Ludzie uciekający przed wojną gdzieś w głębi odczuwają nadzieję, że przyszłość jeszcze gdzieś tkwi. I słusznie! Skupieni na uciekającej teraźniejszości zapominamy o tym. Można powiedzieć, że ten optymizm tylko zwierzęca chęć przetrwania, jednak nawet jeśli, to jest to głęboki, fundamentalny dowód na nasze zaufanie do życia.
Kiedy kładziemy się spać, to rzadko, poza momentami trudnymi, myślimy o tym, czy obudzimy się kolejnego dnia. Ufamy w to, że znów zobaczymy światło. A kiedy oszczędzamy, to z myślą o „kiedyś”. Gdy budujemy dom, to jesteśmy niemal pewni, że jutro uda nam się dołożyć kolejną cegłę lub wylać metr sześcienny betonu. A gdy człowiek maluje, to często z przekonaniem, że jutro będzie mógł zobaczyć swój obraz. Gdy kupujemy kupon w grze losowej, to z ekscytacją oczekujemy ogłoszenia wyników. Zapisujemy datę urodzin bliskich i planujemy urlopy, z myślą, że dożyjemy tych dni i będziemy je świętować. Kupujemy bilet do filharmonii z pewnością, że będziemy mogli znów posłuchać muzyki. Sadzimy drzewa, by dały cień i mamy zaufanie, że kiedyś w letni dzień ich cieniu będziemy czytać książkę. Przygarniamy zwierzę ze schroniska w przekonaniu, że jutro będziemy mogli je nakarmić.