynent, na którym nie toczą się żadne wojny międzynarodowe, mógłby przynajmniej przez jakiś czas się bez nich obyć.

Pozostało 84% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Strzembosz: Czego chcemy od Europy?