Przed erą politycznej poprawności ludzi podejrzewanych o obłęd zwano czubkami. Nie twierdzę, że to elegancko, ale do tych, którzy w Berlinie odcięli czubek choinki, jakoś wyjątkowo to określenie pasuje. Tzw. klimatyczni aktywiści naprawdę zachowują się tak, jakby postradali zmysły.

15-metrowa choinka pod berlińską Bramą Brandenburską to odpowiednik tej warszawskiej z placu Zamkowego. Stoi w centralnym punkcie miasta jako symbol świąt. Dlatego całe Niemcy i kawałek Europy z zaskoczeniem odnotowały akcję organizacji Letzte Generation (czyli Ostatnia Generacja – nazwa nieprzypadkowa), której członkowie ucięli drzewku czubek. „Klimatyczni aktywiści” uzasadnili to stwierdzeniem, że ich rodacy „widzą tylko wierzchołek katastrofy klimatycznej”.

Czytaj więcej

Mariusz Cieślik: Zimna wojna

Tak kończy się rok, który obfitował w podobne akcje. W Londynie oblano zupą słoneczniki van Gogha, w Poczdamie obrzucono purée ziemniaczanym obraz Moneta, a w Australii protestujący przykleili dłonie do dzieła Picassa. Człowiek o zdrowych zmysłach reaguje na to wzruszeniem ramion i pytaniem, czy aby ich pomysłodawcy nie są idiotami. A może nawet czubkami. Co ma globalne ocieplenie do van Gogha albo choinki? Nie sposób zrozumieć. Ale cóż, bunt młodych ludzi, a klimatyczni aktywiści są młodzi, często przybiera pokraczne formy. Stąd częściowo bierze się pobłażliwość służb porządkowych. Częściowo jednak wynika też z uznania ich racji.

Oczywiście, lepiej, kiedy młodzi ludzie ucinają czubek choinki, niż jak podkładają bomby, co robili w Niemczech ich dziadkowie w czasach terrorystycznej RAF. Wydaje się jednak, że święta Bożego Narodzenia to dobry moment, by postawić pytanie o przyczyny klimatycznego radykalizmu. Przecież najbardziej zaangażowani „aktywiści klimatyczni” posuwają się do postulatu ograniczenia przyrostu naturalnego. Zapominają, że gdyby ich rodzice usłuchali podobnych wezwań, nie byłoby ich na świecie. Ich guru Yuval Noah Harari to skrajny utalitarysta, postrzegający człowieka w zasadzie wyłącznie w perspektywie biologicznej. I to jest właśnie klucz do odczytywania ich postaw. Duchowa próżnia, jaką pozostawiło po sobie w świecie Zachodu chrześcijaństwo, wypełnia się właśnie takimi zachowaniami. Skoro nic innego poza niszczoną przez człowieka planetą nie ma, to trzeba za wszelką cenę chronić to, co jest. W związku z tym dopuszczalne są najbardziej radykalne i najdziwniejsze zachowania: żeby przebudzić uśpioną ludzkość. Cóż, jak mówi klasyk, taki mamy dziś klimat.