Po zawarciu porozumienia, na popołudniowym wiecu Majdan (Plac Niezależności) zaroił się od rodzin z dziećmi. Odświętnie ubrane, z pomarańczowymi wstążkami, kwiatami, znaczkami te dzieci wniosły na Majdan nieznaną mi nigdy wcześniej i nigdy potem atmosferę radości i szczęścia, bezpieczeństwa. W kolejnych miesiącach i latach bywałem w różnych miastach, miasteczkach i wioskach w całej Ukrainie. Wszędzie i na każdym kroku widziałem niezwykłą opiekuńczość wobec dzieci. Widziałem to w dbałości o ubranie, w spokojnym ciepłym głosie matek i ojców, gdy rozmawiali z dzieckiem, w tym, że nigdy nie usłyszałem, aby ktoś krzyknął, czy strofował dziecko. Obserwowałem tylko cierpliwe, spokojne tłumaczenie. W Iwanofrakiwsku w sobotni wieczór ojciec przez ponad godzinę stał ze swoją paroletnią córeczką i cierpliwie tłumaczył, że nie może dzisiaj kupić jej tej zabawki, bo sklep jest zamknięty. Tylko że ta zabawka była tuż, tuż, na wyciągnięcie rączki, pięknie oświetlona w sklepowej witrynie.