Brexit jest dla Europy jak Fukushima dla Japonii. Niespodziewany i tragiczny. Samo pytanie – być czy nie być w Unii Europejskiej – wydawało się szalone, a co dopiero odpowiedź z 23 czerwca 2016 roku.
Wstrząs wykoleił elity z utartego szlaku i dotknął na jeden dzień rynków oraz zwykłych ludzi. Ministrowie spraw zagranicznych Niemiec oraz Francji rzucili na stół pomysł – więcej Unii w Unii – jako standardową terapię, która nie działa zapewne z uwagi na zbyt małą dawkę leku – teraz będzie jeszcze więcej. W Polsce naczelny polityk zaproponował nowe traktaty: nowe powinny być chyba inne od niemiecko-francuskich, a więc mniej Unii w Unii. Sumując, wygląda na to, że traktatowo będzie mniej więcej bez zmian, na razie. Europejczycy po jednym dniu niespokojnego zaciekawienia zajęli się swoimi sprawami, sądząc, że i tak nic od nich nie zależy. Rynki zdyskontowały zmianę i powróciły do trendów – giełda amerykańska testuje maksima, a polska minima.