Mąż stanu patrzy dalej niż najbliższe wybory, kieruje nim interes państwa, a nie przywiązanie do stołka. Mężem stanu był Churchill, bo zwycięstwo nad hitlerowską Rzeszą rysowało się niebotycznie daleko, a obiecać mógł tylko „krew, pot i łzy”. Był nim Piłsudski, gdy w przewidywaniu klęski państw centralnych dał się zamknąć w twierdzy, by nie naruszyć niepodległościowej nadziei. Ale czy pozostał nim do końca życia? W czasach procesu brzeskiego i Berezy Kartuskiej?

Mało mamy szczęścia do mężów stanu. Może był nim Wałęsa w swoich najlepszych porywach, chyba Balcerowicz, na pewno Mazowiecki, nim uwierzył, że wygra wybory przeciw Wałęsie. Prezydent Truman powiedział kiedyś, że mężem stanu jest ten, kto umarł co najmniej 15 lat temu. Ale patrząc do tyłu o 15 i więcej lat, jakoś ich w naszym kraju nie widać, kłębi się tylko hałastra polityków zapatrzonych w słupki poparcia.

Czytaj więcej

Lex Kaczyński zwalnia. Opozycja przeciw, prezydent ma wątpliwości

Ale jak nazwać tych – także na najwyższych fotelach – którzy aby utrzymać władzę, narażają na szwank interesy obywateli, a nawet ich życie? Bardzo łatwo ich zidentyfikować. Od początku pandemii zmarło na Covid-19 ponad 105 tys. Polaków. W porównaniu z innymi państwami europejskimi wyróżnia nas nadspodziewanie wielka liczba zgonów. Co zrobiliśmy gorzej? Na początku pandemii można było dyskutować o środkach zaradczych i nazywać szczepionki „eksperymentem”, ale już od roku jest jasne: nie ma innej drogi jak masowe szczepienia i uniemożliwienie zakażania innych przez osoby niezaszczepione. Ale rządzący nie potrafią przeprowadzić ustawy, która by to wymuszała, bo mają w swoim obozie grupkę rozzuchwalonych antyszczepionkowców. Już dawno można było wesprzeć się głosami opozycji, tylko że następnym ruchem nowej większości mogłoby być konstruktywne wotum nieufności i odsunięcie PiS od władzy.

Dziś już za późno, żadne przeciwdziałanie nie cofnie omikrona. Podjęte w porę sprowadziłoby procent ofiar do poziomu państw kierujących się rozumem. Co najmniej połowa zgonów jest ceną zaniechania; spore miasto daremnie umarłych w zamian za ocalenie stołków. Jak nazwać polityków, którzy godzą się na taki haracz? Tymczasem wojna może wybuchnąć u naszych granic, stosunki ze światem zepsute – a oni nadal przy władzy.