Stefan Szczepłek: Legia Warszawa, czyli złe języki

Po zatrudnieniu na Łazienkowskiej Romeo Jozaka wyraziłem głównie żal.

Aktualizacja: 02.04.2018 18:44 Publikacja: 02.04.2018 18:33

Stefan Szczepłek: Legia Warszawa, czyli złe języki

Foto: Fotorzepa, Grzegorz Rutkowski

Spowodowany on był odejściem Jacka Magiery i końcem przebudowy drużyny, dokonywanej przez oddanego jej młodego trenera. Nie było w tekście żadnych kategorycznych stwierdzeń, a korciło mnie, by napisać, że Jozak może w Warszawie nie przetrwać nawet roku. Uznałem, że nie powinno się skreślać człowieka, nim zaczął pracę, nawet jeśli intuicja i doświadczenie mówiły mi co innego.

Dariusz Mioduski przyznał, że zwolnienie Magiery było jedną z najbardziej przykrych decyzji w jego życiu, ale miał wizję wielkiej Legii z trenerem z kraju, który znaczy dziś w klubowym futbolu więcej niż Polska. Chciał dobrze, ale – jako nie pierwszy i nie ostatni właściciel klubu – dał wiarę biznesowym doradcom i wątpliwości dotyczące braku doświadczenia nowego trenera w prowadzeniu drużyny seniorów zostały zagłuszone. Dopóki jakoś to szło, krytyki pod adresem trenera i członków sztabu – jego rodaków – były rzadkie. Kiedy zaczął się kryzys, przyszły czarne dni.

Nie sztuką jest prowadzić drużynę, w której wszystko gra. Ale żeby wyprowadzić ją z kryzysu, trzeba mieć doświadczenie, którego trenerowi Jozakowi brakuje.

Nie chodzi wyłącznie o to, co widzimy na boisku. Także o transfery i atmosferę w szatni, przenoszącą się na trybuny. Legia nie stanowi jedności, za dużo w niej złych języków i prywatnych interesów zawodników. To przenosi się na boisko i prowadzi do konfliktów.

Romeo Jozak (w przeciwieństwie do niewiele rozumiejącego Besnika Hasiego) na konferencjach nie zaognia atmosfery, sensownie te problemy tłumaczy. Tyle że nie daje sobie z nimi rady.

Jagiellonia, która w porównaniu z Legią jest manufakturą, w meczu na Łazienkowskiej zdominowała ją w sposób rzadko w ekstraklasie spotykany. Michał Probierz wykorzystał w pełni możliwości zespołu, a Ireneusz Mamrot idzie jego śladem. Cezary Kulesza to jeden z dwóch prezesów klubów ekstraklasy, którzy byli w przeszłości piłkarzami ligowymi (drugi to Krzysztof Zając w Koronie). On się na tym zna. Wie, jakiego trenera sprowadzić i jak kupić tanio zawodnika pasującego do drużyny. Dzięki temu Jagiellonia, mająca budżet sześć razy mniejszy niż Legia, walczy o mistrzostwo.

Żal mi polskich zdolnych trenerów, takich jak Radosław Mroczkowski, a teraz Kazimierz Moskal w Sandecji czy Piotr Stokowiec w Lechii, którzy muszą pracować w klubach zarządzanych przez dyletantów. Ojciec prezesa Lechii Adama Mandziary, Aleksander, był dobrym piłkarzem Szombierek i trenerem GKS Tychy. Przemiły, kulturalny człowiek. Syn zajął się handlem piłkarzami, aż został prezesem zasłużonego klubu, który jednak nie takiego szefa potrzebuje. W ostatnich dniach prezes zwolnił cały dział prasowy Lechii. Wcześniej otrąbił sukces z powodu podpisania kontraktu z 17-letnim Indonezyjczykiem, którego nazwisko wyleciało mi z głowy i wątpliwe, aby kiedykolwiek wróciło.

Komisja Licencyjna PZPN powinna zajmować się nie tylko możliwościami finansowymi klubów, ale także kompetencjami ich prezesów.

Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Czy Donald Trump jest geniuszem, skoro pokonał tak wyśmienitą kandydatkę?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Opinie polityczno - społeczne
Michał Kolanko: Sikorski – Trzaskowski: Czy ta rywalizacja zagrozi jedności PO i jej szansom w 2025?
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Dlaczego Ziobro nie może przyjść na komisję i liczy, że doprowadzą go siłą
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Nowe lęki Polaków. Jak wojna w Ukrainie zmienia polskie społeczeństwo
Materiał Promocyjny
Najszybszy internet domowy, ale także mobilny
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Wybory prezydenckie w Polsce: Sikorski lepszy niż Trzaskowski
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni