W kontroli posłów Grzegorza Brauna i Roberta Winnickiego w Ministerstwie Zdrowia było sporo politycznego teatru. Rzecznik resortu twierdził nawet, że posłowie po ministerstwie biegali i wyzywali pracowników. Trochę trudno mi sobie wyobrazić statecznego posła Brauna biegającego po gabinetach, ale może mam po prostu małą wyobraźnię.
Umyka nam jednak rzecz znacznie istotniejsza niż te teatralne elementy. To mianowicie, że dokumenty, analizy, badania, na podstawie których rząd podejmuje decyzje dotyczące walki z epidemią, powinny być dla wszystkich dostępne przez cały czas bez żadnych poselskich interwencji i bez łaski. Więcej: one powinny być prezentowane przy każdej zapowiedzi nałożenia na obywateli kolejnych restrykcji. Jeśli zatem pan minister Niedzielski zapowiada, że szczepione mają być obowiązkowo trzy grupy zawodowe, to powinien natychmiast przedstawić konkretne podstawy podjęcia tej decyzji. Nie sprowadzające się do stwierdzenia, że zamierzamy naśladować Niemcy i Austrię, ale pokazujące polskie dane i ich analizę, z których wynikałoby, że takie posunięcie w naszych warunkach jest niezbędne i pozwoli osiągnąć wymierny skutek.
Czytaj więcej
Posłowie Konfederacji Robert Winnicki i Grzegorz Braun przyszli do Ministerstwa Zdrowia z interwencją poselską. Przekazali, że nikt nie rozpatrzył merytorycznie kwestii, z jakimi się pojawili, i że doszło do niedopełnienia obowiązków. Z kolei rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz powiedział, że posłowie zachowywali się "skandalicznie", "biegali po wszystkich pokojach, zaglądali do wszystkich pracowników, jednocześnie krzycząc i siejąc wyzwiska".
Tymczasem podczas niemal już dwuletniego zmagania się z epidemią jakąkolwiek twardą podstawę restrykcji starano się zaprezentować jedynie raz, trochę ponad rok temu. Niestety, było to badanie nie polskie, ale amerykańskie, w dodatku przeprowadzone w specyficznych warunkach dziesięciu największych amerykańskich metropolii na podstawie lokalizacji telefonów komórkowych.
Dlaczego tak się dzieje? Uniwersalnego wyjaśnienia powinniśmy najpewniej szukać w odpowiedzi, jakiej Kancelaria Premiera udzieliła Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, która pytała o konkretne podstawy zamknięcia cmentarzy 1 listopada 2020 r. Odpowiedź brzmiała: „[…] KPRM nie posiada listy ekspertów, których ustna opinia lub głos doradczy przyczynił się do podjęcia decyzji […]. Wyjaśniam, że odtworzenie procesu myślowego, który towarzyszył Prezesowi Rady Ministrów w podjęciu tej konkretnej decyzji, oraz wskazanie, który głos doradczy był pomocny lub kluczowy w jej podjęciu, jest z praktycznego punktu widzenia niemożliwe i wymagałoby zainicjowania działań tworzących nowe informacje, które mogłyby później okazać się nierzetelne lub nieścisłe”.