Wątpliwości rozwiewa wszechwiedzący internet; wystarczy wpisać to jedno słowo, aby otrzymać lawinę wiadomości o seksie, orgazmach, miłostkach i rozwodach celebrytek wraz z ich rozebranymi fotkami. Wszystko jasne, prawda?

Ale gdzie przynależy spotykany czasem obraz podstarzałej pary wciąż trzymającej się za ręce? Do lamusa! – odpowie ktoś napchany smakowitym pokarmem z powyższego źródła. Jakże to niedzisiejsze; mogliby zatroszczyć się o własny sukces niekoniecznie z tym samym partnerem. Miłość – także wtedy, gdy ukrywa się pod kryptonimem solidarności – jest skierowana ku innemu człowiekowi, jest relacją dawania i brania, gdzie nie oblicza się wzajemnego salda. Sukces to jej przeciwieństwo; jest samolubny i niemiłosierny. Nie zna on partnera, tylko współzawodników, których trzeba ograć i wyprzedzić. Jeśli do miłości potrzebni są inni, a przynajmniej para, to sukces osiąga się przez autoerotyzm: jestem sprawniejszy od was, a nawet doskonały! Do sukcesu niezbędna jest jedynie widownia, która – jak na stadionie – wyraża aplauz lub potępienie. Ale jej wrzaski nie tworzą relacji, nie otrzymuje w zamian ani okruchu miłości.

Więc czym jest miłość i gdzie przynależą te niedzisiejsze relacje nierozerwalnych par? Jak zawsze – gdy chodzi o wielkie pytania – odpowiedź jest prosta. Bo przecież uśmiech na starzejących się twarzach nie bierze się z lękliwego przestrzegania przykazań i tzw. dobrych form, aby nie naruszyć któregoś paragrafu i szans na zbawienie albo na dobrą pamięć potomnych. Przecież ta beztroska wobec upływu czasu nie bierze się ze skrzętnego gromadzenia wyrzeczeń i postów, bo przecież można było zaznać rozkoszy oferowanych nie tylko w internecie, ale wybrano powściągliwość. Bierze się po prostu z wzajemnego dobra. Można przyjść do takiego partnera (partnerki) i wyznać: zawiodłem, nie okazałem się godny twojego zaufania, a on (ona) nie powie złego, raniącego słowa, tylko przytuli.

Miłość bierze się z dobra, a dobro rodzi się z miłości. Powiadamy, że ma niejedno imię, ale do jednego się sprowadza. Wielkim szczęściem jest taka miłość; ja sam odrzuciłem swoją szansę, ale wiem o tym dopiero na starość, która jest mądra po niewczasie.