Wobec mroźnej zimy, inflacji i bankructw słabszych firm (co przełoży się na rosnące bezrobocie) obecną władzę uratowałby tylko potężny zastrzyk gotówki. Aby po niego sięgnąć, trzeba jednak spełnić podstawowe warunki, jakie stawia Komisja Europejska i na jakie już się wstępnie zgodziliśmy, przedstawiając jej Krajowy Plan Odbudowy. Wszyscy zainteresowani dobrze wiedzą, że ten plan powstawał przed wojną w Ukrainie i przed europejskim kryzysem, więc tylko częściowo jest wykonalny. W sprawach „zielonej energii” i walki z zanieczyszczeniem planety zapisane tam „kamienie milowe” byłyby kamieniami młyńskimi u szyi. Ale by spełnić wymogi dotyczące praworządności, potrzebna jest tylko jedna burzliwa noc sejmowa z przepychaniem pisanych na kolanie ustaw i wzajemnym wymyślaniem sobie już nie od „miękiszonów”, ale agentów. Partia rządząca robiła to niejeden raz i doszła do wprawy, ale tym razem musiałaby to zrobić po skrwawionym trupie ministra Ziobry.
Czytaj więcej
Wyborca Zjednoczonej Prawicy ma prawo czuć się kompletnie zagubiony. Wmawia mu się, że jak PiS przegra wybory, to Polska straci suwerenność, tymczasem Ziobro twierdzi, że to rząd PiS sam się niemal już pozbył tej suwerenności.
Nikt nie będzie go żałował, bo ustawy przywracające pluralizm w Krajowej Radzie Sądownictwa i odsuwające „neosędziów” od orzekania poprze opozycja i ogłosi jako swój triumf. Będzie on jednak krótkotrwały: w ciągu pierwszych miesięcy 2023 r. unijne pieniądze napłyną i to PiS, a nie opozycja, będzie je rozdawać. Ruszą budowy i zamykane dziś fabryki, będzie z czego dorzucić do niezawodnego „socjalu”, więc skoczą w górę słupki poparcia. Parę miesięcy z rządem mniejszościowym jakoś się przetrwa. Trzeba tylko działać szybko, by przed wyborami ludzie poczuli się cieplej i bezpieczniej; w 2023 roku będzie za późno, błogosławionych skutków nie da się skonsumować przed jesienią.
Dlaczego rządzący nie idą w tę stronę? Czy tak kochają Ziobrę i ziobrystów? Czy może Prezes już tak polubił „dobrą zmianę” w sądownictwie, że woli polec, niż ją porzucić? A może w przepastnych sejfach Ministerstwa Sprawiedliwości zgromadzone są jadowite teczki, które partyjka mająca – prawem kaduka – solidarność w nazwie ujawni, gdy poczuje się zagrożona? Chyba tak, bo innego powodu nie widzę.