Tomasz Bodył: Porządek musi być

Nauczmy policję i władzę stosować przepisy. Zacznijmy od drobnych rzeczy i na tym spróbujmy zbudować fundament dobrego państwa – pisze publicysta.

Aktualizacja: 03.06.2017 17:09 Publikacja: 01.06.2017 21:32

Tomasz Bodył: Porządek musi być

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Śmierć Igora Stachowiaka na posterunku policji dotyczy nas wszystkich. Każdy z nas zobaczył na własne oczy, że nasze państwo nie działa. Po prostu. Wszystkich zbulwersowało to, co stało się na wrocławskim komisariacie, jednak z publicznego, państwowego punktu widzenia dużo ważniejsze jest to, co się działo – a właściwie czego zabrakło – później.

Trzeba jasno powiedzieć, że przypadki nadużywania władzy przez policję zdarzały się zawsze, będą się zdarzały i nie ma sposobu, żeby to całkowicie wyeliminować, nie tylko w Polsce. Państwo musi mieć jednak narzędzia, by takie zdarzenia identyfikować, a sprawców odpowiednio karać. Po prostu państwo musi takie przypadki ograniczyć do minimum. Najbardziej w tej sprawie bulwersuje mnie to, że żaden przedstawiciel żadnego państwa tak naprawdę nie ruszył palcem, żeby z tym cokolwiek zrobić. Zarówno policja, jak i prokuratura miały pełną wiedzę, co się wydarzało, a przez rok nic nowego nie wyszło na jaw. Dziś w końcu ktoś stracił pracę, tyle tylko że na miejsce zwolnionych policjantów przyjdą następni. Zostaną oni wybrani jednak przez tych samych decydentów, według tych samych kryteriów, co poprzednicy, czyli jednych funkcjonariuszy wymienimy na ich klony. Wszystko zostało po staremu.

Policję jako formację cechuje arogancja i poczucie bezkarności. W Polsce policjant jest przeświadczony, że jego słowo jest prawem, a jego wola musi zostać natychmiast wykonana. Nie spotkałem jeszcze policjanta, który by uważał, że jego również dotyczą ograniczenia prędkości, zakazy parkowania czy rozmawiania podczas jazdy przez komórkę. Wszystko jedno – służbowo czy prywatnie. A tym bardziej takiego policjanta, który za coś takiego zostałby ukarany, oczywiście do momentu, aż ktoś zrobi zdjęcie czy filmik i zacznie się afera w mediach, które zresztą dostarczają tysięcznych przykładów na ten właśnie problem.

Sam kilkakrotnie próbowałem zgłosić wykroczenie drogowe policjantów, ale nigdy nie skończyło się to ich ukaraniem: a to okazywało się, że nie udało się ustalić, kto kierował radiowozem, a to były inne dziwaczne przeszkody. „Nie ma tak absurdalnego wytłumaczenia, które dla policji nie byłoby użyteczne, żeby tylko nie przyznać się do winy"– pisałem na tych łamach po kolejnym podobnym przypadku i wymianie pism z Komendą Główną Policji. W pełni to zdanie podtrzymuję.

Wciąż to zeznania policjanta są tak naprawdę jedynym dowodem w sprawach o przekroczenie prędkości stwierdzone za pomocą radaru, a znam tylko jeden jedyny przypadek, kiedy takie zeznanie policjantki zostało zakwestionowane przez sąd, co zresztą skończyło się dla niej zarzutami za składanie fałszywych zeznań. Wydaje mi się, że jesteśmy jedynym krajem, gdzie z sukcesem można zrobić program telewizyjny oparty na udowadnianiu policjantom i innym stróżom prawa, że tak naprawdę nie znają przepisów. Tym stwierdzeniem wcale nie krzywdzę porządnych funkcjonariuszy, którzy, jak wierzę, również znajdują się w szeregach policji. Tę opinię zawdzięczają oni swoim kolegom i przełożonym, jeśli okazuje się, że bardzo ważną kompetencją w pracy policji jest sprawne wyrabianie konfetti.

Hasło „zero tolerancji" wciąż jest aktualne. Ale przede wszystkim powinno odnosić się do działań policji, innych organów ścigania i władzy. Przypomnę, że polityczny sukces PiS nie byłby możliwy bez twardej postawy wobec przestępców Lecha Kaczyńskiego jako prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. To zatem pewien chichot historii, że dziś pod rządami ugrupowania, które na sztandarach ma wypisane „prawo" i „sprawiedliwość", zastanawiamy się, jak chronić obywateli przed policją.

Tymczasem nie ma tu drogi na skróty. Społeczeństwo da się budować jedynie na powszechnie przyjętej postawie poszanowania prawa: tego musimy się nauczyć. „Porządek musi być". Przeciwko temu burzy się jednak cała nasza sarmacka fantazja. Ale bez tego skazani jesteśmy na takie tragedie jak ta we Wrocławiu, która jest właśnie owocem naszego powszechnego przyzwolenia na omijanie prawa i procedur.

W polityce nic się nie zmieniło. Po staremu wprowadzamy ustawy pisane na kolanie, pośpiesznie je uchwalamy, a zaraz po uchwaleniu zastanawiamy się, co tak naprawdę zostało uchwalone, i zapowiadamy uchwalenie kolejnej ustawy, mającej poprawić błędy poprzedniej (jak to było chociażby z ustawą o Trybunale Konstytucyjnym), z coraz gorszym zresztą efektem. Tworzymy jakieś doraźne instytucje niemieszczące się w porządku prawnym, jak np. komisja weryfikacyjna ws. reprywatyzacji w Warszawie. Jeśli w Warszawie, to dlaczego nie powołać kolejnych nadzwyczajnych komisji w innych miastach: Krakowie, Gdańsku, Wrocławiu, Radomiu czy Kielcach? Bo w Warszawie już była afera, a w pozostałych miastach jeszcze nie? Zapewne tam też dochodziło do różnych nieprawidłowości... Rzecz nie w tym jednak, żeby doraźnie gasić kolejne pożary za pomocą nadzwyczajnych praw, działań i komisji, ale w tym, żeby stworzyć sensowne przepisy i procedury i rygorystycznie ich przestrzegać.

O ile pamięć mnie nie myli, Emil Rau swoją medialną karierę pogromcy fotoradarów i stróżów prawa rozpoczął od prozaicznego zdarzenia. Otóż w nocy na autostradzie próbowała go zatrzymać policja, a kiedy zignorował jej sygnał, patrol rozpoczął za nim pościg. Skuteczny. Gdy przyszło do wyjaśnień, Rau powiedział, że nie było powodu, by się zatrzymać, gdyż zgodnie z przepisami latarka policyjna musi świecić kolorem czerwonym, a ta policjantów świeciła żółtym. O to właśnie chodzi: jeśli w przepisach jest „latarka ze światłem czerwonym", to musi to być światło czerwone. Nie jakiekolwiek, nie żółte, pomarańczowe czy zielone. Czerwone. Koniec, kropka. Dlaczego? Bo tak mówi przepis. „Ordnung muss sein". Zero tolerancji.

Ktoś powie: szczegół. Tak – szczegół. Ale niech to będzie początek. Nauczmy policję i władzę czytać przepisy i je stosować. Zacznijmy od drobnych rzeczy, przejdźmy do poważniejszych i na tym spróbujmy zbudować fundament dobrego państwa. Na razie jednak uważam, że niezbędne jest referendum konstytucyjne i zmiana samej konstytucji, aby wiernie oddawała ona polską rzeczywistość. Artykuł drugi: „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej", trzeba koniecznie zacząć od słów: „teoretycznie" lub „czasami".

Śmierć Igora Stachowiaka na posterunku policji dotyczy nas wszystkich. Każdy z nas zobaczył na własne oczy, że nasze państwo nie działa. Po prostu. Wszystkich zbulwersowało to, co stało się na wrocławskim komisariacie, jednak z publicznego, państwowego punktu widzenia dużo ważniejsze jest to, co się działo – a właściwie czego zabrakło – później.

Trzeba jasno powiedzieć, że przypadki nadużywania władzy przez policję zdarzały się zawsze, będą się zdarzały i nie ma sposobu, żeby to całkowicie wyeliminować, nie tylko w Polsce. Państwo musi mieć jednak narzędzia, by takie zdarzenia identyfikować, a sprawców odpowiednio karać. Po prostu państwo musi takie przypadki ograniczyć do minimum. Najbardziej w tej sprawie bulwersuje mnie to, że żaden przedstawiciel żadnego państwa tak naprawdę nie ruszył palcem, żeby z tym cokolwiek zrobić. Zarówno policja, jak i prokuratura miały pełną wiedzę, co się wydarzało, a przez rok nic nowego nie wyszło na jaw. Dziś w końcu ktoś stracił pracę, tyle tylko że na miejsce zwolnionych policjantów przyjdą następni. Zostaną oni wybrani jednak przez tych samych decydentów, według tych samych kryteriów, co poprzednicy, czyli jednych funkcjonariuszy wymienimy na ich klony. Wszystko zostało po staremu.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Strzembosz: Czego chcemy od Europy?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Warzecha: Co Ostatnie Pokolenie ma wspólnego z obywatelskim nieposłuszeństwem
Opinie polityczno - społeczne
Jan Zielonka: Donald Tusk musi w końcu wziąć się za odbudowę demokracji