„Przemilczane nierówności. O problemach mężczyzn w Polsce" nie jest jednak spóźnioną odpowiedzią patriarchatu na podkopującą jego fundamenty rewolucję płci. To tylko drugi rozdział tej samej opowieści.

Oczywiście znajdą się przy okazji jego opublikowania chętni do wejścia w toczącą się pod hasłem wywoławczym „czyje piekło jest gorętsze" licytację, ale nie o tym opowiada ta historia. Jej głównym bohaterem, podczas ubiegłorocznych protestów całkowicie przemilczanym, w raporcie KJ wspomnianym, ale jakby mimochodem, jest rozpad rodziny. Tłem emocjonalnej reakcji bardzo wielu kobiet po wyroku Trybunału Konstytucyjnego był fakt, że z wychowywaniem dzieci zostają one coraz częściej same. Że nie ma kogoś, kto nosiłby wspólnie z nimi ich ciężary, a teraz jeszcze dodatkowo ich waga potencjalnie miałaby wzrosnąć. Agresywny feminizm nadający ton Strajkowi Kobiet nie pozwolił jednak w żaden sposób temu – dość oczywistemu tłu – jakkolwiek wybrzmieć.

Z kolei źródłem frustracji coraz większej liczby mężczyzn, kamieniem węgielnym subkultury „inceli" (involuntary celibates, mimowolni celibatariusze) jest lustrzane odbicie tego samego zjawiska. Spóźniona odpowiedź na Jamesa Bonda, maczystowską kulturę, w której kobieta jest tylko przygodą, przypisem do historii mężczyzny. „Incela" powołał do życia model, gdzie to kobieta szuka nie oparcia i stabilności, ale przygody i wytchnienia. W jednym i drugim przypadku płeć staje się przekleństwem. Moja kobiecość/męskość nie otwiera przede mną drzwi, ale wpycha na ścieżkę, która za każdym razem okazuje się być ślepą uliczką.

Czytaj więcej

Skąd się biorą incele?

To zresztą logika bardzo podobna do tej, jaka pobrzmiewa w postulatach ruchu LGBT. Seksualność, płeć przestaje być sferą, w której wypowiadam swoje „tak" wobec tej/tego drugiego, a zamiast tego staje się moim „nie" skierowanym w stosunku do własnego ciała. Całe napięcie tkwiące w seksualności, naturalnie skierowane na dopełnienie w drugim człowieku, zostaje skierowane przeciwko mojej aktualnej sytuacji, kondycji – fizycznej albo społecznej. Kryzys rodziny, instytucji stwarzanej poprzez wzajemne powiedzenie sobie „tak", jest tu zarazem skutkiem i przyczyną.